- Ta czy ta? - Kat przyłożyła do siebie dwie sukienki. Granatową i czerwoną.
- W obydwóch wyglądasz jak kobieta lekkich obyczajów. - przewróciłam oczami. Nie miałam ochoty bawić się na tej imprezie.
- Lis! Dlatego idę do klubu, a nie do zakonu! - westchnęła. - Wiem, że nie chcesz tak iść, ale pomyśl. Co będziesz tutaj robić? Nie masz się tam zalać w trupa, chodzi o to, abyś przebywała z ludźmi. Nikt tam nie wie, że jesteś w żałobie, więc obejdzie się bez kondolencji. Będzie super, mówię Ci. - wyszczerzyła zęby. - A teraz zakładaj to. - rzuciła na moje kolana sukienkę w kolorze szarym. Była ona prosta, ale z tyłu miała duży dekolt.
Bezsilna wcisnęłam się w kieckę, a na stopy założyłam wysokie, czarne buty. Kathia uparła się, że zrobi mi delikatny makijaż. Nie protestowałam, tylko poddałam się fantazjom przyjaciółki.
Godzinę później zanim wyszłam z domu, wstąpiłam do gabinetu ojca. Oczywiście był tam, bo od tygodnia przesiaduje albo w pracy albo właśnie w tym pokoju. Widzimy się rzadko, bo obiady je na mieście.
- Tato, wychodzę z Kat i Niall'em. - powiedziałam spokojnie. Odwrócony był tyłem do mnie i nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem.
- W porządku. - odparł tylko. Było mi przykro, że od czasu śmierci mamy, nie rozmawiamy. Ona napewno by tego nie chciała.
- Tato? - wpadałam na pewnien pomysł.
- Hm?
- Zapisałam się na sesje z psychologiem. Myślę, że ty też powinieneś spróbować. - zaproponowałam pełna nadzieji.
- Nie mam na to czasu. - tymi słowami podniósł mi ciśnienie we krwi.
- Ale...
- Pracuję, wyjdź proszę. - przerwał mi. Cała czerwona ze złości wyszłam z pokoju i z impetem zamknęłam drzwi. Pracuj sobie dalej, a nie długo i ty znikniesz z tego świata - pomyślałam.
Zbiegłam na dół, gdzie czekali na mnie przyjaciele.
- Wszystko okej? - zapytał z troską blondyn. Mruknęłam ciche tak i chwyciłam torebkę. Pierwsza wsiadłam do auta próbując opanować emocje po irtytującej rozmowie z ojcem.
Dojechaliśmy pod jeden z najbardziej znanych klubów w Londynie. Kolejka ciągnęła się niemiłosiernie, a my staliśmy na jej końcu.
- A Nialluś umówił się na randkę! - wypaliła nagle zadowolona Kat.
- Cooo? - zdziwiłam się. Niall Horan - człowiek brzydzący się miłości, który zakrywa oczy, gdy pary się całują - umówił się na randkę?!
- No cichoo. - przyłożył palec do ust. - Planuję zrobić to dzisiaj. - ściszył głos. Kathia zapiszczała głośno, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- W końcu wydoroślałeś! - poklepałam go po plecach.
Nim się obejrzeliśmy, byliśmy już w środku. Tłum ludzi ocierał się o siebie w rytm muzyki. Z trudem przepchaliśmy się w głąb sali, gdzie Niall zaczął komuś natarczywie kiwać. Podeszliśmy do stolika czwórki ludzi. Chłopak przywitał się z nimi wszystkimi, a po chwili przedstawił nas.
- To są moje przyjaciółki Lisa i Kathia, a to Mery, Perrie, Mark i Louis. - podaliśmy sobie dłonie i dosiadliśmy się do ich stolika.
- A wy skąd znacie Niall'a? - zapytałam siedzącą obok mnie Perrie.
- W sumie to poznaliśmy się na London Eye. - zaczęła piskliwe chichotać. - Znaleźliśmy się w jednej kapsule, a potem umówiliśmy się w kawiarni. - i znów ten chichot. Pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
Rozejrzałam się dookoła. Wszyscy tańczyli, bawili się na całego. Byliśmy jedną z nielicznych grup, które siedziały. Po chwili przyszedł kelner, który wręczył nam drinki. Pod groźnym spojrzeniem Kathii zabrałam napój i niechętnie go wypiłam. Przyjaciółka twierdziła, że muszę się nieco rozluźnić.
- Zatańczymy? - nade mną stanął Louis i wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Pewnie. - uśmiechnęłam się delikatnie.
Wstaliśmy od stolika i ostatni raz zerknęłam na Kat, która pokazała mi dwa kciuki w górze.
Dj zapodał energiczną muzykę, więc nieźle się zmęczyłam tańcząc z brunetem. Na początku byliśmy lekko skrępowani, ale po jeszcze jednym drinku w między czasie - rozluźniliśmy się.
- Nie wiedziałem, że Niall ma taką piękną przyjaciółkę. - wyszeptał mi do ucha Lou. I wtedy dostałam dziwnej blokady. Po pierwsze przypomniałam sobie o Harry'm, a po drugie nie miałam humoru na flirtowanie, więc uśmiechnęłam się słabo i zignorowałam komentarz.
Przetańczyliśmy jeszcze jeden taniec, po którym potrzebowałam krótkiej przerwy.
- Muszę na sekundę do toalety. - wskazałam palcem w tamtym kierunku. Brunet pokiwał głową i usiadł przy stoliku z Kathią oraz Mery. Resztę gdzieś wywiało.
Skierowałam się w stronę toalet, skąd wychodziła kolejka osób. I w pewnym momencie zastygłym. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Moje nogi ani drgnęły. Stałam w miejscu i wpatrywałam się w Harry'ego, który wychodził z damskiej toalety zapijając swój rozporek w jeansach. Dobra, mógł przecież pomylić wejścia i przez przypadek wbić do damskiego kibla. Ale dziwniejsze było to, że za nim wyszła skąpo ubrana blonynka, która poprawiała swoją sukienkę i rozczochrane włosy.
Chłopak zauważył mnie. Widziałam strach w jego oczach, zaczął drapać się po karku. Dziewczyna uwiesiła się na jego ramieniu, całując go w policzek. On jednak nadal patrzył prosto w moje oczy, mimo dzielącej nas odległości. Mruknął coś do blondynki, a ta sobie poszła. Ruszył w moją stronę niepewnym krokiem. Ja za to zaczęłam się wycofywać.
- Lisa! - przyspieszył kroku. - Zaczekaj. - szłam jak zahipnotyzowana w tył. - Możemy pogadać? - zapytał z nadzieją. Teraz chce rozmawiać?! Nie odzywa się do mnie od czasu Paryża, a teraz chce rozmawiać?! - Lisa, czekaj, proszę! - odwróciłam się i zaczęłam biec przed siebie. Przepchałam się przez ludzi i wylądowałam na świeżym powietrzu. Zatrzymałam się na pobocznej ławce i łapałam powietrze.
Sama nie rozumiem własnego zachowania. Przecież nie jesteśmy razem, nie kochamy się, a ja zareagowałam jakby mnie właśnie zdradził z inną. Czułam smutek, ale też rozczarowanie. Harry napełnił mnie nadzieją, ale nic nie robi w tym kierunku. Może on się tylko mną bawił? Może miałam być tylko chwilową rozrywką? Mimo wszystko czułam się rozczarowana.
Co ja sobie myślałam? Że on jest we mnie tak samo zauroczony jak ja? Ale ja byłam głupia.
Mój telefon został chyba opętany, bo w kółko wibrował. Zerknęłam na wyświetlacz. Dzwonił Harry, a dwa razy Kathia. Odebrałam od przyjaciółki.
- Kat, wracam do domu. - O matko, stało się coś? - Nic ważnego. Nie mam ochoty się dalej bawić. Będę na Was czekać w domu, pa! - Uważaj na siebie, pa!
Schowałam telefon do torebki i poderwałam się z miejsca. Stanęłam na progu ulicy i machałam dłonią próbując złapać taksówkę. Udało się. Wsiadłam witając się kulturalnie. Podałam taksówkarzowi adres i już mieliśmy ruszać, ale boczne drzwi otworzyły się. Do środka wskoczył Harry. Co on tu robi?
- Daj mi szanse, chcę pogadać. - zszokowana nie odezwałam się. Siedzieliśmy tak w ciszy przez chwilę patrząc prosto w swoje oczy.
- Jedziemy czy nie? - zapytał zdezorientowany kierowca.
- Tak. - potwierdził Harry zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Spuściłam głowę w dół i bawiłam się palcami u dłoni. Czułam jakby odebrano mi mowę.
__________
Domyślacie się co jest przyczyną dziwnego zachowania Harry'ego? :)
CZYTASZ
from Hate to Love /H.S.
FanfictionLisa Pencey przeprowadza się z rodzicami do Londynu, aby tam zapewnić lepszą opiekę nad chorą na raka matką. Dostaje nową pracę w jednej z kawiarni. Tam poznaje znienawidzoną przez nią osobę - Harry'ego Styles'a. Czy powrót byłego chłopaka Lisy spow...