Walka z gigantycznym trollem nie należy do najłatwiejszych rzeczy w moim życiu.
Zrobiłam imponujący unik, gdy rzucił w moją stronę zniszczony pień.
Douxie co chwilę szukał czegoś co może go zniszczyć, ale jak na razie bez skutku.
Jim odrzucił trolla.
Szukałam czegoś co jest inne od pozostałego sprzymierzeńca Darkara.
Zobaczyłam mały świecący bursztyn.
- Jim! Zniszcz to!
Odrzucił Jima mocno. Wtedy zza nim pojawił się Tomy oraz Clair.
Mieli na sobie imponującą zbroje.
Dziewczyny zbroja była w kolorze fioletowym, a jego w odcieniach złota.
Wyglądali wspaniale, rzucili się na niego, a on upadł.
Odeszli szybko od niego, gdy on podniósł się.
Hisirdoux wyczarował niebieską siatkę, której nawet się nie spodziewał.
Upadł znów z hukiem na trawę, a wtedy Jim odebrał bursztyn.
Postać trolla zaczęła znikać.
- Za Darkara! - krzyknął ostatnim tchem.
Rozpłynął się w powietrzu, nie było po nim najmnieszego śladu.
- Wyglądacie ekstra - odparłam zauroczona -
Merlin nam je stworzył, tylko szkoda, że nie mam takiej funkcji jak Jim - zaśmiała się.
- Fajny bajer - stuknęłam w blachę, która wydała niepokojący dźwięk.
Rozglądaliśmy się po wszystkim.
Zobaczyliśmy wychodzącego zza krzaków Steva, który trzymał dziwne urządzenia.
- To nowy dzwonek na telefon sorki - podrapał się głupio po głowie.
- Miałeś zostać z Archiem! - upomniał go Doux.
- Niby tak, ale stwierdził, że wróci do Kamelotu, a ja dostałem esemeska od brata Adży, że są kłopoty w firmie odkąd nie ma Zoe, więc prosi o pomoc.
- Dobra to my się zbierajmy - odparł przygnębiony Jim.
- W takim razie ja idę do Archiego. Chodź Violet, jutro zajęcia, a nie chce mi się już teleportować.
- Jeśli zbyt często to robisz to możesz się źle czuć. Nie uczył Cię o tym Merlin? - zapytałam zdziwiona.
- Najwidoczniej zapomniał, idziesz czy nie? Musimy dotrzeć do Kamelotu jeszcze przed zmrokiem zanim spotkamy jakiegoś z twoich znajomych - zaśmiał się, chodź jego żart nie był zbytnio trafiony...
- No dobra, chodź już! - złapał mnie za rękę.
Pożegnałam się z przyjaciółmi i poszłam.
_._
- Ile razy Ci wspominałem Arch, że masz zostać? - oburzył się Doux.
Chodził od początku do końca pokoju i tak w kółko.
- Spokojnie Douxie. Nikt mnie nie widział, a wiesz, że tak samo jak ty chce znaleźć przyczynę czemu ten kamień się nie zniszczył.
- Dziewczynki może przestaniecie się kłócić - zwróciłam im uwagę, siedziałam na fotelu do góry nogami.
Doux przyłączył się do mnie.
- A ty tu po co? - zapytałam.
- Fajna zabawa, a wiesz to takie nietypowe doświadczenie. Ciekawe czy jak wstanę to będzie mi się kręcić w głowie?
- Nie raz próbowałam i powiem Ci szczerze, że tak.
Po tych słowach zdecydowałam, że mu to zademonstruje.
Zeszłam z kanapy, a z racji tego, że zwisanie w dół nie było zbyt dobrym pomysłem, upadłam z dużą siłą na posadzkę.
Moje ciało ze mną nie współpracowało.
- Czekaj pomogę Ci - zasugerował, chodź to też się mu nie udało.
Chłopak podał dłoń w moją stronę, ale natychmiast tak jak ja upadł.
Zaczęliśmy się głośno śmiać.
Oparliśmy się plecami do siebie i próbowaliśmy opanować sytuację w jakiej się znaleźliśmy.
Był środek nocy.
- Do licha możecie przestać się wydzierać? - usłyszeliśmy głos mistrza, który niespodziewanie wszedł do pokoju.
Wstaliśmy niepewnie z posadzki, podtrzymując siebie nawzajem.
- Nie mówicie, że coś piliście. Archie! - krzyknął do kota.
- Nie pili, ale się wygłupiają, co chwilę ich upominam - burknęł zwierzak.
- Jeśli się nie uspokoicie to ktoś inny zwróci Wam uwagę. Jeśli się nie polepszy sytuacja, to rzucę na Was zaklęcie milczenia i dopiero podczas zajęć będziecie mogli ze mną dyskutować, wszystko jasne?
- Jasne - odparliśmy jednocześnie.
Zmęczona mistrz wyszedł i poszedł dalej spać, a my ochłonęliśmy
- Nigdy więcej takich rzeczy - powiedział Doux.
- Przenigdy - zgodziłam się z Nim.
Poszliśmy spać.
CZYTASZ
Uwierzyć w przeznaczenie
ActionStraciłam wszystko co do tej pory kochałam. Arkadię oraz mojego nauczyciela. Osobę, którą uznawałam za przybranego ojca. Nie wiem, gdzie wylądowałam. Wokół mnie były tylko porośnięte liściaste drzewa. Zdjęłam z szyi naszyjnik, oparłam się o kłodę. P...