Rozdział 31

1.7K 47 8
                                    


Rozdział 31 

Vittoria 

- Zjesz ze mną obiad? - słyszę pytanie jakie zadał mi Corrado.

Siedzę od rana w altance za domem, czytając książkę o roślinach, moja nuda sprawia, że autentycznie nie poznaje siebie, ale dostałam tyle kwiatów od Corrado, że zaczęłam je lubić i chciałam się o nich co nie co dowiedzieć. 

Wracając do mężczyzny, stoi nade mną ze skruszoną miną, która zresztą od tygodnia mu towarzyszy kiedy mnie widzi, a zdarza się to często, ponieważ niemal na każdym kroku mnie obserwuje.

- Zjem. - odpowiadam jedynie wstając z koca poprawiając zwiewną sukienkę, która jest w stylu hiszpanki w kwiatowe wzory sięgająca mi do kostek. 

- Pomogę - mówi kiedy wstaję a ten wystawia swoją rękę w moją stronę. 

- Dam radę sama. - mówię idąc w stronę domu. Po czym dodaje. - Jak się czujesz? - pytam widząc jak błąka się na jego twarzy uśmiech.

Jest nadal dupkiem, ale martwię się o niego, a on niedawno przecież prawię życie stracił.

- Z tobą u boku świetnie. 

Sprytne, ale tym razem na prawdę nie dam sobie wejść na głowę. Idziemy wprost do jadalni, z której jest widok przez duże szybu na ogród i las. 

- Przepięknie tu. - mówię moje myśli na głos, gryząc się zaraz w język.

- Jeśli chcesz to możesz wybrać działkę i wystrój naszego ogrodu. - proponuje Corrado, nie pozwalając mi powiedzieć nawet słowa dodając od razu. - Zresztą możesz wybrać wszystko jak chcesz, powiem aby projektantce, jeśli chcesz by to do ciebie się zwracała z wszystkim.

- Jaki dom? Jaka budowa, co? - pytam będąc w szoku.

- Chyba nie myślałaś, że będziemy mieszkać cały czas z moimi rodzicami, pełno tu tłumu i ruchu, to przecież nie twoje wymarzone miejsce na dom? Zresztą jak widzisz wychowanie w takim gwarze dzieci, no i twoje studia. Powinnaś mieć więcej przestrzeni, a ja w końcu miejscu w którym będę mógł odpocząć i uciec od tego bagna. Przy swojej żonie Angelo.

Nie komentuje słów Corrado, przez dłuższy czas będąc w szoku. Dzieci? Dom, i studia? O czym on bredzi. Czy on właśnie przekazał mi, że mogę wrócić na studia i, że chce spełnić moje marzenia o własnym domu pełnym ciepła i bezpieczeństwa? Uśmiecham się mimowolnie na to, przypominając sobie zaraz o wzmiance na temat dzieci, na co mój uśmiech gaśnie. To nie tak, że ich nie chce, bo ja je wręcz uwielbiam i chciałabym mieć swoją rodzinę, ale jestem za młoda, chce jeszcze trochę po prostu pożyć. Mimo natrętnych myśli odpycham je od siebie i mówię do Corrado lekko żartobliwym głosem:

- A miejsce dla psa zmieści się na tej liście planów jaką dla nas masz? 

- Jeśli chcesz to nawet na krokodyla się zgodzę. - odpowiada uśmiechając się szeroko.

- Nie przesadzajmy, nie jestem fanką gadów, no chyba, że mówimy o tobie. - mówię śmiejąc się i zabierając do jedzenie pysznie wyglądającego makaronu.

- Uważasz mnie za gada? - pyta unosząc brwi w górę, marszcząc przy tym czoło.

- Gdyby nie fakt, że czasami nasunie Ci się uśmiech na twarz to serio można pomyśleć, że jesteś jakimś aligatorem czy coś. - mówię dodając szybko. - Smacznego aligatorku. 

- Bawi Cie to? 

- Trochę tak - mówię, szczerze się uśmiechając od tygodnia. 

Brakował mi go.

Jemy już nie mówiąc nic więcej, lecz gdy Corrado kończy jeść swoją porcję nagle odchrząka i patrząc w swoje ręce mówi głośno i wyraźnie słowa, które wprawiają mnie w osłupienie.

- Zapisałem Cie na wizytę do zaufanego ginekologa, jeśli nadal chcesz to daj znać, a Marco cię do niego zawiezie kiedy zechcesz. - mówi po czym zawiesza wzrok na moich rękach,.

- Mówisz poważnie? - pytam będąc w szoku.

- Tak. To nie ja decyduje o tym kiedy będziesz gotowa na dzieci o ile w ogóle będziesz je ze mną chciała po tym co ci zrobiłem... - przerywa na chwilę wstając od razu szybko i spogląda na mnie przelotnie mówiąc dalej. - Przepraszam zachowałem się jak kompletny idiota, ale kocham Cię i nie chce Cie stracić, Wybacz Angelo. 

- Wystarczy rozmawiać Corrado, a nie używać siły, nie tędy droga.

- Wiem, nie wiem co we mnie wstąpiło - dodaję podchodząc do mnie powoli.

Gdy jest już u mego boku,  kuca i obraca mnie wraz z krzesłem w stronę tak, że kładzie dłonie na moich udach patrząc teraz na mnie z dołu.

- Ślicznie wyglądasz. - mówi szeptem, zjeżdżając ręką w stronę moich stóp po czym wkłada rękę pod moją sukienkę dotykając subtelnie mojej łydki.

Jak się kurwa oddycha?

Przymykam oczy na moment przyjemności jaka mnie spotyka gdy jego opuszki palów gładzą moją skórę.

- Przeszkadzam? 

Na słowa Marco  odsuwam się od Corrado wstając szybko i wychodzę na taras. Przy wyjściu słyszę aby jak Corrado mu odpowiada.

- Tak, gamoniu.

Racja, przeszkodził.


Mrs.D


CORRADOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz