𝟏𝟎

557 62 38
                                        

❅❅❅

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

❅❅❅

Po ich ostatniej rozmowie Sunghoon rzeczywiście zaczął się odrobinę bardziej starać. Zaczął odpowiadać szatynowi dłuższymi sentencjami, czasem nawet lekko żartując w swój wyjątkowy sarkastyczny sposób. Mimo iż Jake stronił wcześniej od pesymistyczno-realistycznych osób, nie mógł opanować lekkiego uśmiechu, który pojawiał się na jego twarzy na jakiekolwiek słowa od młodszego. Mogły to być nawet obelgi, wystarczył sam dźwięk głosu osiemnastolatka, aby jego serce zmieniało się w maszynę parową.

Inni uczniowie również zauważyli zmianę w zachowaniu Parka względem Australijczyka. Plotka, którą najpewniej zaczął Beomseok, mówiąca o tym, że ze sobą chodzą, szybko rozniosła się po szkolnych murach. Jake'a to cieszyło, bo oznaczało to koniec jego pseudokariery nauczyciela od spraw sercowych. Natomiast Sunghoon nie wiedział jak radzić sobie z niechcianą atencją rówieśników. Nie podobało mu się to, że każdy zaczął się za nim oglądać na korytarzu, tak jakby doszukując się jakiekolwiek cechy, która mogłaby uwieść Sima.

Było to o tyle przytłaczające, ponieważ minął dopiero trzeci tydzień od rozpoczęcia jego nauki w nowej szkole. Para nastolatków nawet nie pomyślałaby wcześniej, że aż tyle rzeczy wydarzy się w tak krótkim czasie. Jednak musieli się z tym jakoś uporać i zaaklimatyzować w nowej rzeczywistości.

Czwarty tydzień szkoły zaczął się całkiem uroczo. Od paru dni dla Hoona codziennością był wspólny poranny spacer z szatynem. Na początku czuł się trochę niekomfortowo, gdy ich dłonie się spotykały w uścisku. Z czasem jednak polubił to uczucie ciepła drugiej osoby i uświadomił sobie, że zaczynał czuć dziwne mrowienie w środku, kiedy tylko miał okazję dotknąć swojego chłopaka.

— Hoonie — zaczął szatyn, wymachując delikatnie ich złączonymi dłońmi. Park nawet nie zwracał już dłużej uwagi na delikatne rumieńce, które powodowało pieszczotliwe zdrobnienie. — Mówiłeś, że chcesz, abym nauczył cię każdej emocji, jaką możesz poczuć. 

— Mmm... — mruknął cicho brunet, chcąc przekazać starszemu, że go słucha.

— Zaczniemy od tych fajnych, lekkich uczuć. Przez ten tydzień chcę pokazać ci, co mam na myśli, mówiąc "słodkie zachowanie w związku" — odchrząknął podekscytowany i zatrzymał się na środku chodnika. Hoon spojrzał na niego ciekawy i również zaprzestał chodu. — Czy pozwolisz mi przez ten tydzień być dla ciebie uroczym, kochającym i aż nadto słodkim chłopakiem?

Adoracja, z jaką spojrzał na młodszego, sprawiła, że Hoon czuł, jakby się topił od środka. W ciemnobrązowych tęczówkach Sima mógł dostrzec czyste intencje osoby, która chciała go tylko i wyłącznie uszczęśliwić. Cichy chichot opuścił jego usta, gdy szatyn przekręcił swoją głowę w lewo, wyglądając przy tym jak mały szczeniak.

— Jesteś psem czy człowiekiem? — spytał nagle.

— Hm? Skąd to pytanie? — zaciekawił się szatyn. — Czy to przez to, że jestem nadzwyczajnie uroczy tak jak pieski?

W ustach Parka nagle powstała pustynia, kiedy speszony odwrócił wzrok. Jeszcze raz spojrzał na Jake'a i prychnął pod nosem, wznawiając swoje kroki w stronę placówki oświatowej.

— Nie zaprzeczyłeś! — Sim szybko go dogonił i zrównał z nim krok.

— Bo nie mam zamiaru prowadzić tego głupiego dialogu — burknął chłodno, przekraczając bramę szkoły. — Odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie — przystanął na środku dziedzińca i spojrzał poważnie na szatyna. — Niech ci będzie. Pokaż mi, co robią wszystkie normalne zakochane do potęgi entej pary. 

— Obiecuję, że będziesz aż rzygał słodyczą, którą mam zamiar ci dać — uśmiechnął się wesoło chłopak. — Jesteś dziś wolny? Chciałbym zacząć jak najszybciej, aby zobaczyć twoje urocze rumieńce.

Hoon zamrugał parę razy, przyswajając słowa starszego. Nazwanie go uroczym sprawiło, że jego policzki oblał różany rumieniec, który dawał dużą satysfakcję Australijczykowi.

— Może być — odpowiedział sucho.

— No to ustalone — ucieszył się i szybko cmoknął prawy polik chłopaka.

— Ew... Pedały — Jake usłyszał za sobą zdegustowany głos. — Normalnie nic tylko wymiotować na wasz widok.

Obrócił się i zauważył, jak nieznana mu pierwszoklasistka zlustrowała ich wzrokiem pełnym pogardy i pewnym siebie krokiem ruszyła do szkoły. Sunghoon nie wiedział co powiedzieć. Wiedział, na czym polegała nietolerancja i homofobia. Jednak nikt mu nigdy w ten sposób nie ubliżał.

— Co to była za reakcja? — zapytał głupio, śledząc wzrokiem brunetkę.

— Czasami ludziom nie podoba się szczęście innych.

— Dlaczego? Przecież nawet jej nie znam — zapytał, skierowując swój analizujący wzrok na twarz szatyna.

— Jest wiele możliwości. Zazdrość, gniew, uraza, a nawet samotność — odpowiedział spokojnie. — Chodźmy, jeszcze chwila i zadzwoni dzwonek — pociągnął bruneta w stronę budynku.

❅❅❅

❝𝐃𝐞𝐬𝐢𝐫𝐞 𝐟𝐨𝐫 𝐟𝐞𝐞𝐥𝐢𝐧𝐠𝐬 | 𝐉𝐚𝐤𝐞𝐡𝐨𝐨𝐧❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz