Niedziela rano. Obudziłam się z kacem. Ale to wcale nie był kac alkoholowy, to był kac moralny. Znowu przespałam się z tym małolatem, a na dodatek niemal wyrzuciłam go z łóżka po wszystkim. Brawo ja, dodałam w duchu z ironią. Po śniadaniu przyjechał Krystian w doskonałym nastroju.
-Fiu fiu, Słońce seks z dzieciakiem dobrze ci robi, świetnie wyglądasz tego ranka - dodał z zadziornym uśmieszkiem.
-Nie kpij ze mnie Krycha. Co ja wyrabiam? Bzykam się z małolatem jak jakaś nastolatka - dodałam.
-Ile on ma lat Słońce? Dwadzieścia ? Dwadzieścia dwa?
-Tak, właśnie tyle. Dwanaście lat różnicy między nami. Nie uważasz, że głupio postępuję?
-No co ty? Widziałem go z bliska, jeżeli ty byś z nim nie poszła, to ja chętnie zaciągnąłbym go do swojego hotelu - uśmiecha się zadziornie Krystian.
-Widzę, że macie z Liamem luźny związek. Na wyjazdach bzykacie, kogo chcecie?
-Coś w tym rodzaju Słońce. Ale nie przyjechałem tu, by rozmawiać o Liamie. No dobra, zanim pojedziemy do twoich rodziców na obiad, to idziemy na zakupy. A, i jeszcze bym zapomniał, mam coś dla ciebie. Wczoraj zapomniałem zabrać ze sobą. Trzymaj - mówiąc to, podaje mi pięknie zapakowane, dość duże pudełko.
-Ojej, jesteś kochany - mówię to i daję mu buziaka, rozpakowuję i widzę piękne szpilki. Czarne, delikatnie mieniące się na niezbyt wysokim obcasie. Patrzę na markę i szok. To buty od Jimmiego Choo. - O Boże, kosztowały majątek, dziękuję.
-Przymierz je. Pasują?
Zdejmuję klapki i wsuwam stopy w te cudeńka.
-Idealne. Jesteś wspaniały. No dobra, idziemy na zakupy, poprawiłeś mi humor, jak zawsze zresztą.- i ruszamy na podbój centrów handlowych.
Madison, Manhattan, Galeria Bałtycka, Klif, Riviera i to wszystko tylko w kilka godzin. Kupiliśmy kilka fajnych ciuszków i butów. Małemu kupiłam też kilka rzeczy. Następnie pojechaliśmy do rodziców. Stasiu, bardzo się ucieszył z wizyty Krystiana. Moi rodzice też go lubią. Nie wiedzą, że Krystian woli facetów. Oni są konserwatywni i nie zaakceptowaliby tego. Więc nie muszą wiedzieć. I tak w opowiadaniach o życie uczuciowe Krystiana, Liam stał się Leeną. Bo mama zawsze uważała, że z Krystianem pasujemy do siebie i zastanawiała się dlaczego razem nie jesteśmy. Takie gadanie mnie denerwowało. Mama zawsze chciała układać mi życie. Nie akceptowałam jej wyborów dla mnie, co było powodem wielu kłótni i spięć między nami. Ale teraz nie będę Wam tego opowiadać, bo pewnie macie podobne doświadczenia z rodzicami. Tak więc, po obiedzie, kawie i ciastach, pojechaliśmy na plażę do Jelitkowa. Stamtąd poszliśmy do wesołego miasteczka w pasie nadmorskim. Byliśmy we trójkę. Świetnie się ze sobą bawiliśmy.
Po intensywnym dniu Krystian zabrał nas do restauracji nad Motławą. Serwują tu przepyszne dania. Siedzieliśmy objedzeni, kończąc desery. Krystian spierał się ze Stasiem o jakiś mecz czy coś, ja się tylko śmiałam. Myślałam, że ten dzień będzie wspaniały i nikt go nie zepsuje, a tu niespodzianka. Do restauracji wszedł właśnie dyrcio fiut, to znaczy Gerard Rosenbaum, mój szef. Bo kurwa Gdańsk jest taki mały, że musimy na siebie wpadać. Wszedł sam, ale chyba na kogoś czekał.
-Zjedliście już? No, to spadamy - pospieszałam chłopaków.
Miałam nadzieję, że wymkniemy się tak, by Gerard nas nie zauważył. Już zapłaciliśmy rachunek i wychodziliśmy, kiedy to nas zauważył. Przyglądał się nam przez dłuższą chwilę. Potem spojrzał na mnie i skinął głową na znak przywitania. Ja mu też kiwnęłam głową i w pośpiechu wyszliśmy.
-Biegniesz, jakby się paliło - zażartował Krystian.
-Mój szef nas widział w restauracji.
-No i co z tego?
-Nie lubię go.
-A kto lubi swojego szefa?- powiedział to i zaczął się śmiać, przypominając nasze początki znajomości. - Mnie też nie lubiłaś z początku, a teraz to mnie kochasz prawda?
-Owszem kocham cię, ale na początku wcale cię nie nie lubiłam. Po prostu bałam się ciebie, jak wszyscy pracownicy firmy twojego ojca i tyle. Ale udało mi się ciebie okiełznać Amigo - mówiąc to pocałowałam go jak zawsze w usta. Odwróciłam głowę w tył i zobaczyłam jak przez szyby restauracji Gerard nam się przygląda. Kiedy napotkał mój wzrok, to natychmiast odwrócił głowę. Dziwne. A ciekawe jak będzie jutro? Mam nadzieję, że będzie siedział innej osobie na głowie. Chyba tydzień ze mną wystarczy, by dowiedzieć się jak pracuję.
-Odprowadzę was do domu i wracam do hotelu, rano mam spotkanie, a potem jadę prosto na lotnisko - z rozmyślań wyrwał mnie Krystian.
-Kochanie, nie musisz nas odprowadzać. Jesteś zmęczony, wracaj do hotelu i idź spać. Tak się cieszę, że przyjechałeś.
-Ja też wujku się cieszę- powiedział Staś.
-Gdybym was nie odwiedził, a twoja mama by się o tym dowiedziała, to bym miał przechlapane na całości w Gdańsku brachu, mówię ci. We wakacje zapraszam was do mnie. Słońce, weź urlop, młodego i wpadajcie. Zrobimy sobie objazdówkę po Anglii, Szkocji i nawet Irlandii. Co ty na to ?
-Zobaczymy, dobrze?
-Mamo, ja chce jechać do Anglii we wakacje. Proszę.- uwiesił się na mojej ręce Staś.
-Mamy dużo planów na wakacje, ale zobaczymy. W porządku?
-Dobrze - odpowiedzieli chłopcy chórkiem.
Pożegnaliśmy się, nie lubię pożegnań. Zawsze płaczę. A nie wiem dlaczego, po prostu nie znoszę rozstań. Szczególnie z osobami, na których mi zależy.
To był wspaniały weekend. Krystian zawsze ładuje moje baterie z pozytywnymi wibracjami.
CZYTASZ
"ZE STALI"
Romantik*Zabiłam swojego męża.* - z tą myślą budzę się każdego dnia. Emilia uważa, że limit jej szczęścia w miłości się skończył. Została wdową. Pomimo tych przeciwności losu, wciąż jest niepoprawną romantyczką, kochającą miłosne historie. Za namową przyj...