Prolog

939 23 4
                                    

- To jest rak. - powiedział spokojnie dr Henson. Moje oczy powiększyły się kilkakrotnie. Czy on sobie z nas żartuje?

- Jak to rak? - zapytała drżącym głosem moja mama. Chwyciłam jej dłoń i zamknęłam w szczelnym uścisku. 

- Zrobiliśmy wiele badań i nie mamy żadnych wątpliwości. - odpowiedział lekko zdenerwowany. Przymknęłam powieki, próbując zrozumieć to co właśnie się stało. Najważniejsza dla mnie osoba ma raka? Serce wskoczyło mi do gardła, a w oczach pojawiły się łzy. Zerknęłam na mamę, która pozostała niewzruszona. Wpatrywała się w sufit i markotała coś pod nosem. Natomiast tata załapał się za głowę i wyrywał swoje włosy. Jego twarz była blada i zmęczona.

- C...co t...teraz? - zebrałam w sobie wszystkie siły, aby wydusić te dwa słowa. 

- Najtrafniejszym rozwiązeniem jest przeprowadzka do Londynu. Tam zajmą się Pańską matką najlepsi lekarze. - Londyn? Przecież to drugi koniec Angli! Pokiwałam na potwierdzenie głową i spojrzałam na mamę. Naprawdę nie wyglądała na osobę, która przed momentem dowiedziała się o groźnej chorobie. - A teraz muszę Państwa wyprosić. Czekają inni pacjenci. 

Wyszliśmy z gabinetu doktora w ciszy. Dotarliśmy nawet do domu, a nikt nie śmiał się odezwać. 

Położyłam się na łóżku i rozłożyłam ręce. Dopiero wtedy litry łez opuściły moje oczy. Dlaczego to musiało spotkać nas? Czym sobie zasłużyliśmy? Moja mama, która była ze mną w najgorszych i najlepszych chwilach, która rozumiała mnie bez słów, której bezgranicznie ufałam - może umrzeć. 

- Lisa? - drzwi uchyliły się, a w nich zobaczyłam twarz mojej rodzicielki. - Przestań płakać. - skarciła mnie i usiadła na brzegu łóżka. Na jej usta wkradł się mały uśmiech. Jak ona mogła uśmiechać się w takich chwilach? - Musisz mi coś obiecać. - podniosłam się do pozycji siedzącej, a ona otarła moje mokre policzki. - Rak nie zmieni naszego życia. - patrzyła mi prosto w oczy. - Nie możemy zadręczać się głupią chorobą. 

- Głupią chorobą? Mamo, Ty masz raka! - podniosłam głos. 

- Wiem. - odpowiedziała najnormalniej w świecie. - Ale to nie znaczy, że teraz całymi dniami będziemy siedzieć i wypłakiwać swoje smutki. - zrobiła krótką pauzę. - Jeżeli nie zostało mi wiele czasu...

- Nie mów tak. - przerwałam jej zbulwesowana. 

- Jeżeli nie zostało mi wiele czasu to chcę go dobrze wykorzystać. Chcę patrzeć jak moja córka się uśmiecha, jak korzysta z życia, chce widzieć, że jest szczęśliwa. - złapała moje dłonie. - Musisz być silna. Musisz być silna dla mnie. Obiecujesz? - powiedziała z nadzieją. 

- Obiecuję. - lekko uśmiechnęłam się przez łzy. Przytuliłam ją bardzo mocno, tak że ledwo łapałam powietrze. 

Obiecałam być silna dla mamy.

.............................................................

Witam Was na moim fanfiction! Mam nadzieję, że Was zaciekawi i spodoba :)

Proszę, żebyście zostawili jakiś ślad po sobie; gwiadkę, albo komentarz. To daje ogromną motywację do pisania! :D

Wszystkie prawa zastrzeżone. Opowiadanie nie jest tłumaczeniem, a moją własną pracą. Wszelkie podobieństwo do innych opowiadań przypadkowe. 

from Hate to Love /H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz