| Fluff | Light angst | Light smut | 3rd person | Slow Update |
Jake nie wiele myślał zgadzając się na układ zaproponowany przez Sunghoona. Wkrótce między nastolatkami narodziło się uczucie, które kompletnie nie było planowane.
Fanfiction nie ma na...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
❅❅❅
Sunghoon miał już dość swojego "uroczego" chłopaka. Trzy dni słodyczy, jaką dał mu Jake była naprawdę przytłaczająca. Ciągle za niego płacił, nie puszczał jego ręki ani na chwilę i często składał mu pocałunki na policzkach i czole. Wiele osób z ich klasy, które zauważyło ich zachowanie, uznawało je za wyznacznik udanej romantycznej relacji. Sporo dziewczyn pokłóciło się ze swoimi partnerami, przez to, że nie zachowywali się tak jak Sim. Hoon mógł zauważyć jak codziennie Jake był zabijany spojrzeniami wkurzonych chłopaków.
Marzył, aby ten tydzień już się skończył. Nie był przyzwyczajony do tak dużej dawki uczuciowości od kogokolwiek. Było to niezwykle niezręczne i męczące.
— Hoonie — zaświergotał szatyn, siedzący po jego lewej stronie.
Lekcja matematyki nie wydawała się go interesować. Tak naprawdę żadna lekcja go nie ciekawiła tak długo, jak siedział obok swojego księcia lodu. Hoon próbował go zignorować i skupić się na zadaniach, jednak nie było to proste, gdy był notorycznie zaczepiany.
— Hoonie, spójrz na mnie — zaskomlał cicho Sim.
Sunghoon jednak nie zwracał na niego uwagi. Nie chciał patrzeć w te czekoladowe tęczówki, w których za każdym razem się gubił. Jednak Jake miał inne plany. Przyłożył delikatnie swoją dłoń do policzka młodszego, tak aby ten w końcu obrócił się w jego stronę. Brunet skupił swoje spojrzenie w blat ławki, aby tylko nie nawiązać kontaktu wzrokowego.
— Spójrz na mnie — powtórzył poważniej. Park uniósł swoje spojrzenie i stało się to, czego się obawiał.
Oczy starszego były dla niego zbyt hipnotyzujące, aby oderwać wzrok. Dopiero teraz zauważył, że na powiekach osiemnastolatka znajduje się delikatna kreska zrobiona za pomocą brązowego cienia. Przełknął ciężko ślinę i zsunął spojrzeniem na resztę twarzy chłopaka. Rzeczą, która sprawiała, że w jego brzuchu coś się zaciskało, były kości policzkowe i pełne usta. Od tych drugich nie mógł oderwać wzroku.
Jake zauważając, gdzie wzrok młodszego zszedł, uśmiechnął się lekko. Zaczął się lekko nachylać w stronę bruneta, czego ten nie zauważył. Jednak zanim do czegokolwiek mogło dojść, przerwał im dzwonek. Ostatnia lekcja tego dnia właśnie się skończyła.
Sunghoon ocknął się i odsunął się od szatyna. Jake zagryzł wnętrze swoje policzka, przypatrując się poczynaniom młodszego. Park spakował swoje rzeczy i posłał szatynowi ostatnie spojrzenie, po czym opuścił klasę. Australijczyk nawet nie zauważył, a jego chłopak był już daleko w drodze do swojego domu.
— No, no, no... — zaświergotał mu głos po jego lewej. Obdarzył swojego przyjaciela zdenerwowanym spojrzeniem. — Gdyby nie dzwonek, to pewnie wziąłbyś go tu i teraz.
Policzki Jake'a zapaliły się jasną czerwienią. Spakował swoje rzeczy i razem z Jayem wyszedł z klasy.
— Jay powiedz mi — zaczął wkurzony. — Czy w dzieciństwie przypadkiem nie wypadłeś swojej matce z wózka, czy jesteś taki durny już od urodzenia?
— A żebyś wiedział, że wypadłem! Mam nawet bliznę, o tu! — brunet wskazał na czubek swojej głowy. Jake roześmiał się na zachowanie przyjaciela i postanowił go odprowadzić.
W tym samym czasie Sunghoon próbował uspokoić swoje bicie serca. Jego powód był oczywisty. Jednak Hoon wolał myśleć, że to dlatego, że niemal wybiegł ze szkoły i utrzymywał swoje tempo aż do swojego domu. Przywitał się z pokojówkami, które zatrudniał jego ojciec i od razu ruszył do swojego pokoju.
Dlaczego tak spanikował, gdy Jake był tak blisko? Przecież przez te parę dni nie czuł do niego nic więcej niż zdenerwowanie. Jego serce co prawda często podskakiwało i gubił się w jego oczach, gdy tylko musiał w nie spojrzeć. Jednak to nic nie znaczyło, prawda? Sam już nie wiedział.
Nagłe powiadomienie w jego telefonie wyrwało go z myśli. Spojrzał na nadawcę i zmarszczył brwi. Cha Sangwook, tak nazywał się nieznajomy, który postanowił do niego napisać.
Sangwook Hej, może to trochę dziwne, ale proszę cię o pomoc. Od nowego tygodnia mam zacząć chodzić do twojej klasy i niezbyt orientuję się w mieście i tak dalej. Mógłbyś mi pomóc i oprowadzić trochę?
Sunghoon nie wiedział co do końca odpowiedzieć. Sam nie był dobrze obeznany w swojej nowej okolicy, choć minął już miesiąc. Pomyślał chwilę i na nowo do głowy napłynęły mu myśli o starszym szatynie. W końcu Sim był tu od urodzenia, więc na pewno musi znać okolicę od podszewki.
Sunghoon Sam niewiele wiem o tym miejscy. Jednak mam przyjaciela, który może ci pomóc. Mogę go poprosić o pomoc, jeśli chcesz.
Na odpowiedź nie musiał długo czekać.
Sangwook Serio? Byłoby świetnie!
Sunghoon zmienił kontakt na szatyna i przez chwilę zastanawiał się jak napisać swoją prośbę. Nie wiedział dlaczego, ale czuł się niezręcznie pisząc do Jake'a w sprawie innych. Jednak nie chciał stracić swojej możliwości, aby poznać kogoś nowego, więc wysłał szybką wiadomość.
Hoonie~ Jake hyung, potrzebuję twojej pomocy
Sweet boi Coś się stało?
Hoonie~ Napisał do mnie jakiś nowy chłopak. Podobno będzie z nami w klasie i potrzebuje kogoś, aby oprowadził go po mieście itd. Jako iż ja niezbyt znam to miejsce, chcę, abyś ty mu pomógł. Mógłbyś?
Sweet boi Jasne, że tak Hoonie~ Daj mu mój kontakt i napisz, że się zgadzam. Poza tym będziesz miał u mnie dług.
Hoonie~ Jaki dług?
Sweet boi Niedługo się przekonasz. Spokojnie, to nic strasznego~
Park nie wiedział, co ma na myśli jego chłopak, jednak nie zagłębiał się dłużej w interpretacje jego dziwnych wiadomości. Napisał do nowo poznanego chłopaka, przekazując mu słowa Jake'a i po jego odpowiedzi zablokował telefon. Podłączył go pod ładowarkę i położył się na swoim łóżku. Wiedział, że musiał jeszcze odrobić lekcje, jednak sen był w tym momencie silniejszy.