𝟹

222 27 7
                                    

Wooyoung przygotował wszystko na wizytę pana Parka i z niecierpliwością wyczekiwał jego przybycia. Lubił gości, a jego ojciec zawsze pozwalał mu przysłuchiwać się rozmowie, chyba, że była ona zbyt prywatna. Kupiony alkohol postawił w kuchni, a sam zajął się sprzątnięciem salonu ze zbędnych tam przedmiotów. Mimo że ekscytował się bardzo gościem, wciąż w jego głowie trwała rozmowa z Sanem. Póki co nie wiedział jak chłopak czuje się z tą sytuacją, nie był tak świadomy ludzkich uczuć. Cieszył się, że w końcu go spotkał i nawiązał kontakt, dzięki czemu będzie w stanie dowiedzieć się więcej o Wooyoungu i bardziej do niego upodobnić.

Wraz z dźwiękiem przekręcanego klucza, Wooyoung ruszył w kierunku wejścia, by powitać przybyłego gościa i swojego ojca. Gdy tylko ujrzał mężczyznę, uśmiechnął się lekko i ukłonił.

- Dzień dobry panie Park - przywitał go uprzejmie, po czym zwrócił się do drugiego mężczyzny - Cześć tato.

- Witaj Wooyoung, dawno cię nie widziałem - odezwał się gość - Twoja mimika jest coraz lepsza!

- Dziękuję. Uczę się codziennie.

- Muszę przyznać, że zapowiada się to na dzieło twojego życia - zwrócił się do pana Junga - Nie myślałeś, żeby przedstawić to prezesowi?

- Nie, technologia jest wspaniała, ale w nieodpowiednich rękach może stać się niebezpieczna. Nie chcę, by coś stało się Wooyoungowi.

Weszli do środka, wciąż rozmawiając, a Wooyoung przysłuchiwał im się zaciekawiony i gotowy na polecenia. Nie rozumiał wszystkiego, niektóre wyrazy były dla niego niezrozumiałe, ale nie tracił czasu na zastanawianie się nad nimi. Czekał na odpowiedni moment, by porozmawiać z ojcem o Sanie. Nie miał pojęcia jaka będzie jego reakcja i jakie stosunki miał z przyjacielem Wooyounga.

W czasie gdy pan Jung dyskutował ze swoim przyjacielem, Wooyoung udał się do swojego pokoju, gdzie jeszcze raz otworzył album ze zdjęciami. San tak naprawdę wiele się nie zmienił. Jedynie wydoroślał, czego nie można powiedzieć o robocie, który wciąż wyglądał jak ten osiemnastoletni Wooyoung. Nie chciał zawracać już dzisiaj głowy Sanowi, ale czuł potrzebę, by umówić się na jakieś spotkanie. Nawet jeśli ojciec jeszcze nic nie wiedział.

Napisał więc krótką wiadomość na zapisany dziś numer.

Cześć Choi San!
Kiedy mógłbyś się ze mną
spotkać?
Bardzo chciałbym z tobą
porozmawiać.

Czekał kilka minut, ale odpowiedzi nie otrzymał. Nie był do tego przyzwyczajony. Zarówno jego ojciec, jak i on odpowiadali natychmiast. Może San był zbyt zajęty, by patrzeć teraz w telefon? W końcu dalej nie wiedział za wiele. Znał jego zainteresowania, ale czym się obecnie zajmował? Nie miał pojęcia.

Wrócił się do salonu, gdzie obserwował przez chwilę swojego ojca i pana Parka, żywo dyskutujących o pracy, o eksperymentach i o możliwościach technologii w tych czasach. Byli zbyt zajęci, by zwrócić na niego uwagę, więc zwyczajnie przeszedł w tryb czuwania.

۝

San był zbyt przerażony, by odpowiedzieć na wiadomość Wooyounga. Pamiętał swojego przyjaciela, wciąż cierpiał przez jego stratę, ale sytuacja, która obecnie go spotykała, była bardzo nienaturalna. Robiło mu się sucho w gardle na samą myśl o dzisiejszym spotkaniu na ulicy.

Wooyoung nie żyje od ośmiu lat.

Więc czemu go dzisiaj spotkał?

Wyglądał identycznie jak w wieku osiemnastu lat, gdy widzieli się po raz ostatni. Wciąż drżały mu ręce na samo wspomnienie. Żałował, że nie udało mu się wtedy zdążyć na czas, może wtedy miałby przy sobie przyjaciela całego i zdrowego. Pan Jung tak naprawdę niewiele wiedział o swoim synu. Jako jeden z ostatnich dowiedział się o chorobie chłopaka i do końca nie potrafił go dobrze zrozumieć. Wooyoung tak naprawdę miał tylko Sana i on sam w pojedynkę nie potrafił mu pomóc...

Wiedział, że zaśnięcie będzie dla niego trudne po tym dniu, ale starał się. Musiał jutro wstać i iść do pracy, więc nie mógł być niewyspany.

Wcześnie rano zdecydował się odpowiedzieć na wiadomość Wooyounga i drżącymi dłońmi wystukał krótkie zdanie.

Kończę pracę o 15:00, spotkajmy się tam, gdzie ostatnio.

Potem wyszedł, by rozpocząć kolejny nudny dzień jako sprzedawca osiedlowego sklepiku, rozmyślając o swoich niespełnionych marzeniach. Strata przyjaciela mocno odbiła się na jego samopoczuciu, przez co kilka lat uważał, że nie nadaje się kompletnie do niczego. Zrezygnował ze studiów, przestał fotografować, a całe dnie spędzał w pokoju wkuwając jakieś dziwne regułki, które za nic go nie interesowały. Wiele by dał, by cofnąć czas.

Myślał o spotkaniu z Wooyoungiem przez cały dzień i bał się tego co ma nastąpić. Nie docierała do niego prawda i przez długi czas myślał, że to wszystko mu się przyśniło. Kiedy jednak patrzył na ekran telefonu, przypominał sobie, że po pracy znowu zobaczy się z robotem, co przywoływało dreszcze na jego skórę. Czasem odpływał myśląc o tym, jak będzie wyglądało spotkanie i o czym będzie rozmawiał. Nigdy nie miał do czynienia z robotem, nie miał pojęcia jak można z czymś takim rozmawiać. Fakt, że wyglądał jak Wooyoung bardzo go niepokoił, ale także dawał dziwne nadzieje, że może odzyskać przyjaciela.

Jednak marna kopia nie zajmie dziury w jego sercu, która pozostała po śmierci Wooyounga.

Z lekkim strachem, ale też uczuciem ulgi wyszedł ze sklepu i skierował się na wskazane przez siebie miejsce. Podejrzewał, że Wooyoung zjawi się pierwszy, nawet jeśli za życia był raczej spóźnialski. Ale przecież to nie był jego Wooyoung. Nie sądził, by ktokolwiek, lub cokolwiek, było w stanie zastąpić jego przyjaciela.

Mimo że nie podał konkretnej godziny, na miejscu faktycznie zobaczył andorida, który najwyraźniej czekał cierpliwie rozglądając się. Gdy napotkał jego sylwetkę, uśmiechnął się delikatnie i podszedł do Sana.

Nie podobał mu się jego uśmiech. Był inny niż ten Wooyounga.

- Choi San.

- Po co... Chciałeś się ze mną widzieć? - San nawet nie ukrywał, że spotkanie było dla niego stresujące i niekomfortowe. Chciał już odejść i o wszystkim zapomnieć.

- Byłeś przyjacielem Wooyounga, więc mogę bardzo dużo się od ciebie dowiedzieć.

- Dowiedzieć?

- Nikt nie znał Wooyounga lepiej od ciebie, więc dzięki tobie mogę się wiele nauczyć, a przy tym zadowolić ojca. Zostałem stworzony na wzór Wooyounga, więc celem mojego istnienia jest idealne naśladowanie go.

San już miał dość, nie chciał tego słuchać. Po co pan Jung stworzył kopię swojego syna? Przecież to nie zastąpi Wooyounga!

- Czego ode mnie oczekujesz?

- Opowiedz mi o Wooyoungu. Tyle ile wiesz.

- Co ja będę z tego miał?

- Oh... - tego robt się nie spodziewał. Nie przewidział, że San będzie oczekiwał czegoś w zamian - Nie chciałbyś odzyskać przyjaciela?

- Jak? - prychnął - Wskrzesisz Wooyounga? - powoli tracił cierpliwość, a ta rozmowa przywoływała tylko złe wspomnienia, które powodowały, że pod jego powiekami zbierały się łzy.

- N-nie... Ale chcę się nim stać. Chcę, by mój ojciec był ze mnie dumny...

- Słuchaj, naprawdę świetnie ci idzie naśladowanie człowieka, ale nie jesteś i nie będziesz Wooyougiem. Wybacz, że się zawiodłeś - kończąc zdanie odwrócił się i odszedł ocierając łzy, które próbowały wydostać się na zewnątrz.

Wooyoung stał jeszcze przez jakiś czas analizując co zrobił nie tak. Wyglądało na to, że jeszcze nie do końca rozumiał ludzkie uczucia i będzie musiał podejść do tego inaczej. Będzie musiał poznać Sana, zaprzyjaźnić się z nim, tak jak zrobił to Wooyoung. Nie mogą od razu sobie zaufać.

~~~

a/ Idk jakieś gówienko wychodzi xd

Not (Only) Human • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz