Kolejne dwa dni u Krystiana minęły już dużo spokojniej. Zakupów i zwiedzania ciąg dalszy. We środę rano miałam samolot do Irlandii. Jadę tam po Stasia. Już nie mogę się doczekać, aż go zobaczę. Nie widzieliśmy się cztery tygodnie. Z lotniska czekała mnie długa podróż autobusem. Tam z dworca ma mnie odebrać teść. Swoją wizytę u nich, chcę jak najszybciej zakończyć. Mój mąż był bardzo podobny do ojca. Przez to, nie mogę zbyt długo przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Oczywiście gorąco i serdecznie jestem tam witana i tak samo goszczona. Stasiu, oprowadza mnie po okolicy. Czas tam leci inaczej. Roślinność jest ładniejsza, kolor zieleni jest intensywniejszy. Tam jest cudownie. To jest raj na ziemi.
Po trzech dniach wracamy ze Stasiem do domu. Lot samolotem był szybki i odbyło się bez żadnych komplikacji. Stasiu, miał mi tyle do opowiedzenia. Tyle przeżył mini przygód w Irlandii. Poznawał nowe zwierzęta i rośliny, strumyki i jaskinie. Oczywiście w lutym na ferie znowu tu przyjedzie na kilka dni. Kiedy wróciliśmy do domu odczuwałam zawsze taki spokój. Potwierdzam prawdziwość słów " wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej". Zaraz wylatujemy na rodzinne wakacje do Grecji. Dzisiaj wybieramy się jeszcze na zakupy. Bo jutro są urodziny mojego brata Roberta. On jest najstarszy z całej naszej piątki. Ma duży dom w dzielnicy Strzyża. Znajduje się pod lasem w spokojnej dzielnicy domków jednorodzinnych. Co roku organizuje grilla rodzinnego. Zjeżdża się cała rodzina, kumple Roberta i koledzy z pracy. Zazwyczaj jest około trzydziestu osób. Robert nie oszczędza na tej imprezie. Alkohol płynie strumieniami, stoły uginają się pod ilością kiełbas, szaszłyków, steków, karkówek, kurczaków i warzyw na grilla. Oczywiście są też słodkości dla najmłodszych. Muzyka gra głośno, a pan domu, czyli Robi wciela się w dumnego gospodarza i operatora grilla. Zawsze cieszę się na to wydarzenie. Kolejny powód do rodzinnego spotkania. Tak więc wybieramy się po prezent dla niego. Robert jest maniakiem zegarków. Ma ich chyba ze trzydzieści pięć. Wszystkie nosi, w zależności od okazji. Wiem, że z takiego prezentu ucieszy się najbardziej i z butelki starej whiskey z Irlandii też. Cały dzień spędzamy razem ze Stasiem. On lubi chodzić ze mną na zakupy, bo wie, że zawsze mnie na coś naciągnie. A ja nie mogę odmówić jego słodkiej buźce i błysku w jego oczach, kiedy mu coś się naprawdę spodoba. Byliśmy na obiedzie, potem na lodach a wieczorem Staś chciał pojechać na spacer po plaży. Tak też zrobiliśmy. Pojechaliśmy na deptak na Zaspę. Zjedliśmy gofry ze śmietaną i z owocami. Posiedzieliśmy na molo, upajaliśmy się chwilą, krzykiem mew i zapachem morza oraz smrodem smażonych ryb z pobliskich smażalni. Wróciliśmy, dopiero kiedy się ściemniło. Oboje byliśmy bardzo zmęczeni, ale szczęśliwi.
Następnego dnia staraliśmy się spakować walizki na dwutygodniowe wakacje w Grecji. Wezwałam posiłki w osobie Eweliny. We trójkę poszło nam całkiem nieźle. Następnie Ewela zawiozła nas do Roberta na imprezę. Kiedy dotarliśmy na miejsce byli już prawie wszyscy. Stasiu, pobiegł się przywitać z dziadkami i swoimi kuzynami. Terroryści znowu w komplecie. Robercikowi wyszły oczy z orbit, kiedy zobaczył zegarek i whiskey.
-Milka, jesteś najlepszą siostrą na świecie. Wspaniały prezent. Dziękuję- wyściskał mnie Robi.
-Sto lat braciszku. - poszłam przywitać się z resztą gości.
Kiedy poszłam sobie nałożyć szaszłyka omal nie padłam. On tu był. Wiktor. Znowu jest tam gdzie ja. Ale dlaczego jest na urodzinach mojego brata? I przyniósł mu prezent. A teraz się ściskają jak starzy kumple. No niemożliwe. Z rozmyślań wyrywa mnie matka.
-Witaj córciu. Jak było w Irlandii?- pyta moja mama.
-W porządku. Stasiu, jest bardzo zadowolony z wizyty u dziadków i zakochał się w Irlandii na nowo.
-To świetnie, a teraz powiedz mi kim jest Gerard i dlaczego nie ma go tu z tobą? Słyszałam o nim dobre rzeczy.
-Co takiego?- zabije Bercika na własnych jego urodzinach. - Nie ma żadnego Gerarda, mamo. Znowu pomieszały ci się tabletki?- rzuciłam sarkastycznie.
CZYTASZ
"ZE STALI"
Любовные романы*Zabiłam swojego męża.* - z tą myślą budzę się każdego dnia. Emilia uważa, że limit jej szczęścia w miłości się skończył. Została wdową. Pomimo tych przeciwności losu, wciąż jest niepoprawną romantyczką, kochającą miłosne historie. Za namową przyj...