❅❅❅
Jake mówiąc, że będzie słodził swojemu chłopakowi aż do porzygu, naprawdę miał to na myśli. Po poniedziałkowych lekcjach zabrał Parka na słodką i uroczą randkę do parku. Przechodził z nim alejkami, lekko kołysząc ich złączone dłonie. Co chwila zagadywał młodszego głupimi pytaniami typu "jaki jest twój ulubiony kolor?", czy też "jakbyś był zwierzęciem, to jakim?". Robiły przy tym tak denne mimiki, przez które Sunghoon miał ochotę zakończyć ich spotkanie dużo wcześniej, niż było to konieczne. Zastanawiał się, czy aby na pewno zakochane pary tak robiły, czy to tylko szatyn się zgrywał.
— Ulubione jedzenie?
— Nie wiem... Sashimi? — odpowiedział zirytowany brunet. Miał już dość tego wypytywania.
— Sashimi? — zastanowił się przez chwilę Jake. — Byłeś kiedyś w Japonii? Lub w jakimś innym kraju?
— Byłem. Dwa lata temu z moim ojcem na delegacji. Poza tym byłem tylko w paru miastach w Korei. — odpowiedział, przypominając sobie o tym jak ojciec po raz pierwszy chciał nauczyć syna rządzenia w swojej firmie.
— Dlaczego cię wziął ze sobą w delegację? — zdziwił się Sim.
— Gdy skończę szkołę i pójdę na studia, obejmę jego stanowisko — wyjaśnił krótko, wpatrując się w kolorową kostkę brukową. — Pracuje w Glamproud Agency. Zajmuje się rządzeniem ludźmi pod nim. Przydziela im zadania i rozwiązuje wewnętrzne problemy. Nic szczególnego.
Wspomniana firma była znana Jake'owi. Znana na cały kraj agencja PR. Dbali o wizerunek ważnych i obrzydliwie bogatych ludzi. Szatyn spojrzał zaskoczony na bruneta. Wiedział, że Hoon pochodził z bogatej rodziny i na pewno wpływowej, jednak informacja o miejscu pracy jego ojca wydawała mu się w pewnym sensie przytłaczająca.
— Jest kimś w rodzaju dyrektora?
— Bardziej założyciela — sprostował młodszy i rzucił okiem na swojego rozmówcę. Jake wydawał się jakoś nagle dziwnie spięty. — Wszystko okej?
— Co? A, nie wszystko okej — zbył młodszego, próbując wyjść z szoku. Nie mógł uwierzyć, że jego udawany chłopak, który poprosił go o pomoc w poznaniu emocji, jest synem kogoś tak wpływowego.
— Powiedz mi, co masz teraz w głowie — Hoon przystanął, ciągnąc przy tym samym szatyna, aby zrobił to samo. — Chcę wiedzieć, co czujesz i myślisz o tym, że mój ojciec jest tym, kim jest.
Sim zastanowił się chwilę, próbując znaleźć odpowiednie słowa w głowie.
— Jestem... zaskoczony. Nie wątpiłem, że jesteś z bogatej rodziny, ale Glamproud wydawało się zawsze tak odległe. Po prostu nie dowierzam, że jestem właśnie na randce z synem jednej z największych firm PR w Korei — powiedział w końcu, patrząc w zimne oczy Hoona.
— To dobrze, czy źle?
— I tak, i tak — Sunghoon posłał zdezorientowane spojrzenie Australijczykowi. — Niektórzy mogą wykorzystać tę informację, aby czerpać z tego dla siebie korzyści. Inni będą bardziej uważać na to, co mówią w twojej obecności i zaczną cię bardziej szanować.
— A ty? Jaki będziesz?
— Będę uważać, aby przypadkiem nie natknąć się na twojego ojca — zaśmiał się lekko i wznowił ich spacer.
— Nie chcę, aby mój ojciec zmienił cokolwiek pomiędzy nami. Nie zmieniaj się — powiedział cicho Sunghoon, po chwili ciszy.
— Na pewno się nie zmienię — szatyn wyswobodził swoją dłoń z uścisku i objął ramieniem drobniejszego chłopaka, przyciągając go do siebie.
Po krótkim spacerze znaleźli się w małej kawiarence. Jake chciał wykorzystać ich wspólny czas, aby jak najwięcej dowiedzieć się o brunecie. Z każdym jego słowem coś przyciągało go do niego coraz mocniej. Hoon wydawał mu się obecnie najciekawszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkał. Zarazem jednak był tak chłodny i obojętny na otaczający go świat, że aż bolało to starszego.
Nastolatkowie zamówili po kawie i kawałku wyłożonego na ladę czekoladowego ciasta. Usiedli przy jednym stoliku i przez moment wpatrywali się w siebie nawzajem. Sunghoon nie mógł oprzeć się myśli o chęci, spędzenia więcej czasu w towarzystwie szatyna. Sim mimo bycia dla niego udręką jeśli chodzi o jego zachowanie przylepy, wywoływał w nim dziwne odczucia, które były nawet przyjemne. Jeden jego uśmiech powodował, że Park czuł się, jakby w środku swojego żołądka miał paręset motyli, które dopiero co obudziły i nerwowo trzepotały swoimi pięknymi skrzydłami.
— Mogę cię o coś spytać? Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz — zapytał nagle poważnie szatyn. Hoon skinął lekko głową, nie odrywając od niego wzroku. — Jakie masz relacje ze swoją rodziną?
Pytanie kompletnie zbiło go z tropu. Myślał, że Jake zada kolejne głupkowate pytanie, jednak się mylił. Zacisnął usta w wąską linię i zamyślił się na chwilę.
— Z Yeji mam chyba dobrą relację — zaczął po chwili ciszy. — Czuję się przy niej całkiem komfortowo, ale nie na tyle, aby odczuć jakiekolwiek emocje. Jakby na to spojrzeć, to tylko przy tobie i na jakieś nagłe sytuacje cokolwiek czuję.
Przyjemne ciepło rozlało się po wnętrznościach Australijczyka. Miło mu było słyszeć, że był powodem jakiegokolwiek odczuwania ze strony osiemnastolatka. Sprawiało to, że czuł się w pewien sposób wyjątkowy.
— Z matką nie rozmawiam już od dłuższego czasu — kontynuował. — Tylko krótkie wiadomości, abym na przykład zajął się Yeji lub przyszedł na jakieś spotkanie firmy ojca. Od paru lat traktujemy się jak powietrze, ale to mi nie przeszkadza.
— A ojciec? — podpytał niepewnie Jake. Hoon westchnął ciężko na wspomnienie rodzica.
— Dużo ode mnie oczekuje. Gdyby nie fakt, że będę musiał przejąć jego biznes, pewnie zachowywałby się jak matka. Tak to, chociaż w pobliżu swoich pracowników udaje, że coś go interesuje.
Sim pokiwał ze zrozumieniem głową. Sytuacja Sunghoon wydawała mu się lekko zasmucająca. Był sam, choć tak naprawdę otaczało go dużo ludzi.
— Nie rozumiem, dlaczego tak się zachowują, ale nie będę ich za to winić — dodał po chwili, odchylając się lekko na krześle. — W końcu mają syna, który nic nie czuje. Zachowuje się jak robot, a w dodatku do tego jest bezużyteczny.
— Nie jesteś bezużyteczny — Jake zaprzeczył od razu, widząc, jak ekspresja młodszego zmienia się na lekko przygnębioną. — To, że nie rozpoznajesz emocji, nie oznacza, że ich nie czujesz. Przecież widzę, że temat rodziny cię smuci, więc na pewno coś tam w sobie masz.
Hoon spojrzał lekko zagubionymi oczyma na szatyna. Rodzice od zawsze wmawiali mu, że nic nie czuje, a wszystkie odczucia, jakie ma w środku są czymś w rodzaju bólu fantomowego. Tak jakby ktoś mu amputował wszystkie odczucia, a on dalej miałby wrażenie, że coś tam jednak jest.
— Naprawdę tak myślisz? — Lekki uśmiech zagościł na jego twarzy. Jake jedynie pokiwał głową, patrząc na młodszego miękkim wzrokiem. Pokochał widok jego uśmiechniętej twarzy. — Dziękuję.
Kelnerka przyniosła im ich zamówienia. W ciszy delektowali się deserami i tylko wymieniali co chwila spojrzenia.
❅❅❅
CZYTASZ
❝𝐃𝐞𝐬𝐢𝐫𝐞 𝐟𝐨𝐫 𝐟𝐞𝐞𝐥𝐢𝐧𝐠𝐬 | 𝐉𝐚𝐤𝐞𝐡𝐨𝐨𝐧❞
Фанфик| Fluff | Light angst | Light smut | 3rd person | Slow Update | Jake nie wiele myślał zgadzając się na układ zaproponowany przez Sunghoona. Wkrótce między nastolatkami narodziło się uczucie, które kompletnie nie było planowane. Fanfiction nie ma na...