Jeszcze raz przeszukałam całą walizkę, aby sprawdzić czy na pewno wszystko zabrałam. W końcu zapięłam ją z trudem. Choć to były tylko trzy dni, miałam wrażenie, że zabrałam pół szafy.
Zanim zeszłam na dół, wstąpiłam do sypialni rodziców, gdzie leżała mama.
- Niedługo wrócę. Trzymaj się, mamo. - uścisnęłam jej rękę.
- Baw się dobrze! I pamiętaj, bardzo, ale to bardzo Cię kocham! - wtuliłam się w nią i w duchu odpędzałam straszne myśli mówiące, że może to być z nią ostatnie pożegnanie.
- I ja Ciebie kocham! - pocałowałam ją w policzek, po czym podniosłam się i jeszcze przed drzwiami zerknęłam na nią. Z trudem podniosła dłoń, aby mi pokiwać. Każdy jeden jej widok wbijał mi ostry nóż w serce.
Lotnisko było już bardzo zatłoczone. Razem z tatą dopchałam się do odpowiedniego miejsca, gdzie odprawiliśmy walizkę.
- Lisa! - ktoś wolał moje imię z oddali, więc obróciłam się w tamtą stronę. Zauważyłam idącego w moją stronę Harry'ego. Wyglądał...inaczej? Miał na sobie luźne spodnie i bluzę oraz czapkę na głowie. Pomimo lekko niechlujnego wyglądu, nadal był niezwykle przystojny. Na policzkach widniały te nieodłączne dołeczki. Ahh, Lisa, obudź się!
- Cześć, Harry. - posłałam mu uśmiech i przeniosłam wzrok na tatę, który wyglądał jakby stał tu za karę. - No to do zobaczenia, tato. - przytuliłam go.
- Napisz to przyjadę po Ciebie na lotnisko. - oznajmił krótko.
- W porządku. - odpowiedziałam tylko. Tak jak wspomniałam, moje relacje z tatą bardzo się pogorszyły. I nadal nie wiem, jak je naprawić.
- Zajmij jakieś miejsca, a ja pójdę po kawę. - zaproponał Harry. Zrobiłam o co prosił, a po chwili dołączył do mnie z dwoma kubkami ciepłych napojów. - Lot mamy dopiero za godzinę. - wzruszył ramionami. - Leciałaś kiedyś samolotem?
- Tylko raz. I nadal się boję. - przyznałam skromnie. Jego dłoń powędrowała na moje ramię.
- Nic się nie bój! Cały czas będę przy Tobie. - i te słowa sprawiły, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, a na policzkach delikatne rumieńce. Co się ze mną dzieje?!
Czas do odlotu minął nam na przyjaznej pogawędce. Praktycznie cały czas rozmawialiśmy o sobotnim przyjęciu.
- Proszę zapiąć pasy. - oznajmiła spokojnie stewardesa. Moje dłonie trzęsły się lekko, ale poradziłam sobie. Jeszcze mocniej wypiłam się w fotel, a ręce położyłam na kolanach ściskając je lekko. Odwróciłam się w stronę Harry'ego, który w przeciwieństwie do mnie - był bardzo spokojny. Właśnie patrzył w stronę przechodzącej obok stewardesy. - Harry? - prychnęłam pod nosem.
- Hmm? - zmarszczył czoło i przeniósł wzrok na mnie.
- Patrzysz się. - wyglądał na zdezorientowanego. - Na tyłek tej kobiety. - wyjaśniłam.
- No i co? - wydawał się być rozbawiony moim spostrzeżeniem. - Jak każdy facet na tym pokładzie. - wzruszył ramionami. Odetchnęłam głośno i uśmiechnęłam się pod nosem.
Samolot poruszyał się na pasie z coraz szybszą prędkością. Utrwalałam sobie w głowie, że będzie tylko wystartowanie, lot i lądowanie. Niby nic wielkiego, a jednak się bałam.
- Spokojnie. - szturchnął mnie łokciem. - Dolecimy bezpiecznie. - zapewnił. - No chyba, że będziemy świadkami ataku terrorystycznego, albo któryś z silników przestanie działać, ewentualnie piloci dostaną zawału i już po nas. - wruszył ramionami, a ja po raz kolejny uderzyłam go w ramię.
- To nie jest śmieszne! - spuściłam głowę.
- Ale Twoja mina tak i to bardzo. - chyba dostał jakiegoś napadu śmiechu, bo w pewnym momencie zastanawiałam się czy właśnie się nie dusi.
Czułam, że za chwilę odbijemy się od ziemi, więc bez uprzedzeń przycisnęłam do siebie ramię Harry'ego. Byłam zbyt wystraszona, aby myśleć co robię. Usłyszałam jak chłopak śmieje się pod nosem, a potem obejmuje mnie drugim ramieniem. Poczułam się nieco spokojniej.
Lot trwał ponad godzinę, ale według mnie - wieczność. Harry zasnął po 10 minutach, więc chwyciłam gazetę i zaczęłam lustrować celebrytów oraz czytać o nich przeróżne artykuły. Oprócz tego podziwiałam cudowne widoki za oknem. Chmury wyglądały jak bita śmietana, którą swoją drogą - uwielbiam.
- Obudź się, Styles! Wylądowaliśmy! - szturchałam go w ramię dopóki otworzył oczy.
- A gdzie terroryści? Silnik działa? Piloci zdrowi? - wystarczyło, że zmierzyłam go groźnym wzrokiem, a podniósł w górę ręce na znak poddania się.
Sprawnie opuściliśmy samolot i czekaliśmy na odbiór walizek. Nie mogłam się już doczekać, aby zwiedzić Paryż. Zawsze marzyłam, że przyjadę tu z moim mężem jako podróż poślubna. A los wysłał mnie tu szybciej.
Harry, prawdziwy dżentelmen, zabrał moją walizkę i wyręczył mnie w ciągnięciu jej aż do taksówki.
- Do Lovely Hotel, prosimy. - oznajmił chłopak do taksówkarza.
- Czy tu wszystko musi mieć w swojej nazwie słowo "love"? - powiedziałam zirytowana.
- No w końcu Paryż to miasto zakochanych, nie? - poruszył znacząco brwiami, a ja przewróciłam oczami.
W 15 minut dojechaliśmy do naszego hotelu. Pomijając czerwone wykończenia w kształcie serduszek na budynku, sam hotel był ładny i zadbany. Podeszliśmy do recepcjonistki, która uśmiechała się sympatycznie.
- Dzień dobry, przyjechaliśmy na szkolenie. Jesteśmy z Londynu, kawiarnia...
- Tak, tak, wiem. Uprzedzono mnie, że Państwo przyjedziecie. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Zajrzała do swojego komputera i przeniosła wzrok na nas. - Przykro mi, ale mam zanotowane, że przybędą dwie kobiety, więc zarezerwowany jest dwuosobowy pokój, czy to jakiś problem? - spojrzałam na nią zdziwiona.
- To musi być jakaś pomyłka. Jak to dwie kobiety?
- Zamiast mnie powinna jechać Mia, ale zgłosiłem się za nią. - wyjaśnił Harry. Kiedy dowiedziałem się, że ty jedziesz. - dodał. Moje ciało ogarnęło mnóstwo uczuć, których nawet nie potrafię określić. Zrobił to, aby jechać ze mną?
Recepcjonistka posłała mi tajemniczy uśmiech, po czym podała białą kartę.
- Życzymy miłego pobytu w naszym hotelu! - tymi słowami pożegnaliśmy się z kobietą i poszliśmy w kierunku wind. Narazie postanowiłam nie pytać o więcej szczegółów związanych z tą "zamianą". Harry wydawał się być lekko zawstydzony, więc próbowałam rozluźnić atmosferę.
- Nie wytrzymam trzech dni z Tobą w jednym pokoju. - udawałam obrzydzoną.
- I vice versa! - ułożył z palców literę L jak "luzer" i przyłożył ją do czoła. Winda zjechała na nasze piętro, a po chwili znaleźliśmy się na szóstym.
- Tam! - pomachałam palcem wskazując na drzwi pokoju z takim samym numerem jak na karcie. Pobiegłam, a za mną Harry tocząc ciężkie walizki. Jak dobrze jest być kobietą, pomyślałam.
Przyłożyłam obiekt do czytnika i popchnęłam drzwi. Moim oczom ukazał się przytulny pokój urządzony w nowoczesnym stylu o dużej powierzchni. Wyglądał niczym apartament dla vip'ów.
- Patricia się postarała. - chłopak odłożył walizki i przechadzał się po pokoju tak samo jak ja.
O tak, szczególnie dając nam łóżko małżeńskie, pomyślałam.
______________
I jak? :))
Opinie mile widziane! Uwierzcie mi, każdy Wasz komentarz to uśmiech na mojej twarzy :D
CZYTASZ
from Hate to Love /H.S.
FanficLisa Pencey przeprowadza się z rodzicami do Londynu, aby tam zapewnić lepszą opiekę nad chorą na raka matką. Dostaje nową pracę w jednej z kawiarni. Tam poznaje znienawidzoną przez nią osobę - Harry'ego Styles'a. Czy powrót byłego chłopaka Lisy spow...