𝟏𝟔

424 48 5
                                    

❅❅❅

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

❅❅❅

TW: Przemoc domowa

Kara, jaką wymierzył dyrektor, okazała się nie być aż tak surowa, jak Jake na początku zakładał. Miesięczne sprzątanie biblioteki w środy i piątki wydawało się niczym w porównaniu propozycji niektórych nauczycieli, takich jak zawieszenie, a nawet wydalenie ze szkoły. W dodatku ową "karę" miał odbyć razem z Hoonem, więc w tym świetle brzmiało to bardziej jako nagroda. Nawet jego rodzice nie złościli się na niego zbyt mocno, ponieważ nie widzieli w tym winy syna, a starych licealnych półek, które ich zdaniem nie wytrzymały ciężaru książek i zawaliły się z powodu przeciążenia. O tym samym nie mógł jednak powiedzieć Sunghoon. 

Rodzice Parka wściekli się i to bardzo. Na zewnątrz tego nie ukazywali, aby dyrektor nie zaczął rozpowiadać o nich rzeczy, których woleli uniknąć. Jednak Park wiedział, co oznaczało spojrzenie ojca, które ten mu posłał, gdy wychodzili z gabinetu właściciela szkoły. W domu było tylko gorzej. 

Matka zawsze, gdy ojciec miał zamiar wymierzyć swoją własną karę synowi, brała Yeji z domu do swojej siostry, gdzie dziewczynka mogła pobawić się ze swoją ulubioną kuzynką. Natomiast w ich domu wtedy nie działo się dobrze.

 Pierwsze uderzenie zawsze brało z zaskoczenia. Szok spowodowany nagłym bólem zostawał aż do kolejnego uderzenia. Wtedy ból wydawał się nie do zniesienia. Hoon czuł, jakby wszystkie naczynia krwionośne w miejscach bicia pękały, a krew rozlewała się pod skórą, co zresztą się działo. Nie mógł podnieść wzroku na swojego rodzica, bał się, że wtedy uderzy trzeci raz, co i tak się po chwili stało. 

Pierwsze uderzenie było w łydkę, tak aby nastolatek uklęknął przed nim. Drugie w twarz, aby poczuł ból. Trzecie w brzuch, aby zapamiętał, że może być tylko gorzej.

Kto by się spodziewał, że założyciel jednej z najlepiej prosperujących firm PR, który kreował siebie i swoich klientów na ludzi idealnych, bez skaz, może być tak brutalny i nieludzki w stosunku do swojego własnego syna. Sunghoon zastanawiał się często, czy było to spowodowane przez jego dysfunkcję. Może gdyby normalnie odczuwał wszystkie emocje i je rozumiał, nie musiałby być tak traktowany, gdy coś źle zrobi. Nienawidził się za to, że przy swoim ojcu jest tak słaby. 

Emocją, jaką znał najlepiej była właśnie nienawiść. Nienawidził siebie za to, jaki jest. Nienawidził swojego ojca za to, że nie okazuje mu ani grama wyrozumiałości. Nienawidził matki za to, że na wszystko przymykała oczy. Nienawidził świata, że nikt nigdy nie zauważył tego, co dzieje się po drugiej stronie drzwi ich pięknego domu.

Czasem pojawiało się czwarte i piąte uderzenie - dla czystej satysfakcji jego ojca. Jednak tym razem udało mu się ich uniknąć, bo w pewnym momencie, gdy przez gardło starszego leciały przekleństwa i bluzgi w kierunku bruneta, które w uszach młodszego wydawały się nic nieznaczącym bełkotem, jego telefon służbowy zadzwonił. Wypuścił spod nosa jeszcze parę obraźliwych słów, po czym jak gdyby nigdy nic zaczął swoją firmową pogawędkę z jednym z klientów. Gestem dłoni pokazał Sunghoonowi, aby ten wyszedł z pokoju, co zresztą zrobił.

W łazience na piętrze poczuł, że łzy, które mimowolnie pojawiły się pod jego powiekami z powodu bólu, wolno spływają po jego policzkach. Gdy poczuł nieprzyjemne pieczenie, spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Przez obrączkę, jaką nosił jego ojciec, na jego policzku pojawiło się rozcięcie, a samo miejsce pociemniało. Zmianę koloru skóry zaobserwował również na swoim prawym boku i lewej łydce. Przemył palącą skórę policzka i nakleił na długie przecięcie największy plaster, jaki mógł tylko znaleźć w domowej apteczce. Starł słone łzy i udał się powoli do swojego pokoju.

Do północy leżał w swoim łóżku i nie wychodził z pokoju. Chyba jeszcze nigdy nie czuł się tak źle jak tej nocy. Pustka wywiercała w jego sercu tunel, który wypuszczał każdą smutną chwilę z jego życia przed jego oczy. Moment, w którym jego rodzice oznajmili mu, że nigdy nie będzie normalny. Kiedy babcia, jedyna rozumiejąca go osoba odeszła z tego świata przez długo wyniszczającą chorobę. Pierwsze uderzenia, pierwsze ostre słowa i pierwsze odczucie samotności. 

Podczas pierwszego przeczytania definicji samotności nie mógł jej zrozumieć. Jak można czuć się samemu sobie, gdy wokół jest dużo innych osób? Na ulicach codziennie chodzą ludzie. Wystarczy podejść do któregoś z nich i zacząć rozmowę i nie będzie się już samemu - tak myślał dziesięcioletni Sunghoon. Teraz już wiedział, co to oznacza czuć się samotnym na własnej skórze. Nie wystarczyło spotkanie z obcymi ludźmi, aby samotność spowodowana przez bliskich tak po prostu zniknęła.

Do jego uszu doszło powiadomienie. Powolnie włączył wyświetlacz i ukazała mu się wiadomość od swojego sąsiada. Wydawać by się mogło, że Jake znalazł idealny moment, aby napisać do bruneta. 

Jakey
Wszystko w porządku?
Jest już dawno po północy, a w twoim pokoju świeci się światło

Hoon zaśmiał się cicho z troski starszego.

Hoonie~
Szczerze? Zacznijmy od tego co chciałem ci powiedzieć w bibliotece

Nie był pewien czy chciał, aby Sim wiedział o tym jak się czuł, jednak w końcu od tego jest. Miał mu pomagać w jego emocjach. 

Hoonie~
Nie czułem się dobrze, gdy tak po prostu zacząłeś mnie olewać. Kiedy Jay powiedział mi o twoich planach na "se-pa-ra-cję" jak to nazwał, myślałem, że dam sobie radę. W końcu to tylko tydzień. Jednak bardzo mi się nie podobało to, że zacząłeś zadawać się tym nowym. A zwłaszcza dzisiaj, gdy uczepił się ciebie na angielskim. 

Jakey
Jak się wtedy czułeś?

Park zastanowił się na chwilę. 

Hoonie~
Poczułem, jakby krew się we mnie gotowała. Zrobiło mi się cieplej i chciałem stamtąd uciec, byleby na was nie patrzeć
Co to jest za uczucie?

Jakey
Podejrzewam, że to, co czułeś dziś to zazdrość
Czujesz ją, gdy nie możesz patrzeć na czyjeś szczęście lub na coś, co ktoś inny ma, a nie ty

Hoonie~
Ale przecież jesteś mój, więc dlaczego miałem tak się czuć skoro to ja ciebie mam, a nie Cha?

Sim zaśmiał się na pytanie młodszego. Jego dociekliwość co do szczegółów zaczęła go rozbrajać. 

Jakey
Czasem nawet bogacze zazdroszczą innym bogaczom pieniędzy, pracownicy zazdroszczą innym pracownikom pracy i uczniowie zazdroszczą innym uczniom szkoły.
Tu bardziej chodzi o to, że w danym momencie ktoś ma lepiej niż ty i to doprowadza cię do szału

Hoonie~
Ty doprowadzasz mnie do szału. Sangwook doprowadza mnie do szału. Mój ojciec doprowadza mnie do szału. Wszyscy doprowadzają mnie do szału.

Jakey
Twój ojciec?

Hoonie~
...
Nie wiem, czy mogę ci to powiedzieć

Jakey
Chcesz, abym przyszedł?

Hoonie~
...
Nie, nie będzie to najlepszy pomysł.
Zwłaszcza że mamy naszą "separację"

Jakey
Zawsze można ją przerwać

Hoon przez dłuższą chwilę nie odpisywał. Jake już myślał, że brunet tak po prostu zakończył ich konwersację, gdy jego oczom ukazała się kolejna wiadomość.

Hoonie~
Mogę przyjść?
Nie czuję się najlepiej i chyba potrzebuję cię teraz

Jakey
Jasne, będę czekał przy drzwiach

❅❅❅

❝𝐃𝐞𝐬𝐢𝐫𝐞 𝐟𝐨𝐫 𝐟𝐞𝐞𝐥𝐢𝐧𝐠𝐬 | 𝐉𝐚𝐤𝐞𝐡𝐨𝐨𝐧❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz