Rozdział 21
Vittoria
Miesiąc. jestem tutaj już równy miesiąc, razem z Corrado. Nie cały tydzień temu siostra mojego narzeczonego wyjechała na wakacje, a to co czuje w tej chwili, leżąc sama na kanapie w gabinecie wcześniej wspomnianego mężczyzny, jest porąbane. Jestem smuta i wesoła, chce mi się płakać na świadomość, że nie mam żadnej bliskiej mi przyjaciółki i jedocześnie skakać ze szczęścia, bo zrozumiałam, że szaleje za Corrado i znalazłam miłość. W człowieku, którego powinnam się bać, co uświadamia mnie w jakiej przerażającej sytuacji jestem. Nie mam przyjaciół i kocham człowieka, którego powinnam się bać i uciekać jak najdalej.
Zajebiście Vittorio!
- Aż tak za mną tęskniłaś, że siedzisz w moim gabinecie Angelo? - pyta Corrado wchodząc do gabinetu od razu odnajdując moje usta i całując je lekko na powitanie po czym odwiesza marynarkę na fotel.
- Idziemy coś zjeść, na pewno nic nie jadłeś, a już pora na kolacje.
- Vittorio dawno już minęła pora na kolacji, jest pierwsza w nocy. - mówi uśmiechając się lekko i podchodzi by wziąć mnie na ręce.
- Wybacz za bardzo się wczytałam w książkę. - mówię wtulając się w niego jak mała dziewczynka.
- Vittorio mam Ci wynająć opiekunkę, żeby dopilnowała twoje posiłki, abyś jadała jak powinna i szła tak tez również spać. Jest już bardzo późno powinnaś już spać.
- Corrado grabisz sobie. Jem po prostu teraz nie jadłam kolacji i czekałam z tobą bo nie raczyłeś mnie poinformować, że przyjedziesz później. - mówię dobitnie wprowadzając go w rozdrażnienie, ponieważ nie ma jak się ze mną wykłócać.
Masz za swoje.
- Racja mogłem Ci to powiedzieć co nie zmienia faktu, że wiesz czym się zajmuje i nie wracam zawsze do domu o regularnych porach Angelo.
- Martwiłam się o Ciebie Corrado. - mówię wtulając się w poduszkę po tym jak zostałam położona na łóżko przez niego.
- Pobieramy się za tydzień.
Co!?
- Możesz powtórzyć Corrado chyba źle Cię zrozumiałam. - mówię przełykając ślinę.
Jestem za młoda na ślub!
- To dla twojego bezpieczeństwa Vittorio. - mówi nad wyraz spokojnie i kładzie się, próbując mnie przytulić na co mu nie pozwalam.
- Całe życie słyszę, że to dla mojego bezpieczeństwa, tak powinna robić prawdziwa kobieta. Wytłumacz mi to do cholery, mam dość bycia popychadłem, jak będzie trzeba to rozwiedziemy się po miesiącu dla bezpieczeństwa Corrado!?
- Uspokój się Vittorio!
- Sam krzyczysz do cholery o niczym mi nie mówisz, wyjaśnij mi dlaczego tak nagle mamy się pobrać! - krzyczę wstając z łóżka, mam dość do cholery!
- Wracaj do łóżka i idź spać, to rozmowa nie na dziś!
- A na kiedy, mamy się za tydzień kurwa żenić a ty mi pierdolisz, że ta rozmowa nie na dziś, nie no racja geniuszu powiesz mi może dzień przed albo w dniu ślubu, totalny luz i normalka! Pierdol się Corrado!
- Nie przeklinaj kurwa!
- Sam przeklinasz, w tej sytuacji to nie mam ochoty się nawet powstrzymywać od przeklinania! Masz totalnie w dupie moje zdanie Corrado. - mówię już nie krzycząc, mimo że bardzo tego pragnę.
Jestem wkurwiona, zmęczona i smutna. Ja pierdole!
- Zostałeś postrzelony i do dzisiaj mi nie powiedziałeś co tam się stało i o co poszło mimo, że doskonale wiesz i coś przeczuwam, że tyczyło to mnie do cholery, teraz nagle wyjeżdżasz o ślubie za tydzień, mimo że wiesz iż nie ucieknę od Ciebie już więc niema potrzeby się ze mną żenić z zamartwienia się o tym, że ucieknę, więc o co chodzi Corrado!? Zacznij mówić prawdę bo na tym polega związek, na prawdzie nie na kłamstwach!
- Nie krzycz to raz, a dwa słuchaj się mnie do cholery! Żenimy się za tydzień bez dyskusji, nie zadawaj więcej pytań. Żenimy się dlatego, bo boje się, że ode mnie uciekniesz Vittorio cały czas mam w głowię, że uciekniesz i to dlatego! - krzyczy wściekle zaciskając pięści.
Kłamie jak z nut prosto w moje oczy.
- Kłamiesz! Nawet nie potrafisz mi powiedzieć prawdy? Tak bardzo we mnie nie wierzysz!? Nie wierzysz, że dam radę unieś na swoje barki [prawdę nawet jeśli jest bolesna? Nie wierzysz we mnie. - mówię załamana. - tak bardzo uważasz mnie za słabą? Nie wierze zakochałam się w mężczyźnie, który we mnie nie wierzy, a morze nawet i nie kocha, i okłamuje mnie prosto w moje oczy. - szepcze czując łzy pod powiekami.
Zaufałam mu, pokochałam go.
- Kochasz mnie? - pyta Corrado podchodząc do mnie szybko i łapie moją twarz w swoje dłonie ocierając moje łzy.
Dlaczego miłość tak bardzo boli. uczucie, że osoba, jedyna osoba jaką na prawdę darzysz uczuciem, odwzajemnia Ci się brakiem zaufania okłamując cię i zataja nawet najgorszą prawdę, to ból, którego nie da się opisać.
Zranił mnie.
- Angelo, proszę nie...
- Zostaw mnie samą. - mówię wychodząc nie panując nawet nad tym co teraz robię.
- Proszę porozmawiaj ze mną wytłumaczę Ci to. - mówi zatrzymując mnie za ramię.
- Nie dotykaj mnie. Musiałam Ci powiedzieć, że Cię kocham żebyś mi zaufał? Tak bardzo we mnie wątpiłeś, nawet w to co do Ciebie czuje? Nie chce Cię widzieć Corrado. - mówię wyrywając się z jego uścisku i wybiegam.
Tam gdzie nie ma smutku, gdzie nie ma Corrado, gdzie nie ma miłości i jest nicość.
- Angelo stój! Jest niebezpiecznie nie możesz wychodzić z domu!! - krzyczy biegnący za mną Corrado, w czasie gdzie ja wybiegam z domu i mam zamiar schować się gdzieś daleko od niego.
- Vittoria, Kurwa nie! - to ostatnie co słyszę przed zamknięciem oczu.
Boli, cholernie boli mnie brzuch i szyja.
- Bentornata mia nipote.
Dziadek?
Mrs_Darkness06
Bentornata mia nipote. - (z włoskiego) Witaj z powrotem wnuczko.
CZYTASZ
CORRADO
RomanceIgraliśmy z naszymi duszami nawzajem nie wiedząc, że tak się w tym zatracimy, że nie będziemy potrafili bez siebie żyć. Z tak szaleńczą miłością jaką się darzyliśmy, przez piekło mogliśmy iść boso. Żadne z nas nie pomyślało, jak bardzo staniemy się...