~ 11 ~

477 22 4
                                    

Siedziałam z głową opartą na dłoniach uważnie przyglądając się matce. Wyglądała, jakby właśnie dostała drugie życie. Gdyby nie chusta na głowie i blada skóra nikt nie domyśliłby się, że ta uradowana kobieta jest śmiertelnie chora.

Nagle przypomniałam sobie o filmie, który przygotowałam, więc poderwałam się z miejsca.

- Coś się stało? - zapytał zaniepokojony Harry.

- Nie, nie. - uśmiechnęłam się szeroko. Podeszłam do biurka, gdzie stał laptop i wsunęłam w niego płytę. Rzutnik ustawiony był tak, że widok ekranu pojawił się na białej ścianie. Odchrząknęłam głośno. - A to dalsza część niespodzianki. - wskazałam ręką na ścianę. W kawiarni zapanowała cisza jak makiem zasiał. Nacisnęłam przycisk włączania i po chwili pojawiła się pierwsza scena zapoczątkowana napisem "Początek wielkiej miłości". Były w nim zdjęcia rodziców z młodzieńczych lat i filmy, które kręcili na randkach i wakacjach. Goście co chwile wybuchali śmiechem, bo wstawiłam tam nawet te bardziej żenujące zdjęcia. Później ujęcia ze ślubu, a potem filmy z mojego dzieciństwa poprzedzone napisem "Przyjście na świat najukochańszego dzieciaka na świecie - Lisy". Czasem robiłam się cała czerwona, kiedy pojawiły się moje fotki w nietypowych sytuacjach. Wszyscy się śmiali, gdy ja udawałam, że tego nie widzę.

Kiedy prezentacja się zakończyła, dostałam gromkie brawa za wykonaną pracę. W duszy płakałam ze szczęścia, że wszystko się udało, a najważniejsze, że rodzice byli zadowoleni.

- Wspaniałe się spisałaś, Lisiu. - skomentował Harry, gdy wróciłam na miejsce.

- Niech zgadnę, teraz będziesz mnie prześladował z tą ksywką? - zmarszczyłam czoło, ledwo powstrzymując uśmiech.

- Wcale nieee. - powiedział sarkastycznie. I znów zaczęłam się zastanawiać od kiedy rozmawiamy ze sobą normalnie?

- Liso? Możemy pogadać? - za mną pojawił się Peter. Westchnęłam i pokiwałam potwierdzająco głową.

Oddaliliśmy się od stołu w bardziej odludne miejsce.

- Świetnie to wszystko przygotowałaś. - zaczął, choć wiedziałam, że nie o tym chciał rozmawiać.

- Dzięki. To co chciałeś mi powiedzieć? - zapytałam obojętnie.

- Chciałem spróbować zdobyć Twoje zaufanie. - odpowiedział natychmiastowo. - To znaczy...byłaś dla mnie bardzo ważna i chciałbym, aby było jak dawniej. - widziałam niepewność w jego oczach, a także nadzieję.

- Rozmawialiśmy już o tym, Pete. - powiedziałam słabo. Ten temat nadal był dla mnie drażliwym.

- Wiem. Ale chciałbym usłyszeć od Ciebie, że też Ci na mnie zależy, tak samo jak mi na Tobie. - przybliżył się krok do mnie, a ja niestety nie mogłam odsunąć się do tyłu, bo zagradzała mi lada. - Albo nie mów. Poprostu to pokaż. - przysunął się jeszcze bliżej, a ja bardzo dobrze wiedziałam co chce zrobić. Niepewnie czekałam na kolejny ruch. Jego dłoń powędrowała do mojego policzka, a oczy zmrużył czekając na pocałunek. Dzieliły nas centymetry, kiedy odwróciłam głowę w inną stronę.

- Peter. - upominałam go. Odsunął się i zasmucił. - To, że kiedyś byliśmy blisko nie oznacza, że będzie tak teraz. Wyjechałeś, zapomniałam o Tobie, a teraz nagle wracasz. To dzieje się za szybko.

- W porządku. Ale obiecaj mi, że nie zerwiesz ze mną kontaktu? - zapytał z nadzieją.

- Obiecuję. - posłałam mu przyjacielski uśmiech. No bo czemu by nie? Każdy zasługuje na drugą szansę. - A teraz wracajmy, bo goście czekają. - kiwnęłam głową w stronę stołu.

Wiedziałam, że Peter nie był zadowolony, ale niech postawi się w mojej sytuacji.

Kiedy wróciłam do stoliku napotkałam na przeuroczy widok. Harry Styles trzymał na swoich kolanach dwuletnią dziewczynkę. Melissa była córką mojej ciotki chrzestnej. Jeszcze nigdy nie widziałam jej smutnej albo płaczącej.

- No proszę, proszę, Harry bawi się w wujka? - zażartowałam. Oboje obrócili się w moją stronę, tylko że Mel miała szeroki uśmiech na twarzy, a wzrok Harry'ego mógłby zabijać. Domyślałam się, że ma to związek z Peter'em.

- Kuzinkaa! - krzyknęła dziewczynka i wyciągnęła ręce. Wzięłam ją w swoje ramiona i zaczęłam zabawiać, kiedy chłopak opuścił swoje miejsce i poszedł rozmawiać z męską częścią osób. On jest dziwny.

Przyjęcie dobiegało końca, bo goście powoli rozjeżdżali się do domów. Może to i dobrze, bo byłam zmęczona wszystkimi przygotowaniami i chciałam już wrócić do domu. Jednak na duchu podnosiła mnie myśl, że uszczęśliwiłam moich rodziców.

Kuzyn odwiózł ich do domu, choć długo się upierali, że pomogą mi sprzątać. O dziwo, Harry wkroczył do akcji i namówił ich do powrotu do domu. Tak więc właśnie sprzątałam kawiarnię z nim i parą bliskich znajomych rodziców.

- Jeżeli będę potrzebowała pomocy w organizacji czyjegoś przyjęcia, od razu zadzwonię do Ciebie. - zachichotała Pani Judy.

Zakluczałam drzwi wejściowe i powoli dostawałam szału, kiedy nie mogłam przekręcić klucza.

- Daj, ja to zrobię. - wyręczył mnie Harry.

- Dlaczego taki jesteś? - wypaliłam nieświadoma tych słów.

- Jaki jestem? - zmarszczył czoło.

- Raz miłym kolegą, raz skończonym dupkiem. - odpowiedziałam szczerze. On tylko zaśmiał się nerwowo i otworzył mi drzwi pasażera. No tak, zapomniałam, że wracam z nim.

Droga do domu minęła nam na nuceniu pod nosem piosenek lecących w radiu. Nadal nie odpowiedział na moje pytanie.

- Dzięki. I pa. - wyskoczyłam z auta nie zaszczycając go spojrzeniem. Zanim zamknęłam drzwi, usłyszałam tylko "Do zobaczenia, Lisiu".

Rano ktoś potrząsnął moim ramieniem, więc byłam zmuszona otworzyć oczy. Podskoczyłam leżąc, gdy rozpoznałam pochylającą się nade mną twarz Kathi i Niall'a.

- Oh, chcieliście, abym padła na zawał?! - podniosłam się do pozycji siedzącej. Fakt, wspominali, że przyjadą dzisiaj, bo wczoraj niestety nie mogli, ale żeby tak wcześnie?!

- Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. - wyszczerzył się blondyn.

- Od kiedy ty jesteś taki mądry, hm? - udawał obrażonego, kiedy Kathia podała mi kubek gorącej herbaty. - Kochana jesteś. - posłałam jej buziaka w powietrzu, a Niall'owi wytknęłam język.

- Kochana tylko wtedy, kiedy ma coś ważnego do powiedzenia. - powiedział cicho, ale dostatecznie, abym usłyszała. Zaprzestałam picia herbaty i przyglądałam im się uważnie.

- Chcecie mi coś powiedzieć? - zapytałam zaciekawiona. Oboje patrzyli na siebie, aż blondyn zabrał głos.

- Dzisiaj umówiłem się z Harry'm na boisku, będziemy grać mecz, a wy będziecie nam kibicować.
____________
Jakoś nie przepadam za tym Peter'em, a Wy?
Przez ten tydzień niestety nie będzie rozdziału, więc łapcie jeszcze jeden :)

from Hate to Love /H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz