Rozdział 22

1.7K 86 10
                                    

~ Nadia~ 

Tata był mocno zdenerwowany jednak to nie on po mnie przyjechał tylko Cam z Theo po skończeniu lekcji zajechali pod dom Ethana. Nie powiem w samochodzie też była dość napięta atmosfera bo już wcześniej z Theo no i teraz dochodził Cam który również był zdenerwowany jednak jak w siadłam od razu powiedział chłodnym tonem, który u niego jest rzadkością, że porozmawiamy w domu ze wszystkimi.

przez całą drogę do domu ręce mi się pociły z nerwów, jeszcze nie było takiej sytuacji w której wszyscy byliby na mnie źli więc nie miałam pojęcia co mnie czeka, czy będą krzyczeć, czy będą chowali urazę i się do mnie nie odzywali a może dadzą mi jakąś karę tylko pytanie jaką?

Gdy już parkowaliśmy przed domem, ręce które już były masakrycznie spocone to jeszcze zaczęły mi się trząść. 

Szybko weszłam do domu i kierowałam się do mojego pokoju wiem ze rozmowa mnie nie ominie ale chciałabym ją odbyć jak najpóźniej się da. 

- E a ty gdzie ? Zapytał Cameron kiedy byłam już w połowie schodów 

- Do pokoju - Powiedziałam patrząc na stopy

- Idź odłożyć plecak i się przebrać a jak już to zrobisz to zapraszam do jadalni- poderwałam głowę stronę osoby która to powiedziała i u szczytu schodów stał tata z nieodgadnionym jak dla mnie wyrazem twarzy. 

Szybko minęłam go i udałam się do pokoju. Plecak rzuciłam gdzieś w kąt i tak szybko się przebierałam, w biegu zakładałam dresy aż mi się noga zaplątała i się wywaliłam na szczęście spadłam na puchaty dywan ale i tak bolało.

Już chwytałam za klamkę aby wyjść ale coś mnie powstrzymało, ewidentnie nie byłam gotowa na tą rozmowę, odeszłam od drzwi wzięłam kilka głębokich oddechów napiłam się wody która stała na biurku bo od tego wszystkiego aż zaschło mi w gardle, ale niestety musiałam kiedyś wyjść bo podejrzewam, że jakby któryś z chłopaków musiał po mnie przychodzić to wypadłabym jeszcze gorzej w ich oczach. 

Weszłam do jadalni i nie dało się nie zauważyć pięciu stojących facetów z bardzo poważnymi minami. 

- Usiądź - tata wskazał na krzesło u szczytu stołu na którym przeważnie siedział on.

Może gdyby nie okoliczności i fakt że tylko ja siedziałam to cieszyłabym się zajmuje te ,,honorowe" miejsce. 

- No to w takim razie Nadia proszę wytłumacz mi co to miało znaczyć że wychodzisz sobie ze szkoły nie informując o tym nikogo. - mówił tata patrząc przeszywającym wzrokiem, jakby miał w oczach wykrywacz kłamstw.

- to nie do końca tak, że sobie wyszłam po prostu ze szkoły na wagary.- powiedziałam po chwili ciszy 

- A więc pozwól nam zrozumieć powód 

- No bo Ethan potrzebował mojej pomocy - usłyszałam prychnięcie Theo 

- W czym - dopytywał tata

- Pobili go - słyszałam jak chłopaki głośno wciągają powietrze, a ja spuściłam głowę w dół

- Kto? - nadal ze stoickim spokojem dopytywał tata tylko tym razem wyczułam w głosie nutkę grozy 

- Nie wiem 

- Nadia, nie kłam, nie lubię kłamstwa

- Wiem tylko ze było ich pięciu i to byli jacyś chłopcy z mojej klasy tylko nie wiem dokładnie kto.

- No dobra, ale to nie zmienia faktu, że pojechałaś nikogo o tym nie informując. Czy ma jeszcze raz uświadomić ci jakie są zasady i że mam wielu wrogów którzy tylko czekają na takie sytuacje?

Zaginiony kwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz