Całą noc nie mogłam spać. Wciąż w głowie brzmiały mi słowa Gerarda
"Kobieta naznaczona przeszłością, potrzeba dużo miłości, by wyleczyć rany i rozczarowania". To mądre i piękne słowa. Jestem niemal pewna, że już je słyszałam. Ale nie mogłam sobie przypomnieć, kto je wypowiedział. Kręciłam się w łóżku. W końcu zasnęłam. Spałam niespokojnie. Moje demony wróciły. On wrócił. Ale ten sen był inny niż wszystkie.
Był słoneczny i ciepły dzień. Siedzieliśmy we dwoje pod starym drzewem na polanie. Byliśmy na pikniku. On ich nienawidził. Mówił, że do jedzenia lecą wszelakie owady, po kocu chodzą mrówki i inne ohydne robale. Jak na faceta wychowanego na wsi, strasznie nie cierpiał owadów. Ja też ich nie lubię, lecz nie przeszkadzają mi zbytnio. Siedzimy w cieniu drzewa. Po chwili on wstaje i odchodzi. Wołam go. Nie odzywa się. Ja nie mogę się ruszyć. Nie wiem, ile czasu mija, słońce powoli zachodzi. Z oddali wyłaniają się trzy postacie. Wytężam wzrok, by dostrzec. Kto to? Kiedy są na tyle blisko, bym spostrzegła ich twarze, jestem zaskoczona. Mój mąż prowadzi Eliasa i Gerarda. Kiedy podchodzą do mnie, oni powtarzają cały czas " musisz wybrać, musisz wybrać". Mąż nie odzywa się ani słowem. Oni zaczynają wykrzykiwać te same słowa "wybierz". Ja nie mogę się ruszyć. Nie mogę wydusić z siebie słowa. Zamykam oczy i z ogromnym trudem krzyczę "przestańcie". Wrzaski umilkły. Otwieram oczy. Elias i Ger zniknęli. Został tylko on. Patrzy na mnie i mówi " Zostaw ich obu, oni nie są dla ciebie. Nie widzisz, że oni są..."- tu budzę się na trzask drzwi do pokoju. Z trudem otwieram oczy i widzę jak wtacza się do pokoju moja współlokatorka. Jest nawalona. Zionie od niej taki odór, że oczy mnie szczypią. Patrzę na zegarek. Jest piąta rano. Niech ją szlag trafi.
-Co jest kurwa?- mówię do niej.
-Sorki, sorki, nie miałam zamiaru cię obudzić.- bełkocze i ledwo ją rozumiem.
Wiem, że już nie zasnę, bo ona, zanim się położyła wiele razy upadła, coś potrąciła. Narobiła tyle hałasu, że już na pewno nie zmrużę oka. Może pójdę popływać. Basen jest czynny całą dobę. I jestem pewna, że o tej godzinie nikogo tam nie spotkam i basen będzie tylko mój. Zakładam strój kąpielowy. Wkładam szlafrok. Na jego widok przypomina mi się jak Ger ściągnął go ze mnie zaledwie kilka godzin temu. Czuję przyjemne ukłucie tam na dole. Zakładam klapki, biorę klucz od pokoju i telefon do kieszeni szlafroka. Idę przez puste i ciche korytarze hotelu. Ani żywej duszy wokoło. Na basenie palą się delikatne światła. Podchodzę do leżaka, ściągam szlafrok i klapki. Wchodzę delikatnie do wody. Uuu... cieplutka, bardziej niż się spodziewałam. Robię jedną długość basenu za drugą. Odpręża mnie to. Uwielbiam pływać. Ogromnie się cieszę, że jestem tu sama. Większość pracowników mojej firmy pewnie śpi, rano będą mieli kaca i zakwasy od tańców i zajęć sportowych. Dziwne, że ja ich nie mam. Ja dodatkowo miałam wysiłek fizyczny w postaci seksu z Gerardem. Pływanie dobrze mi zrobi. Potem pójdę posiedzieć w jacuzzi, które znajduje się obok basenu. Nie wiem, jak długo już pływam. Odczuwam przyjemne zmęczenie i ból mięśni. Wychodzę z wody i rozsiadam się wygodnie w jacuzzi. Woda jest jeszcze cieplejsza niż w basenie. Bąbelki delikatnie łaskoczą moje ciało. Wspaniały relaks. Zamykam powieki, opieram głowę i chyba przysypiam trochę. Otwieram oczy, kiedy słyszę jak ktoś rozmawia przez telefon.
-Nie, nie mogę teraz przyjechać, weź taxi. Mówiłem ci, że przyjechałem po brata do Łeby. Auto mu nawaliło.- przerwa na chwilę. - Tak, jasne. On i autobus. Nie bądź śmieszna. Jedź do domu i połóż się spać. Zobaczymy się na obiedzie ok.?- rozłącza się.
Dostrzegam go przy wejściu na basenu. Jest wysoki i całkiem nieźle zbudowany. Dłuższe ciemne włosy. Tyle widzę z tej odległości. Jest w samych spodenkach kąpielowych. Nie zauważył mnie. Wskakuje do basenu. Pływa i pływa. A ja tak sobie siedzę w bąbelkach i go obserwuję. Czas już wracać, pomarszczyła mi się skóra na ciele i potrzebuję dobrego balsamu. Wychodzę z jacuzzi, zakładam szlafrok i kieruję się do opuszczenia sali. Kątem oka widzę, że facet mnie zauważył i przygląda mi się. Spojrzałam na niego, skądś znam tę twarz. Uśmiechnęłam się do niego i idę dalej. Wtedy słyszę:
CZYTASZ
"ZE STALI"
Romance*Zabiłam swojego męża.* - z tą myślą budzę się każdego dnia. Emilia uważa, że limit jej szczęścia w miłości się skończył. Została wdową. Pomimo tych przeciwności losu, wciąż jest niepoprawną romantyczką, kochającą miłosne historie. Za namową przyj...