~ 1 ~

671 18 3
                                    

* 5 miesięcy później *

- Obudź się, Liso. Już jesteśmy. - ktoś szturchnął mnie w ramię. Otworzyłam powieki i zamrugałam kilka razy, aby przyzwyczaić się do światła. Wyjrzałam za okno, gdzie zobaczyłam średniej wielkości dom, otoczony płotem.

Wyszłam z auta rozciągając się, bo spałam w aucie około dwóch godzin. Spojrzałam na uśmiechniętą mamę i zadowolonego ojca. Z bagażnika wyciągnęliśmy walizki i już po chwili tata męczył się z otwarciem drzwi wejściowych. Denerwował się - jak my wszyscy.

Korytarz w odcieniach szarości był dość mały oraz przytulny. Na przeciwko stały drewniane schody, jednak na początek skręciłam w prawo. Salon był dwa razy większy, niż ten w starym domu. Miałam ochotę rzucić się na brązową kanapę i leżeć tam, wpatrując się w telewizor. Już byłam o krok od wykonania tej czynności, ale mama zawołała mnie z innego pomieszczenia. Kuchnia lśniła czystością, wszystko było uporządkowane.

- Podoba Ci się? - zapytała słabym głosem.

- Bardzo! - zapewniłam radośnie. Tym samym wywołałam uśmiech na jej twarzy, a oto mi właśnie chodziło. Obiecałam jej, że nic nie zmieni przez jej chorobę. Pomimo trudności na początku, nadal jestem uśmiechniętą Lisą Pencey. Obiecałam jej, że będzie patrzeć, kiedy jestem szczęśliwa, kiedy się uśmiecham. Obiecałam jej, że będę silna.

- Biegnij na górę, tam jest Twój pokój. - musiała oprzeć się o blat jedną ręką, aby zachować równowagę. Odruchowo podbiegłam do niej, gdyby się przewróciła. Posłała mi wymuszony uśmiech i ruchem dłoni nakazała wyjść z kuchni.

Moja sypialnia pomalowana była w kolorze pudrowego różu. Może to nie odpowiedni kolor dla dziewietnastolatki, ale mimo wszystko, podobało mi się. W narożniku stało łóżko, niedaleko biurko, a nad nim kilka półek. Po drugiej stronie pokoju stała szafa z ogromnym lustrem. Jednak najwięcej mojej uwagi przykuło duże okno, a za nim balkon. Nie mogąc się dłużej powstrzymać, weszłam tam, rozglądając się do okoła. Miałam idealny widok na ogród naszych sąsiadów. Trafiłam na moment, w którym siedzieli na drewnianych krzesłach i popijali herbatę, rozmawiając ze sobą. Była to para staruszków.

Następnego dnia z kubkiem herbaty w dłoni przeglądałam oferty pracy. Chciałam znaleść coś tymczasowego. Po półgodzinym przewijaniu stron internetowych, natknęłam się na ogłoszenie z kawiarni. Poszukują kelnerki. Nie zastanawiając się dłużej wybrałam numer, na który proszą dzwonić.

Odebrała miła kobieta, z którą umówiłam się na dzień próbny już jutro. Zadowolona zeszłam na dół, gdzie siedziała mama.

- Jutro idę do pracy! - klasnęłam w dłonie.

- Wspaniale, córcia! - zerknęła na mnie podczas wiązania chusty na swojej głowie. Widząc, że nie potrafi sobie poradzić, chwyciłam materiał i stanęłam za nią. Przykryłam jej łysą głowę i związałam przy karku chustę.

- Mam wrażenie, że zamieniłyśmy się rolami. Teraz ja jestem matką, a Ty córką. - zachichotałam pod nosem. Tak właśnie było. Mama nie miała już tyle sił co kiedyś. Oczywiście wykonywała wszystkie czynności, ale szybciej się przy tym męczyła.

Specjalnie wstałam wcześniej, bo wiedziałam, że tak będzie. Już od 20 minut siedzę przed szafą i zastanawiam się w co ubrać. To jest nieodpowiednie, to za bardzo wywyzające, a to nie modne. Na szczęście przyszła moja rodzicielka, która pomogła mi w wyborze.

Ubrana w czarną, ołówkową spódnicę i białą koszulę wyszłam z domu. Matka stała przy drzwiach i odprowadzała mnie wzrokiem. Wsiadłam na skuter, którym miałam zamiar dojechać do kawiarni. Ostatni raz jej pomachałam i wjechałam na ulicę.

Bardzo się denerwowałam. Zależało mi na tej pracy, bo po pierwsze to jedna z najlepszych kawiarni w Londynie, po drugie to tylko 15 minut drogi z mojego domu, a po trzecie praca jest dobrze płatna.

Sprawdziłam wcześniej jak tam dojechać, więc teraz nie miałam żadnych problemów. No prawie żadnych. Przejeżdzając przez przecznicę, czarna terenówka wyjechała mi na drogę. Dzieliło nas kilkanaście centymetrów, a leżałabym martwa na jego masce. Na szczęście oboje zdążyliśmy zachamować.

- No i jak jeździsz, blondynko? - z auta wyszedł młody mężczyzna z burzą loków na głowie. Oczy zasłonięte miał czarnymi pilotkami.

- To Ty wjechałeś mi na drogę! - oburzyłam się. Jak śmie na mnie krzyczeć, jeśli to jego wina?

- Najpierw trzeba zdać prawo jazdy, żeby jeździć tym gównem. - wskazał na mój skuter. - Tobie też radzę to zrobić. - obrócił się i z powrotem wsiadł do auta. Słyszałam jeszcze ciąg przekleństw, które mówił pod nosem.

- Dupek! - krzyknęłam zanim zamknął drzwi. Kiedy spojrzał na mnie przez szybę, z dumą pokazałam mu środkowy palec. Odpowiedział mi tym samym i z piskiem opon odjechał. Co za piękny poranek! Czujecie ten sarkazm?

Zaparkowałam skuterem przed kawiarnią i schowałam pod siedzenie kask. Nie dość, że strasznie się denerwowałam, to jeszcze tamten brunet doprowadził mnie do stanu wściekłości.

- Dzień dobry, jestem Lisa Pencey, przyszłam na dzień prób... - powiedziałam jednym tchem.

- Witaj, Liso. - odpowiedziała mi wysoka szatynka około czterdziestki. - Dobrze, że jesteś. Pilnie potrzebujemy pomocy w kawiarni, więc mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj podpiszemy umowę. - też mam taką nadzieję, pomyślałam. Odwzajemniłam jej uśmiech. - Ja jestem teraz zajęta, ale poproszę kogoś, aby oprowadził Cię po kawiarni i zapoznał z zasadami. - pokiwałam potwierdzająco głową. - Harry! - zawołała.

Z zaplecza wyszedł on. Dupek, któremu pokazałam środkowy palec. Dupek, który krzyczał na mnie kilkanaście minut temu. Wytarł ręce o swój fartuch, a widząc mnie najpierw spojrzał zszokowany na szatynkę obok, a potem wpatrywał się we mnie z cwanym uśmieszkiem.

- To jest Harry. Pracuje tutaj od kilku lat, więc pokaże Ci co i jak. - kobieta popchnęła mnie lekko w jego stronę. Starałam się na niego nie patrzeć, bo nie dość, że już zdążył mnie zezłościć, to jeszcze będziemy razem pracować. Po prostu genialnie!

- Lisa. - przedstawiłam się podając mu rękę, którą po chwili uścisnął.

Już wiem, że ta praca nie wróży nic dobrego. Wiem, że to był błąd przyjść tutaj. Ale obiecałam być silna dla mamy.

................................................

Pierwszy rozdział za nami :)

Jeśli to czytasz, proszę zostaw gwiazdkę, albo napisz co sądzisz o tym rozdziale :)

from Hate to Love /H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz