Rozdział 30
Corrado
Dwa dni. Tyle nie otwiera mi drzwi nie je nie pije i nie odzywa się tak właściwie nawet słowem. Kręcę się w kółko przed drzwiami pokoju, w którym jest Vittoria. Nie wpuszcza do siebie nawet gosposi, nie wspominając już o mnie. Przesadziłem, wiem to. Zjebałem po całości będąc tego świadom.
- Proszę otwórz drzwi. - proszę stając zaraz obok drzwi tak blisko jakbym miał zaraz w nie wejść.
Czy rozmyślałem o wywarzeniu drzwi? Właściwie tak i cały czas o tym myślę, ale nie chce jej bardziej wystraszyć.
- Odsuń się dzieciaku. - marszczę brwi słysząc glos mego dziadka.
- Rita otwórz proszę, dam ci tylko herbatę i kanapki, sam robiłem, no chyba nie odmówisz staruszkowi. - mówi wyraźnie zmotywowany.
- Jest tam Corrado? - wstrzymuje oddech gdy słyszę jej zachrypnięty i cichy głos.
- Wypad. - mówi mi dziadek, patrząc na mnie pobłażliwie.
Pojebało go chyba jeśli myśli ze stąd pójdę.
- Nie słyszałeś? Wynocha.
- To moja narzeczona. - odpowiadam kiedy ten nie odpuszcza.
- Nie kojarzę faktu kiedy niby przed nią klęczałeś, zresztą ona nie chce cie tu idz już chłopcze.
Przełykam gorzką ślinę, która zbiera mi się na języku. Ma racje nie chce mnie tu.
- Przekaż jej ode mnie jej to. - proszę aby, podając mu kwiaty.
- Mhm, nie ma go już no dalej otwieraj.
Przymykam powieki słysząc skrzypnięcie drzwi, słabą mam wole bo mimo, że nie powinienem obracam się w ich stronę. Co w tym dziwnego, że chce po prostu ją zobaczyć. Widok jej spuchniętych oczu i siniaków na szyi sprawia, ze robi mi się nie dobrze. Długo jednak nie jest mi dane ją obserwować, ponieważ od razu po wpuszczeniu starca zamyka drzwi nie patrząc nawet w moją stronę.
Sięgam po telefon i wchodzę w sms od razu odnajdując w kontaktach Vittorie.
Corrado: Nie wyrzucaj kwiatów w środku jest dla ciebie liścik przeczytaj go proszę.
Wzdycham gdy nie otrzymuję żadnej odpowiedzi. Właśnie uświadomiłem sobie chyba, że kobieta którą kocham nad życie mnie nienawidzi. Wraz z dzwiękiem telefonu, spoglądam szybko na wyświetlacz z nadzieją, która jednak szybko gaśnie widząc wiadomość nie od tej osoby, której teraz pragnę.
- Płacząc nic nie zdziałasz synu. - zrywam się w miejscu na głos mojej rodzicielki.
- Nie płaczę, po prostu...- nie kończę czując jak głos mi się załamuje
- Okazywanie emocji nie jest śmiercią Corrado, a mam wrażenie ze bardziej boisz się okazywać emocje niż doświadczyć śmierci i może tu jest problem? Synku nie musisz przed każdym świecić przykładem dobrego syna męża czy człowieka, ale dla niej to zrób niech widzi twoje emocje, a ty zrozum jej. Wysłuchaj ją. Ona też cierpi, przez ciebie i tylko i wyłącznie z twojej winy.
- Zjebałem. - przyznaję pozwalając wypłynąć słonym łzą z powiek.
- Kochasz ją? - pyta na co sztywnieje.
- Przecież wiesz, że tak.
- Moja rada synu. Daj jej przestrzeń, nie wiem co się stało, ale Vittoria to świetna kobieta i naprawdę musiałeś przekroczyć wszelkie granicę skoro ona zamknęła się na świat.
CZYTASZ
CORRADO
RomanceIgraliśmy z naszymi duszami nawzajem nie wiedząc, że tak się w tym zatracimy, że nie będziemy potrafili bez siebie żyć. Z tak szaleńczą miłością jaką się darzyliśmy, przez piekło mogliśmy iść boso. Żadne z nas nie pomyślało, jak bardzo staniemy się...