~ 17 ~

449 19 2
                                    

Z początku byłam bardzo zaskoczona, bo nie spodziewałam się po nim czegoś takiego. Mimo to, nie odsunęłam się, a nawet oddałam pocałunek. Aż trudno się przyznać, podobało mi się to!

Po krótkiej "wymianie śliny" odsunęliśmy się od siebie posyłając dyskretne uśmieszki. Próbowałam być spokojna, podczas gdy stado motylków w moim brzuchu wariowało jak oszalałe.

- To może być pierwszy i ostatni raz kiedy tu jestem. - westchnęłam patrząc w widok za oknami. Próbowałam zmienić temat z tej niezręcznej (ale jakiej przyjemnej!) sytuacji.

- Niekoniecznie. Być może przyjedziesz tu na randkę z Twoim chłopakiem, który Ci się tu oświadczy? Albo odbędziecie Waszą podróż poślubną? Ewentualnie zabierzesz tu swoje dzieci za kilkanaście lat?

- Chyba odbiegasz za daleko w przyszłość. - zachichotałam pod nosem.

Obeszliśmy dookoła punkt widokowy na szczycie, a później zjechaliśmy windą na 2 piętro. Tam wypatrzyłam wbudowaną w podłogę szklaną szybę.

- Patrz jakie super! - pociągnęłam Harry'ego za rękę. To było coś niesamowitego! Mogłam stanąć na szybie, jednocześnie widząc to, co dzieje się na ziemi. Jednak wysokość nie była taka mała, co oznaczało, że musiałam ponownie chwycić dłoń chłopaka, aby dodał mi trochę otuchy. - O matko, ale tu strasznie! Jak super! Podoba mi się! Trzymaj mnie, bo się boję! Ale fajnie!

- Kobiety. - mruknął pod nosem, ale dostatecznie to usłyszałam. - I to niby ja zachowuję się jak pięcioletnie dziecko?! - prychnął.

- Nie odzywaj się. - skwitowałam go w żartach. - Aaaa! - pobiegłam w stronę miejsca, które przyciągnęło moją uwagę. - Ale to słodkie! - skomentowałam. Różowe kółeczko, a w nim napis "Place to kiss" było naprawdę romantyczne. - Zrób mi tu zdjęcie. - uśmiechnęłam się firmowo, kiedy Harry wyciągał telefon.

- O nie, nie. Zróbmy tu RAZEM zdjęcie. - poruszał śmiesznie brwiami, co jednak zignorowałam. Stanął obok mnie i wyciągnął telefon przed siebie robiąc selfie. - Uśmiechnij się. - polecił. Tak więc zrobiłam, a gdy jego palec był już bliski naciśnięcia przycisku, cmoknął mnie w lewy policzek.

- Ej! Tego nie było w planach. - próbowałam udawać poważną, niestety nie udało się.

- Teraz Twoja kolej. - uśmiechnął się do aparatu, a ja zbliżyłam do niego, aby go cmoknąć. Ostatecznie moje usta nie zetknęły się z jego policzkiem, a z ustami. Zdążył obrócić głową, tak że utkwiliśmy w pocałunku. I znów ogromne rumieńce. I znów motylki w brzuchu. I znów mi się podobało!

- No i zepsułeś to zdjęcie! - oskarżyłam go.

- Mi się tam podoba. - wzruszył ramionami. W tamtym momencie nie wiedziałam co o tym myśleć. Czy on chciał mi przez te pocałunki coś pokazać? A może robił to tylko dla zabawy? Tak czy inaczej, wzbudził we mnie mnóstwo emocji. - Idziemy coś zjeść? - zaproponował. Ocknęłam się z rozmyśleń.

- O tak, umieram z głodu! - chwyciłam się za brzuch.

Dwadzieścia minut później czekaliśmy na nasze zamówienia. Pobliska knajpka sprawiała wrażenie przytulnej i spokojnej, dlatego też postanowiliśmy tam zjeść.

- Teraz Twoja kolej, Harry. - usadowiłam się wygodnie na krześle i oparłam głowę na dłoniach. Widząc jego niezrozumiałą minę, dodałam - Opowiedz mi o sobie. - na początku wyglądał na zakłopotanego, ale po chwili zaczął mówić.

- Od urodzenia mieszkam w Londynie. Mam starszą siostrę, Gemmę. Moi rodzice rozwiedli się kilka lat temu. To było dla mnie trudne, bo myślałem, że ja i tata mamy do siebie zaufanie, po czym okazało się, że zniknął z naszego życia raz na zawsze.

- Au, przykro mi.

- A ja się cieszę. Skoro tak postąpił, był bezdusznym człowiekiem, który nie myślał o swoich dzieciach, więc dlaczego miałbym za nim tęsknić? Moja mama jest teraz szczęśliwa z Ben'em, którego razem z Gem zaakceptowaliśmy. A teraz... - podrapał się po karku, zastanawiał się nad czymś, widziałam. - ...wszystko toczy się po swoich torach. - na koniec mrugnął do mnie jednym okiem.

- Nigdy nie potrafiłam wyobrazić sobie utraty jednego z rodzica, gdy tymczasem ty znalazłeś się w takiej sytuacji. Nie mówiąc już o mojej mamie, która niedł...

- Twoja mama odpoczywa sobie pewnie teraz w domu, więc nie mów, jakby już dawno leżała w grobie. - miał rację, nie powinnam ciągle myśleć o niej w ten sposób.

Obok nas pojawiła się kelnerka, która wręczyła zamówione dania. Z apetytem zabrałam się za spożywanie jednego z tradycyjnych, francuskich potraw.
***
Gorąca woda w prysznicu odświeżyła mnie po męczącym dniu. Po obiedzie w kawiarni szybko pognaliśmy do hotelu, gdzie odbył się kolejny dwugodzinny wykład. Tym razem byliśmy podzieleni na grupy i musieliśmy wykonywać różne zadania. Tak więc relaks pod prysznicem był tym, o czym marzyłam.

Z ulgą rzuciłam się na moje łóżko myśląc tylko o szybkim zaśnięciu. Nawet zapomniałam o Harry'm, który leżał na łożku obok. Jak po chwili zauważyłam, miał na sobie jedynie bokserki, przez co widoczne były jego piękne tatuaże. Nie byłabym normalna, gdybym powiedziała, że wyglądał wtedy nieatrakcyjnie.

- Jutro wyjeżdżamy. - wyjąkał ze smutkiem. - Chyba że zmienimy nazwiska i zarezerwujemy pokój na kolejne dwa tygodnie, co ty na to? - zatarł ręce niczym prawdziwy przestępca.

- Jestem za! - klasnęłam ochoczo w dłonie. Nagle mój telefon wydał dźwięk sms'a, więc chwyciłam go i przeczytałam. Wiadomość nosiła treść "Hej, Li! Jak tam Paryż? Musisz mi wszystko opowiedzieć jak wrócisz! Koniecznie musimy się spotkać! :))", a jej adresatem był Peter. Wtedy poczułam się nieco dziwnie, choć sama nie wiem dlaczego. Miała wrażenie, że nie powinnam spotykać się z nim, bo obok mnie leżał Harry. To głupie, wiem, ale to właśnie czułam.

- Kto to? - zapytał zaciekawiony. Kłamać? Nie kłamać?

- Peter. - jego szczęka lekko się zacisnęła, a plecy zesztywniały. Chyba tego nie kontrolował. - Powiedziałam mu, że będziemy utrzymywać kontakt, ale nie jestem do tego przekonana.

- Nic na siłę. - odpowiedział.

- Tak, tylko Peter tego nie zrozumie. Jest bardzo skomplikowanym człowiekiem. - westchnęłam.

Po krótkiej pogawędce z Harry'm moje powieki stawały się coraz cięższe. W pewnym momencie zrobiło mi się czarno przed oczami i pochłonęłam się w sen. Jednak zdążyłam usłyszeć szuranie łóżka, które zetknęło się z moim, a po chwili objęły mnie silne ramiona. Harry cmoknął mnie w nos i wyszeptał "Dobranoc, Lisiu". Byłam w siódmym niebie, a to tylko ze względu na jego obecność. Zauroczył mnie, z każdą chwilą coraz bardziej. A ja powoli się do tego przyznawałam.
________
Proszę o komentarze i gwiazdki - nawet, gdy czytacie to dawno po opublikowaniu rozdziałów! :D

from Hate to Love /H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz