~ 22 ~

400 23 5
                                    

Przez całą drogę do domu nie odezwaliśmy się. Ja utkwiłam wzrok w szybie, choć wcale nie podziwiałam widoku za oknem. Cały czas myślałam o siedzącym obok Harry'm, który swoją drogą patrzył w przeciwną stronę, co jakiś czas zerkając na mnie.

Podjechaliśmy pod mój dom, a ja zanim chłopak wyciągnął swój portfel - położyłam pieniądze na dłoni kierowcy. Życzyłam dobrej nocy i poszłam w stronę domu. Harry szedł za mną. Zaczęłam się denerwować, a złość nade mną górowała.

- Lis - zaczął, gdy próbowałam odkluczyć drzwi wejściowe. Westchnęłam głośno.

- Co? - zapytałam oschle. Słyszałam jak głośno przełyka ślinę. Weszliśmy w głąb domu.

- To co widziałaś na imprezie...

- Po prostu przeleciałeś pierwszą lepszą, przecież to nic złego, nie jesteśmy razem, nie musisz mi się tłumaczyć. - powiedziałam szybko na jednym tchu.

- No wiesz, chyba każdy musi zaspokajać swoje potrzeby... - powiedział nieśmiało.

- Jasne, rozumiem. - oczywiście, że nie rozumiem!

Nastała chwila krępującej ciszy. Oboje nie wiedzieliśmy co powiedzieć. W końcu postanowiłam przejąć pałeczkę.

- Dlaczego tak się zachowujesz? - powiedziałam wprost.

- Tak czyli jak? - udawał, że nie wie o chodzi, ale ja byłam przekonana, że kłamie.

- Nie odzywasz się, nie piszesz, zachowujesz się, jak gdyby nic się nie stało. - wzruszyłam ramionami. Nic nie mówił, dlatego kontynuowałam mój monolog. - Słodkie słówka, dyskretne pocałunki, to nic nie znaczyło, hm?

- To nie tak jak...

- To co było w Paryżu, zostaje w Paryżu? - zapytałam retorycznie. Już miałam go dosyć.

- Nie rozumiesz, my...

- Ja wszystko rozumiem! - wrzasnęłam. - Moja wyobraźnia posunęła się za daleko, o wiele za daleko! A wiesz co? Ja głupia marzyłam sobie o nas, jako zakochanych, jak chodzimy na randki, a najgorsze było to, że ty dawałeś mi do tego powody! A z resztą co ja mówię! Nie jesteśmy razem, więc w ogóle nie musimy rozmawiać! - w moich oczach pojawiły się łzy, ale robiłam wszystko, aby się nie rozkleić. - Możesz już wyjsć. - zciszyłam głos i obrociłam głowę w drugą stronę.

Harry podszedł do mnie i uchwycił mój podbródek unosząc go do góry. Spojrzał mi prosto w oczy i wyszeptał.

- Nie możemy być razem. - jego głos drżał i wyglądał na przejętego. A może to tylko pozory? - Ale wiedz, że zależy mi tak samo jak Tobie. - i w ułamku sekundy cmoknął mnie w usta i wyszedł. Po prostu wyszedł z domu. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Nie miałam sił, aby o tym rozmyślać. Co miało znaczyć, że nie możemy być razem? Mógłby się dokładniej określić.

Wróciłam do mojego pokoju, gdzie włożyłam słuchawki na uszy i położyłam się w łóżku. Podgłośniłam muzykę na maxa i zamknęłam oczy. Po niedługim czasie zasnęłam.

Niall i Kathia spali jak niedźwiedzie w zimie, w salonie na kanapie. Nie, żeby było coś między nimi, po prostu przyjaźnimy się od wielu lat, więc to jest dla nas normalne.

Nawet gdybym rozbijała talerze, nie obudziliby się. Dlatego wypiłam szklankę wody i usiadłam w fotelu, czekając na ich "powrót do życia".

Znów natchnęły mnie myśli o Harry'm. Nadal nie rozumiałam jego zachowania. No bo jak miałam zrozumieć, gdy on nie powiedział mi nic szczególnego.

from Hate to Love /H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz