~ 25 ~

400 23 10
                                    

W tamtym momencie nie liczyło się dla mnie nic, oprócz dojechania do szpitala. Tata mówił, że nie mamy na to czasu, więc trzasnęłam drzwiami i razem z Kathią i Niall'em pojechaliśmy ich autem.

- Co mu się stało?! - zapytała zaskoczona dziewczyna.

- Nie wiem. Gemma powiedziała tylko, że Harry umiera. - ledwo przeszło mi to przez gardło. Myślałam, że zwariuje, gdy na światłach zapaliło się czerwone. - Jedź, Niall, szybko! - denerwowałam się.

- Chcesz umierać razem z Harry'm? - zapytał nadzwyczaj spokojnie. Moje nogi się trzęsły, tak samo jak ręce, a w głowie miałam same najczarniejsze scenariusze.

Dalsza droga minęła w milczeniu. Gdy tylko auto zatrzymało się na parkingu, pierwsza wybiegłam i jak najszybciej pognałam do pielęgniarki.

- Szszszukam HaHarry'ego Styles'aaa. - jąkała się. Chciałam w końcu go zobaczyć.

- Ostatnie piętro, pokój 417. - odpowiedziała, gdy wyszukała informacje w swoim komputerze.

Nie czekałam na przyjaciół tylko rzuciłam się w stronę windy i wybrałam numer piętra. Prawie zeszłam na zawał, żyjąc w niewiedzy.

Przepchałam się przez ludzi, aby znaleźć odpowiedni pokój. 417. Bez pukania wbiegłam tam.

Harry, który wyglądał strasznie, leżał na łóżku z zamkniętymi oczami, a wokół niego siedziały dwie kobiety. Młodsza z nich podnosiła się na mój widok i chwyciła za ramię wyprowadzając z pokoju. Nie mogłam oderwać wzroku od bladego chłopaka. Zaczęłam płakać.

- Ccco się dzieje? - wyszeptałam. Kobieta usiadła na krzesłach i pociągnęła mnie za sobą.

- Harry mówił Ci o chorobie? - jej twarz także nie wygladała na zadowoloną. Pomimo młodego wieku miała wory pod oczami, kilka zmarszczek i opuchnięte oczy od łez.

- Jakiej chorobie? - zdziwiłam się, coraz więcej łez spływało po moich policzkach.

- Harry ma nietypową chorobę związaną z sercem, które nie bije tak jak dawniej. Walczył z chorobą, ale w pewnym momencie się poddał. - każde jej słowo wbijało mi nóż w serce. - To go zabija. Zostało mu niewiele czasu, więc jeśli chcesz z nim pogadać, zrób to jak najprędzej. - uścisnęła moją dłoń.

Obok nas pojawili się Niall i Kat. Wystarczyło, że spojrzeli na mnie i wiedzieli, że gorzej być nie mogło.

Nabrałam powietrza do płuc, spojrzałam pytająco na Gemmę i powoli weszłam do pokoju Harry'ego. Siedziała tam jego mama cała we łzach.

- Pani Styles... - położyłam jej dłoń na ramieniu. Podciągnęła nosem i spojrzała na mnie.

- Chcesz z nim zostać? - zapytała cichutko. Przytaknęłam głową. Kobieta posłała mi słaby uśmiech i wyszła. Zajęłam jej wcześniejsze miejsce na szpitalnym krześle.

Harry był podłączony do różnych maszyn podtrzymujących jego życie. Był blady i wyglądał na zmęczonego. Spał.

- Przepraszam. - pochyliłam się nad nim i położyłam swoją dłoń na jego. - Za wszystko. - odsunęłam kosmyk włosów z jego czoła. - Byłam okropna i żałosna. Powinnam zrozumieć. - nakryłam go jeszcze bardziej kołdrą. - Ale dlaczego nie powiedziałeś mi o chorobie? - zapytałam z żalem. - Obudź się...proszę. - pociągnęłam nosem i wytarłam łzy. - Jesteś dupkiem, w którym się zakochałam, wiesz? I nic nie mogę na to poradzić, że nadal czuję do Ciebie coś więcej. - cmoknęłam go w czoło.

Trójka lekarzy wbiegła do sali.

- Zabieramy go! - krzyknął jeden z nich. Wstałam jak poparzona nie wiedząc o co chodzi.

- Ale gdzie? Po co? - wypytywałam z przerażeniem.

- Nie czas na pytania. - odpowiedział szorstko niski mężczyzna.

Stałam tam i wpatrywałam się jak zabierają łóżko razem z Harry'm. Wybiegłam za nimi, ale zatrzymała mnie jego mama.

- Nie możesz tam iść. Zabierają go na operację.

- Jaką operację?! - wydarłam się. Schowałam twarz w dłoniach, a po chwili objęły mnie ramiona Niall'a.

Dopiero w oczekiwaniu na zakończenie operacji zdałam sobie sprawę jak bardzo zależy mi na Harry'm. Może nie zdarzyło się wiele między nami, ale ja czułam do niego więcej niż tylko przyjaźń. Nie chciałam go stracić.

Operacja trwała kilka godzin, ale według mnie ciągnęła się wiekami. Nareszcie jeden z lekarzy wyszedł z sali. Byliśmy bardzo zmęczeni, ale na jego widok wszyscy wstali z miejsc.

- Udało się. Jego serce jest w lepszej formie. - to dobra wiadomość, jednak po minie lekarza wiedziałam, że są jeszcze złe. - Ale wystąpiły komplikacje. Pacjent dostał wylewu. - moje serce stanęło w miejscu. - Byliśmy zmuszeni podać naszemu pacjentowi śpiączkę. - powiedział z powagą.

- Kiedy się obudzi? - zapytała mama Harry'ego, która była bliska załamaniu nerwowego.

- Tego nie wiemy. Może być to tydzień, miesiąc, nawet rok albo kilkanaście lat.  Jeżeli w ogóle się obudzi. - na słowa lekarza opadłam na krzesło z hukiem i zaczęłam płakać. Były to poczęści łzy szczęścia, bo jednak Harry żyje, ale też smutku, bo mogę go stracić na zawsze.

- Za kilka dni można będzie go wziąć do domu. Poproszę, więc jego najbliższą rodzinę do mojego gabinetu. - Gemma i jej matka chwiejnym krokiem poszły za lekarzem, a ja, Niall i Kathia siedzieliśmy w ciszy. Próbowałam pojąć w jakiej beznadziejnej sytuacji się znalazłam. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do taty.

- Harry jest w śpiączce. Muszę tu zostać. - powiedziałam wprost. - Ale Lisa! Ja już dojechałem do nowego mieszkania. - I dobrze. I tak przestaliśmy rozmawiać, więc jeśli pomieszkamy osobno, nic nam się nie stanie. - Ale... - Nie martw się o mnie. - rozłączyłam się.

Odetchnęłam głośno. Około 30 min później wróciła rodzina chłopaka od lekarza. Powiedziały, że załatwiły formalności i za kilka dni Harry będzie mógł wrócić do domu. Chociaż jedna dobra wiadomość w tym wielkim gównie.

- I co teraz? Gdzie będziesz mieszkać? - dopytywał Niall, gdy wychodziliśmy ze szpitala.

- Pamiętaj, że ja chętnie Cię przenocuje przez kilka dni. - Kat poklepała mnie po plecach.

- Dzięki bardzo, ale muszę wynająć jakiś pokój tu w Londynie, żeby być bliżej Harry'ego.

- Napewno tego chcesz? - dziewczyna zapytała śmiertelnie poważnie. - Jeszcze niedawno byłaś na niego zła za to co powiedział.

- Wiem. Ale nie mogę go teraz zostawić. Nie mogę. A po za tym, gdzie jest ta jego dziewczyna? - rozejrzałam się dookoła. - Nie przyszła do szpitala?

- Może faktycznie nie ma nikogo? - wzruszył ramionami blondyn.

- Ma mnie... - wyszeptałam patrząc na w ziemie.
__________
Powoli kończymy to ff! Myślę, że kolejny rozdział będzie ostatnim.

from Hate to Love /H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz