Rozdział 18

34 1 0
                                    

Męczykicha Arthura - burknęła Zoe, gdy szliśmy w stronę antykwariatu.
- Nie lepiej byłoby go jakoś okryć, jeszcze ktoś go zobaczyć i co wtedy? - przerwałam jej bluźniarskie słówka, które zaczęła szybko rzucać po tym jak uderzyła kamieniem w śmietnik.
- Wtedy się zlecą fanki i rzucą się na niego, nawet nie zwrócą uwagi, że jest ich dwóch.
Jeden rano, a drugi wieczorem - odpowiedziała natrętnie różowo włosa.
- Ha, ha bardzo śmieszne - odpowiedział opryskliwe Doux.
- Aż tak byłeś popularny? - zwróciłam się w jego kierunku, ręce schowałam do tyłu i szłam odwrotnie niż wcześniej.
- Nadal jestem - uśmiechnął się prowadząc dalej jego wierną kopię.
- Pfff na pewno, wiesz ile już przyjaciółka Darcy o tobie mówiła, nie zliczę na palcach -
- Jestem, aż tak sławny? - zapytał ten drugi, po czym od razu dodał :
- Nie dość, że mam dziwną dziewczynę to i na dodatek wiele fanek!
- Dziwną?! - krzyknęła Zoe i stanęła na wprost niego
- No dobrze, może byśmy się czegoś napili, a przede wszystkim weszli do środka? - zaproponowałam próbując wciągnąć wkurzoną koleżankę.
- Bardzo dobry pomysł Violet - odpowiedział Doux i zrobił to samo co ja.
_._
- Musisz się uspokoić, bo inaczej rozniesiesz całą bibliotekę.
- Oj uwierz jestem do tego zdolna, a ten stary gbur za chwilę się przekona - spojrzała na młodego.
- Ja też tu jestem i czuję się tak samo urażony jak on, bo widzisz TO TEŻ JESTEM JA! - podniósł głos nasz Douxie.
- Hej mam świetny pomysł - klasnęła rytmicznie w nogi Zoe.
- Co wy na to by na dachu zorganizować małą imprezę?
- Imprezę na dachu?! wchodzę w to! - krzyknęli na raz chłopcy.
- Skoro tak to i ja - odważyłam się dołączyć.
- Będzie super. Wyobraźcie sobie wiele kolorowych kocyków rozwiesimy je jak namioty, dużo pstrokatych poduszek oraz muzyka!
Douxie uwielbia grać na gitarze, więc mamy to, będzie mega romantycznie...znaczy też zabawnie, nie znudzisz się Violet, możemy być pod jednym namiotem - zasugerowała.
- Mną się nie martw, będę tam gdzie ktoś się znudzi, czas wspólny będzie tylko dla Was dwojga i z pewnością nie będę musiała Was odwiedzać - mrugnęłam do niej.
- Jak chcesz...ale muszę wydzwonić do każdego w miasteczku, znaczy tylko chodzi o nastolatki, bo starsi to nudziarze...
- Oprócz Merlina - uśmiechnął się Doux.
- Ta ten to dopiero wyjątkowy przypadek - dodała Zoe rzucając mi poduszkę.
- A ty co robisz?
- Zabezpieczam w razie gdyby młody ja uciekł - zaczął przekręcać bransoletkę i tworzył niebieską, ochronną barierę.
Ja w tym czasie przykryłam Zoe kocykiem.
Była na tyle zmęczona, że zasnęła, to samo z młodym.
- Byłeś, aż tak głupi? - zapytałam dość cicho.
Zaczęłam sama kłaść się do snu.
- Nie, aż tak...no dobrze czasami byłem okropny, ale się zmieniłem - odparł podchodząc do swojej dziewczyny i siadając na kanapie obok niej.
- Widać - Zamknęłam oczy i poszłam spać.

Uwierzyć w przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz