Wciąż rozmyślałam o wczorajszej randce w ciemno. Właściwie randką było tylko dla Eweliny. Ja byłam na spotkaniu po latach i wspominkach. No, ale nawet Wam nie wspomniałam, jak Alan wygląda. Otóż zawsze miał kruczo czarne włosy, dziś były już lekko przyprószone siwizną na skroniach. W końcu zbliżał się już do czterdziestki. Ciemna karnacja doskonale kontrastowała z błękitną koszulą, którą wczoraj miał na sobie. Jego oczy zawsze najbardziej mi się podobały. Miały odcień kasztanów. Tak sobie myślę, że żadne z nas nie dało drugiemu numeru telefonu, żadne nie powiedziało było miło, powtórzmy to czasem. Wygląda na to, że los nie chce, by coś między nami miało szansę się narodzić. Znowu.
Odgoniłam od siebie te myśli o Alanie i w związku z sobotnim porankiem wzięłam się do sprzątania, jak miałam to w zwyczaju. Poza tym spodziewałam się dziś gościa. Moja kumpelka Eliza miała wpaść późnym popołudniem. Posprzątałam całe dwa poziomy mojego mieszkania, nastawiłam pralkę, ugotowałam obiad na dwa dni i zrobiłam zakupy. Na wizytę mojego gościa trzeba kupić jakieś wino, bo niby że zawsze umawiam się z Elizą na kawę i ciasto, to zawsze kończy się alkoholowym upojeniem i kacem następnego dnia. Odebrałam telefon od Staśka, który uparcie twierdzi, że chce zostać u dziadków do jutra, bo jego kuzyn też tam będzie i chcą razem się bawić. Zgodziłam się, mówiąc, że odbiorę go w niedzielę po obiedzie. Tak więc może kupię dwie butelki wina na dzisiejszy wieczór. Reszta sobotniego popołudnia minęła dość szybko. Przy dźwiękach mojej ulubionej play listy przygotowałam drobny poczęstunek dla mojego gościa. Na deser zrobiłam serniczki Black Forest z frużeliną wiśniową i muffiny potrójnie czekoladowe do kawy. A do wina upiekłam paszteciki z ciasta francuskiego z tuńczykiem i pizzę domowej roboty. Przed przyjściem Elizy doprowadziłam się do porządku po całym intensywnym dniu robót domowych.
Dochodziła siedemnasta. Mój gość, miał być lada moment. Wyszłam na taras, by zapalić. Miałam piękny widok z tego mojego tarasu. I wtedy, tak jak tego się spodziewałam, z tarasu obok wylazł mój sąsiad. Był to szczególny osobnik. Miał w sobie coś z ekshibicjonisty amatora i małego zboka. Otóż za każdym razem, kiedy był w domu, jak tylko usłyszał, że jestem na tarasie, on również się pojawiał na swoim. Zazwyczaj skąpo ubrany. Muszę dodać, że koleś miał około czterdziestu lat, był bardzo atrakcyjny, ale tylko fizycznie. Abyście dobrze mnie zrozumieli, od szyi w dół był zabójczo boski. Niestety twarz zostawiała wiele, wiele, wiele do życzenia. Jego inteligencja również. Kiedy już wyskakiwał na ten taras bez koszulki lub tylko w bokserkach lub nawet tylko owinięty samym małym ręcznikiem, prężył swoje ciało jak na zawodach dla kulturystów. No nie powiem, było na co popatrzeć, ale rozmowa z nim, to jakbym gawędziła z niedorozwiniętym emocjonalnie nastolatkiem. Tak więc przywitałam go uśmiechem i zgasiłam papierosa. Dość często pojawiał się na tarasie wtedy, kiedy i ja. Czasem nawet sobie myślę, że tylko czeka aż wyjdę na fajkę, by móc wyskoczyć i się prezentować. Chyba lubił, jak kobiety patrzyły na jego przecudowne ciało. No, ale seksowne ciało, to nie wszystko.
Wtedy z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek domofonu. Eliza. No w końcu. Wpadła jak zwykle ubrana w najlepsze ciuchy jakby wybierała się na wybieg, a nie do kumpelki na wino. Eliza była drobną szczupłą kobietką o płomienno rudych włosach sięgających do ramion i prostych jak drut. Jak na jej czterdzieści trzy lata wyglądał znakomicie. Zresztą tylko nieliczni wiedzą ile tak naprawdę ma tych wiosen. Ja wiem, ponieważ kilka lat temu razem pracowałyśmy. Eliza jakiś czas temu dowiedziała się, że jej cudowny mąż Oskar ją zdradza, po dziewiętnastu latach małżeństwa i z dwójką nastoletnich już córek. Jest w trakcie rozwodu. Ale jakbyście tylko popatrzyli na moją kumpelę, to byście zadali sobie pytanie, jaki facet przy zdrowych zmysłach zdradzałby taka piękną kobietę??? Otóż to. Ja je sobie też zadaje. Znam tego jej męża, miałam okazję bawić się z nimi na kilku imprezach. Zawsze go lubiłam, był bardzo miły i zabawny. A tu się okazało, że zdradza ją od dobrych paru lat! Nie do wiary. Pamiętam dzień, w którym sprzedała mi tego newsa. Kopara mi opadła i nie chciało mi się wierzyć. Niestety sprawa rozwodowa ciągnie się w nieskończoność, bo oboje chcą orzeczenia o winie strony przeciwnej i walczą o alimenty na młodszą nieletnią córkę, druga jest już pełnoletnia. Lecz mimo tych wszystkich nieprzyjemności Eliza wydaje się nie załamywać.
CZYTASZ
"ZE STALI"
Romance*Zabiłam swojego męża.* - z tą myślą budzę się każdego dnia. Emilia uważa, że limit jej szczęścia w miłości się skończył. Została wdową. Pomimo tych przeciwności losu, wciąż jest niepoprawną romantyczką, kochającą miłosne historie. Za namową przyj...