W drodze do pracy nie mogłam opanować się ze szczęścia, bo nareszcie znalazłam świetną pracę! Jednak zasmucał mnie fakt, że codziennie będę musiała oglądać twarz Harry'ego.
Weszłam do kawiarni, gdzie stoliki w większości były wolne. Podeszłam do lady, a za nią stała niska blondynka. Widząc mnie, uśmiechnęła się szeroko i oparła dłonie o blat.
- W czym mogę pomóc? - zapytała uprzejmie.
- Ja tu pracuję. - odpowiedziałam niepewnie. W pewnej chwili miałam wrażenie, że Pani Patricia zapomniała o mnie i przyjęła na moje stanowisko kogoś innego.
- Ah tak! Ty jesteś pewnie tą nową! - ucieszyła się. - Jestem Mia. - podała mi dłoń.
- A ja Lisa. - odzwajemniłam uśmiech, kiedy ona mierzyła mnie od stóp do głów. Przyzwyczaiłam się, że dziewczyny mają już tak w zwyczaju, więc nic z tym nie zrobiłam. - Widziałaś może Harry'ego?
- Zamieniliśmy się zmianami, więc przyjdzie dopiero o 12. - wzruszyła ramionami. W duszy odprawiałam swój taniec szczęścia. - Przynajmniej możemy się lepiej poznać. - klepnęła mnie lekko w ramię. Ja i nowe znajomości - to do siebie nie pasuje.
Przebrałam się w firmową koszulkę, a na spodnie założyłam czarny fartuch. Wróciłam za ladę, gdzie siedziała blondynka bawiąca się telefonem.
- Dzisiaj w ogóle nie ma ruchu. - wydęła wargi.
- Przynajmniej masz chwilę wolnego, ja bym się cieszyła. - machnęłam dłonią.
- Co myślisz o Harry'm? - wypaliła nagle patrząc w moje oczy. - Dobra, nie mów! - przerwała mi z szerokim uśmiechem. - Każda mówi to samo. - mrugnęła do mnie.
- Czyli? - zmarszczyłam czoło. Każda dziewczyna twiedzi, że Harry jest dupkiem?
- Czyli jest seksowny, uroczy, dobrze umięśniony, ma słodkie dołeczki na policzkach...
- Yyy to ja chyba myślę inaczej. - odwróciłam wzrok zmieszana, za to ona przybliżyła się do mnie i patrzyła jak na idiotkę.
- Mówisz serio? - zapytała niedowierzając. - Nie podoba Ci się Hazz?
- Pokazywanie środkowego palca w moim kierunku i przeklinanie mnie to chyba nie oznaka jego uroczej osobowości, prawda? - prychnęłam pod nosem.
- Uuu już mu podpadłaś? - uśmiechnęła się od ucha do ucha. Nie odpowiedziałam, bo obok nas pojawił się klient, a za nim szereg innych. Jak nie przychodzą to pustka, a jak przyjdzie jeden, to od razu mnóstwo innych. Zmówili się, czy co?
Po 12 tak jak mówiła Mia, przyszedł Harry. Mną zaszczycił obojętnym spojrzeniem, a z blondynką przywitał się buziakiem w policzek. Szepnął jej coś do ucha, a ona spojrzała na mnie i zachichotała. Miałam dziwne wrażenie, że mówią o mnie...
Zajęłam się pracą, bo klientów co chwila przybywało, a pracy było coraz więcej. W między czasie zerkałam na chłopaka, który jak twierdzi każda kobieta - jest seksowny i uroczy. Faktycznie, jego loczki zaczesane lekko do tyłu, mięśnie, które uwidocznione były obcisłą koszulką, nogi, których pozazdrościła by nie jedna kobieta...
- Bo wypalisz we mnie dziurę. - nagle przedemną pojawił się on. No tak, pomimo jego wyglądu, otacza go jeszcze osłonka z napisem "dupek".
Moje policzki przybrały czerwonego koloru, więc natychmiastowo obróciłam się w stronę stolika, który właśnie sprzątałam. Mogłam sobie wyobrazić jego głupawy uśmieszek na twarzy.
- No i co, nie mówiłam? - zaczepiła mnie Mia, gdy nakładałam na tacę dwie kawy i ciastka.
- Dla mnie nadal jest tym samym dupkiem. - wzruszyłam ramionami, a dziewczyna uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
Kolejna godzina była męczarnią. Nie miałam chwili, aby usiąść i odpocząć. Na szczęście później przyszła moja szefowa, która nakazała mi zrobić dziesięcio-minutową przerwę.
Usiadłam na zapleczu i wyciągnęłam kanapkę, którą przygotowałam w domu. Niestety ktoś musiał zakłócić moją ciszę.
- Czyżby drugi dzień w pracy Cię tak wykończył? - oparł się o ścianę z kubkiem kawy w dłoniach.
- Skądże! Jestem pełna sił! - powiedziałam sarkastycznie unosząc w górę ręce.
- Więc przygotuj się na większą katorgę. Zobaczysz, jakie tłumy są w soboty. - zapewnił mnie.
- W sobotę przyjeżdżają moi przyjaciele, więc na pewno nie przyjdę do pracy.
- Niestety będziesz musiała. Mia ma wolne, więc jesteś na mnie skazana, słoneczko. - słoneczko?! Harry, czy to na pewno ty?
Mrugnął do mnie i wyszedł z zaplecza. Umówiłam się już z Kathią i Niall'em, więc będę musiała znaleźć jakiś sposób, żeby nie pracować w ten dzień.
***
- Mamo?! - wbiegłam do kuchni przerażona. - Mamo, co Ci jest?! - ukucnęłam przy niej i podniosłam podbródek. Jej blada twarz była zalana łzami.
- Wiesz, kochanie... - chwyciła moją dłoń. - w życiu są takie chwile, gdzie masz ochotę rzucić wszystko i przestać istnieć. - pogłaskała mój policzek. - Ja mam coraz częściej takie.
- Mamo, nie mów tak. - skarciłam ją.
- Ale taka jest prawda. - urwała na moment. - Miałam co do Ciebie wielkie plany. - uśmiechnęła się słabo. - Od zawsze chciałam, abyś skończyła medycynę i została jednym z najlepszych lekarzy. Chciałam poznać Twojego męża, chciałam rozpieszczać moje wnuki. - potargała mi włosy.
- Mówisz, jakbyś się ze mną żegnała. - w moich oczach zebrały się łzy, ale robiłam wszystko, żeby je powstrzymać.
- Bo po części to robię. - spuściła wzrok. - Jednak zupełnie inaczej mi się żyję, kiedy wiem, że będziesz silna. Obiecałaś mi to, pamiętasz? - pokiwałam głową ocierając pojedynczą łzę. - Będę Cię obserwować z góry, więc jeśli nie dotrzymasz obietnicy, postaram się, żeby Cię ukarali. - zachichotała cicho.
- Kocham Cię. - rozkleiłam się na dobre i przytuliłam mamę mocno.
- A ja Ciebie, córcia.
....................................................
Smutny koniec, ale mam nadzieję, że rozdział nie wyszedł najgorszy :/
Czy kogoś zaciekawiło to ff? Proszę o opinie :)
CZYTASZ
from Hate to Love /H.S.
FanfictionLisa Pencey przeprowadza się z rodzicami do Londynu, aby tam zapewnić lepszą opiekę nad chorą na raka matką. Dostaje nową pracę w jednej z kawiarni. Tam poznaje znienawidzoną przez nią osobę - Harry'ego Styles'a. Czy powrót byłego chłopaka Lisy spow...