Epilog

52 2 4
                                    

*Podczas czytania lub jak chcecie na sam koniec, polecam posłuchać utworu „Familiar Fire" autorstwa Yodelice jako takie uzupełnienie - wstawiłam u góry.
To spokojny utwór, który towarzyszył mi cały czas przy pisaniu końcowego rozdziału ❤️

_._
Leżałam na kolanach Douxiego.
Chłopak grał cichą melodię na drewnianej lutnii, a ja wspominałam wydarzenie z kilku dni.
Po tym jak przeszłam do ich świata, wszystko wróciło do normy.
Niestety podczas bitwy straciliśmy króla Arthura.
Umarł z honorem - jak to wspominali jego wierni oddani.
Pomściliśmy też bez jakiegokolwiek wyjątku wszystkie ofiary poległe na polu krwawej walki.
Merlin wraz z Archiem wrócili do Camelotu.
Ich kolejnym, wyznaczonym celem było odnalezienie nowego i dość dobrego zaklęcia, które pomogłoby w odbudowie zrujnowanego po walce zamku.
Czarny kot, jak to on oczywiście od czasu do czasu nas odwiedzał.
Miał ku temu powody, zwłaszcza że Douxie codziennie dla niego przyszykowywał kawałek tuńczyka.
Nari i młodszy Hisirdoux wrócili do swoich czasów.
Jim, Clear i Toby zdali egzaminy i ukończyli kolejny rok nauki w szkole.
Każdy się rozszedł i poszedł w swoją stronę.
Clear wyjechała wraz z Jimem na wakacje, a Toby?
Młody Łowca Trolli pod jego nieobecność, przekazał Domzalskiemu amulet na całe wakacje.
Od teraz on strzeże Arkadii.
Steven natomiast poleciał na całe letnie ferie do swojej Adży.
Jej brat, Krel od niedawna zainteresował się różowowłosą Zoe, która oczywiście jak to ona, udaje niedostępną.
Co gorsza, nadal ma za złe Hisirdouxowi, tego co zrobił i gdy nadarzy się okazja, to nie ma dnia żeby mu nie podokuczała.
A co ze mną?
Ja chciałam teraz tylko w końcu spokojnie spędzić ten czas.
W obecności osoby, która odwzajemniła moje uczucia.
Odsunęłam się od chłopaka.
- A ty gdzie idziesz? - zapytał zaskoczony.
- Za chwilę wrócę - spokojnie wyjaśniłam.
- Wiesz co? Te twoje wszystkie wisiorki uratowały naszą Arkadię, więc doszłem do wniosku...- włożył dłoń do kieszeni i dokończył swoje zdanie :
...może i ten Cię po raz kolejny obroni - wyjął srebrny kryształ.
- Nie musiałeś - cichutko odparłam, zakładając go na szyję.
- Oby nikt Ci go nie zniszczył - zaśmiał się cicho pod nosem.
Pocałowałam go krótko, ale bardzo szczerze w czoło.
- To co teraz będziemy robić, skoro miasteczko jest bezpieczne? - zapytał zaciekawiony.
- Spokojnie, jeszcze przed nami całe lato, a nigdy nic nie wiadomo - podniosłam kącik ust i podeszłam do najbliższego w pokoju okna.
Doux wrócił do pisania swojej, kolejnej piosenki.
Oparłam się o parapet i spojrzałam na cudowne miasteczko.
Pomachałam w kierunku parku, gdy dostrzegłam na ławce siedzącego Tobiego.
Odwzajemnił gest, a później odwrócił się na widok swojej dziewczyny, Darci Scott.
Nie będę im przeszkadzać, więc z uśmiechem na twarzy spojrzałam w górę, na niebieskie, bezchmurne niebo i cicho szepnęłam:
- Miłego dnia mistrzu.

Nie jestem pewna tego, co dalej się wydarzy, czy los ponownie napiszę dla mnie nową przygodę.
Może znów ktoś rozdzieli mnie z Douxiem.
Ale na pewno wiem, że do tego nie dopuszczę.
Przeznaczenie nie jedno ma oblicze.
Doskonale się o tym przekonałam.
Pomimo strat, znów odzyskałam nadzieję.
Nadzieję na nową, lepszą przyszłość.

Tylko musiałam w to uwierzyć...

KONIEC.

_._

Dziękuję kochani za wszystko - mam nadzieję, że historia się podobała.

Nie mogę nadal pojąć, że wszystko sama napisałam - uwierzcie mi na słowo, ale w tej chwili, gdy piszę, to płacze 💔

Książkę zaczęłam pisać w sierpniu, po tym jak oglądnęłam po raz pierwszy całą trylogię Guillermo del Toro.

Skończyłam 20 stycznia 2022 roku...

Nic mnie tak nie pochłonęło, jak napisanie tej historii, po prostu to poczułam.
Widziałam i miałam w głowie cały zarys fabuły i udało się...

Dziękuję za te sześć pięknych miesięcy...


Liv ♡

Uwierzyć w przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz