Rozdział 24
Corrado
- Ktoś podejrzany się ostatnio tu kręcił? - pytam wszystkich najbliższych osób ,które są teraz w pokoju zdecydowanie nad wyraz wkurwiony tym, że mimo iż Vittoria jest ze mną w domu nadal grozi jej nie bezpieczeństwo.
- To mógł być każdy, ogrodnik, sprzątaczka, ktoś z ochrony, kurwa to mógł być do chuja każdy Corrado. - mówi ojciec Vittorii.
Teraz nagle się kurwa swoją córką interesujesz, sukinsynie?
- A może to ktoś od ciebie co? Przyjechałeś tu nagle ze swoimi ludźmi, a nie oszukujmy się jedyną osoba, która Ci tu ufa to sam ty nikt więcej. - mówię nie wytrzymując już jego pierdolenia.
- Kurwa kim ty do chuja jesteś żeby do mnie s8ię tak zwracać?
- Narzeczonym twojej córki i Capo jakbyś nie wiedział.
- Zaraz możesz być tylko Capo Corrado. - mówi co sprawia, że wybucham.
Chce mi zabrać mojego aniołka, a ja mu na to kurwa nie pozwolę, chodź bym musiał go zabić.
- Na szczęście jej matka miała więcej rozumu niż ty i dała mi jej rękę. - mówię wchodząc na cienki lód, na temat matki Vittorii.
- Zamknij się do chuja, nie masz prawa wspominać mojej żony, zresztą to nie ona powinna decydować o losie naszej córki.
- Uspokójcie się. - wcina się dotąd milczący mój ojciec.
- Właśnie uspokójcie się, to raz a dwa to ja decyduje się o swoim losie tato. - mówi Vittoria podchodząc do mnie i wtulając się we mnie swoim drobnym ciałem, co mnie nieco uspokaja.
Wystarczy jej obecność obok mnie, a ja od razu staje się spokojniejszy.
- Vittoria córeczko. - mówi Alberto, krzywiąc się lekko na nasz widok, prawdopodobnie.
Sukinsyn.
- Przypomniało Ci się, ze istnieje? Masz w tym jakiś interes, że jesteś taki miły? - pyta Vittoria co mnie jednocześnie szokuje im zadziwia, ta kobieta to demon, a nie anioł.
- Porozmawiamy na osobności? - pyta jej ojciec na co zaciskam delikatnie palce na skórze Vittorii by nie zrobić jej krzywdy i jednocześnie dać jej znać, że nie podoba mi się ten pomysł.
Jest delikatna jak porcelana i trzeba się z nią tak obchodzić, delikatnie.
- Nie mam nic do ukrycia możesz mówić tutaj. - mówi odważnie.
Moja dziewczynka.
- Dobrze skoro tak, chce żebyś wróciła do domu, nie jest tu jak na razie bezpiecznie.
- Chyba Cię pokurwiło! - krzyczę słysząc co chce zrobić.
- Nie ma opcji na pewno jestem bezpieczniejsza tu z Corrado niż z tobą w domu rodzinnym. - mówi Vittoria, która tez już nie jest taka spokojna jak przed chwilą.
- Mam lepszą ochronę.
- Tak? Lepszą ochronę pewnie. - mówi prześmiewczo Vittoria.
O co tu chodzi?
- To czemu 10 lat temu pozwoliła na to żebym została porwana i wylądowała w szpitalu prawie umierając, przez twojego chorego psychicznie przyjaciela co!? Nie jestem z tobą bezpieczna w żadnym aspekcie tato.
CZYTASZ
CORRADO
RomanceIgraliśmy z naszymi duszami nawzajem nie wiedząc, że tak się w tym zatracimy, że nie będziemy potrafili bez siebie żyć. Z tak szaleńczą miłością jaką się darzyliśmy, przez piekło mogliśmy iść boso. Żadne z nas nie pomyślało, jak bardzo staniemy się...