𝟎𝟗

490 55 22
                                    

❅❅❅

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

❅❅❅

Dzień w szkole mijał Jake'owi nieprzyjemnie wolno. Odliczał minuty od dzwonka do dzwonka, aby tylko uświadomić sobie, że zostało mu jeszcze parę lekcji. Chciał już spotkać się z Sunghoonem w jego domu. Mimo że młodszy siedział niemal cały czas przy nim na lekcjach, na przerwach gdzieś nagle znikał i szatyn nie miał nawet okazji z nim porozmawiać. 

Kiedy w końcu ostatnia lekcja się skończyła, Hoon zaczekał łaskawie na Jake'a przy wejściu do szkoły, aby po chwili iść z nim dobrze znanym chodnikiem. Droga minęła im równie cicho, jak każda ich wspólna chwila. Australijczykowi nie podobało się to, że za każdym razem to on musiał wykonywać pierwszy krok, aby czegokolwiek się dowiedzieć od bruneta, dlatego też milczał.

Sunghoon oczywiście zauważył, że z zachowaniem jego towarzysza coś jest nie tak. Od samego początku jak się poznali, szatyn nie mógł wytrzymać i ciągle wypytywał go o różne rzeczy. Jednak tym razem nic. Cisza. Zaniepokoiło go to trochę.

— Dobrze się czujesz? — spytał w połowie drogi. Jake spojrzał na niego i uśmiechnął się pod nosem zwycięsko. Jego cel został osiągnięty.

— Lepiej być nie mogło — chciał zobaczyć reakcje chłopaka na jego obrażenie się.

— Skoro tak mówisz — brunet nawet nie zaszczycił go spojrzeniem i szedł dalej.

Nie takiej odpowiedzi oczekiwał Sim. Jego uśmieszek zniknął, a myśli w głowie się tylko podwoiły. Od początku, gdy Hoon powiedział mu o swojej aleksytymii, starał się go zrozumieć. Jednak ciężko dla niego było pojąć, w jaki sposób można tak po prostu traktować ludzi jak powietrze. W obecności młodszego czuł się, jakby stawał się niewidzialny, tak jakby stał się duchem.

Przez resztę drogi myślał jak ująć w słowa swoje myśli tak, aby chłopak mógł zrozumieć, jak się czuje. Nie chciał być tak traktowany, zwłaszcza jeśli osiemnastolatek miał udawać jego chłopaka. Obrzucił bruneta przelotnym spojrzeniem. Zatrzymał swój wzrok na jego smukłej, delikatnej dłoni. Musiał powstrzymywać chęć złapania go za nią. 

Po paru minutach znaleźli się w pokoju młodszego. Rodziców nie było, a jak sam nastolatek wyjaśnił, Yeji miała jeszcze dodatkowe zajęcia. Usiedli na łóżku i zapadła między nimi lekko niezręczna cisza. Jake cały czas wbijał spojrzenie w bruneta, który jedynie patrzył w dywan pod swoimi stopami. W końcu jednak wziął głęboki wdech i uniósł wzrok w ciemne tęczówki szatyna.

— Kiedy mówiłem, że aleksytymia to analfabetyzm emocjonalny, mówiłem na poważnie — zaczął. — Często nie rozumiem różnych zachowań i odczuć normalnych ludzi. Nie rozumiem przez to też tych moich. Nie rozumiem, kiedy patrzysz na mnie w taki sposób jak na lekcjach ani dlaczego tak bardzo chcesz ze mną rozmawiać.

— Chcę cię poznać — przerwał mu Sim. — Chcę usłyszeć twój głos, zrozumieć twoje myśli i nadać im nazwy. Pamiętasz wczoraj? W twoich oczach widać było strach i zmartwienie. Jestem pewien, że to odczuwałeś.

— Mógłbyś mnie nauczyć jak rozpoznać to wszystko? — młodszy spytał najmiększym głosem, jaki od niego można było usłyszeć. 

— Rozpoznawać, nazywać i czuć. Nauczę cię tego wszystkiego, dopóki ty również mi pomożesz — uśmiechnął się przyjaźnie i przekrzywił lekko głowę. Hoonowi ten gest skojarzył się ze szczenięcym zachowaniem, które Yeji powiedziała mu, że jest urocze. Na widok małych iskierek w oczach Jake'a poczuł delikatne ciepło w środku.

— Jak mogę ci pomóc?

— Mówiłem ci już, że będziesz udawać mojego chłopaka — zaczął, nachylając się lekko nad brunetem. — Oczekuję od ciebie, że będziesz się tak zachowywał. Nie mówię, że masz być w tym ekspertem i tak dalej. Po prostu... — złapał w swoją ciepłą dłoń zimny policzek nastolatka. Sunghoon myślał, że zaraz dostanie jakiegoś ataku przez to, jak szybko jego serce pompowało krew. — Daj mi trochę czułości i ciepła. Pokazuj wszystkim, że to ja jestem twój, tak samo ty mój. Nie pozwól nikomu myśleć, że może mi cię odebrać oraz pokaż, że nikt nie może odebrać ci mnie.

— Jak mam im to pokazywać, jeśli nie rozumiem tych uczuć? — spytał ciszej Hoon. Był niemal pewien, że Jake mógł usłyszeć, jak szybko jego serce biło.

— Wystarczy tylko parę czynów, aby to zrobić. Nie trzeba ich rozumieć. Zaczynając tak — szatyn nachylił się jeszcze bardziej nad lodowym księciem.

Jednak zanim ich usta mogły się spotkać, do pokoju zapukała jedna z pokojówek znajdujących się w domu Parków. Sim speszony odsunął się szybko od nastolatka i wbił wzrok w podłogę, czekając na poczynania młodszego.

Park odchrząknął lekko i podszedł do drzwi. Kobieta w średnim wieku podała mu wyprasowane ubrania i ukłoniła się lekko. Spojrzała na twarz chłopaka i od razu zauważyła dwie czerwone plamy na policzkach.

— Sunghoon, dobrze się czujesz? Masz gorączkę? — spytała, w matczynym geście przykładając swoją lekko pomarszczoną dłoń do jego czoła. 

— Tak, proszę się nie martwić. Wszystko ze mną w porządku — odepchnął lekko jej rękę i wrócił do swoje pokoju. 

Oparł się o drzwi i spojrzał na szatyna, który tym razem szczególnie unikał jego spojrzenia. Lekki uśmiech zagościł na jego ustach. Odłożył wyprasowane ubrania na krześle od biurka, po czym podszedł do Australijczyka. Usiadł obok niego i przez chwilę wpatrywał się w jego przystojną twarz.

— Zaczynając tak? — powiedział i nachylił się lekko nad policzkiem starszego.

Kiedy przyjemne ciepło ust bruneta dotknęło jego lekko rozpalonej skóry, nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Spojrzał z powrotem na Hoona i dopiero teraz zauważył, że faktycznie wyglądał, jakby miał gorączkę.

— Właśnie tak.

❅❅❅

❝𝐃𝐞𝐬𝐢𝐫𝐞 𝐟𝐨𝐫 𝐟𝐞𝐞𝐥𝐢𝐧𝐠𝐬 | 𝐉𝐚𝐤𝐞𝐡𝐨𝐨𝐧❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz