Rozdział 4
Vittoria
Chyba się, boję? Sama nie wiem właśnie budzę się przerażona jak i jednocześnie podniecona w ramionach samego syna diabła, nie źle to ujęłam on jest po prostu drugim wcieleniem diabła. A teraz się właśnie przyglądam jemu jakby był co najmniej zabytkiem, który mnie bardzo zaciekawił, nie powiem wczoraj gdy się położyłam chciałam się z nim kłócić, że nie chce z nim spać. Próbowałam się wyrwać co tylko, już potem po przemyśleniu, w ogóle nie pomagało mi w sytuacji w jakiej byłam, czyli napalonej kobiety, która nie osiągnęła spełnienia. Przestałam z nim walczyć gdy objął mnie ramionami i położył na swojej nagiej piersi, a ja poczułam się dziwnie bezpiecznie i tak jakbym znalazła miejsce do schronienia. To w chuj skomplikowane, nie rozumiem samej siebie nie chce tego, a jak przychodzi co do czego to nie potrafię mu się postawić wystarczająco bo zaczyna grać nie fair. Obracam się tyłem do Corrado, a ten wzmacnia uścisk na mojej tali momentalnie przyciągając mnie tak, że czuje jak moje plecy dotykają każdą część jego torsu. Nie pomagasz Corrado, nawet w śnie jesteś kurwa zaborczy. Próbując jeszcze zasnąć, zważając na to, że jest trzecia w nocy, a ja nie śpię bo krążą po mojej głowie myśli na temat bruneta. Na dodatek jestem ta osobą, która nie potrafi usnąć bez przebudzenia się w nowym miejscu, mam tak od dziecka. Gdy jeszcze mama żyła i jechaliśmy do jej domu rodzinnego przeżywałam to samo każdej pierwszej nocy. Mijały minuty, a ja otulona zapachem i rękoma Corrado z poczuciem bezpieczeństwa już prawie usnęłam, gdy usłyszałam jak Corrado się przebudza. Czyżby też miał problemy ze snem? Zadając sobie to pytanie uświadamiam sobie to, że wcale go nie znam, a czuje się przy nim bezpieczne, ja pierdole to jest pojebanie skomplikowane. Corrado wtula głowę w moją szyje, a dokładniej to w włosy, zaciąga się moim zapachem włosów i gdy wypuszcza powietrze, omiata mnie jego oddech przechodzą mnie ciarki, cholera. Mogłabym tak leżeć z nim godzinami jest tak przyjemnie i wygodnie, ale nie mogę, nie mogę pozwolić na nasz związek, a co dopiero na ślub. Myślałam, że brunet po prostu się przebudził i pójdzie spać dalej, ale on wzdycha i puszcza mnie wstając. Wracaj tu! Kurwa Vittoria o czym ty myślisz to zły okropny człowiek którego nie chcesz znać, tej wersji się trzymaj. Albo po prostu spróbuj trzymać. Wyczułam jak wstaje z łózka i zmierza chyba do garderoby, gdzie on się kurde wybiera w tą noc. Walić moje postanowienia trzymania się od niego z daleka. Wstaję lekko ospała, prawie już usnęłam ale musiał sobie pójść to jego wina, albo moja ze znam, go nie całe 24 godziny, a już mi jest z nim lepiej niż w własnym domu. Wstrząsając głową by odgonić moje myśli zmierzam do miejsca w którym zmierzał Corrado, jak myślałam to jego garderoba, drzwi są uchylone. Pozwalam sobie po cichu wejść do środka i prawie dostaje zawału. Corrado stoi do mnie plecami. Nic by w tym zaskakującego nie było gdyby nie fakt, że ma na sobie tylko eleganckie czarne spodnie od garnituru. Jakie plecy ja pierdzile ten człowiek chyba połowę swojego życia spędza na siłowni jest umięśniony ale nie przesadnie, tak cholera, idealnie. Jest ideałem z wyglądu, wygląda jak anioł, z duszą diabła z jednej strony cholernie pociągająco i przystojnie, olśniewający, a z drugiej strony jak groźny drapieżnik, który nie wiesz kiedy cię zaatakuje i zje, do tego spojrzenie pełne tajemnic, tajemnic które zdecydowanie chciałabym odkryć, ale nie mogę muszę uciec. Teraz już taka pewna co do tego nie jestem, szlak. Z moich nieodpowiednich zdecydowanie myśli wyrywa mnie głos Corrado.
- Długo tak będziesz tam stać i mnie pożerać wzrokiem?
Jakim cudem stojąc do mnie tyłem wie, że go obserwuje, ba że w ogóle się tu znalazłam, spalam się ze wstydu bo przyłapał mnie na przypatrywaniu się mu, mimo to próbuje odpowiedzieć pewnie.
- Nie pożeram cię wzrokiem, a obserwuje to dwie różne rzeczy. - jednak nie brzmię tak pewnie jak miałam brzmieć. Corrado się uśmiecha delikatnie, a mi miękną nogi na chwile, cholera przestań tak na mnie działać!
CZYTASZ
CORRADO
RomanceIgraliśmy z naszymi duszami nawzajem nie wiedząc, że tak się w tym zatracimy, że nie będziemy potrafili bez siebie żyć. Z tak szaleńczą miłością jaką się darzyliśmy, przez piekło mogliśmy iść boso. Żadne z nas nie pomyślało, jak bardzo staniemy się...