𝟸𝟸

149 21 0
                                    

San leżał w swoim pokoju wpatrując się w sufit i czekając na jakikolwiek znak od Wooyounga. Trwał w tej pozycji od powrotu z pracy, z której jak się obawiał, Jung również go nie odebrał. Mógł się spodziewać, że w momencie, gdy wszystko zaczęło się układać, coś musi pójść nie po ich myśli. Tylko dlaczego to jemu nie mogła dziać się krzywda? Co z tego, że Wooyoung nie czuł bólu? Co z tego, że nie można było go skrzywdzić w żaden sposób? Gdyby trzeba było, wziąłby cierpienie na siebie. Bo kochał go, jakkolwiek absurdalnie to noe brzmiało.

Kochał robota, sztuczną istotę, która nie ma ani uczuć, ani serca. Kochał metalową puszkę, która jak na złość musiała wyglądać identycznie jak jego zmarły przyjaciel.

Hongjoong uspokajał go, zapewniał, że na pewno jest jakiś powód dlaczego Wooyoung się nie odzywa, ale on nie znał prawdy. Gdyby Jung był człowiekiem nie byłoby to takie dziwne, to normalne mieć ciężki dzień, ale w tym przypadku San był naprawdę zmartwiony. Nie naciskał, wciąż czekał na odpowiedź na poprzednią wiadomość. Ta jednak nawet nie została odebrana, co zaczynało sprawiać, że w głowie Sana pojawiały się czarne scenariusze. Co jeśli coś się stało? Jeśli wyszedł jakiś błąd, który Jung musiał naprawić? Bo jak inaczej miałby wytłumaczyć całkowity brak odzewu od Wooyounga?

Spędził na rozmyślaniu zdecydowaniem za dużo czasu, przez co zasnął zmęczony całym tym dniem.

۝

Czas mijał za długo. Znacznie dłużej niż zwykle, co było kolejną nowością dla Wooyounga. Nigdy nie doświadczył czegoś takiego, nigdy nie zdarzyło mu się, by jedna godzina tak bardzo się dłużyła. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek tak bardzo chciał znaleźć się w innym miejscu, z inną osobą. San go zmienił i to bardzo. Skutki tego były poniekąd niepokojące, bo z każdą kolejną minutą bez chłopaka, Wooyoung doznawał rzeczy, których wcześniej nie znał.

Miał dość tych wszystkich sprzętów, do których podpinał go ojciec. Znów był samotny. Odwykł od tego i chciał zobaczyć się z Sanem. Potrzebował towarzystwa, które tak bardzo polubił i którego brak powodował kolejne błędy w jego systemie. Nie zdawał sobie sprawy jakie zmiany powoduje u niego bliskość z Sanem, uważał to za najlepsze, co mogło mu się przytrafić.

Otworzył oczy ponownie słysząc jak drzwi się otwierają. Był to jego ojciec i drugi mężczyzna, którego wcześniej nie widział. Poczekał aż dwójka podejdzie, a Jung znów zabierze głos.

- Wooyoung, to jest syn Pana Parka - wyjaśnił wskazując na młodszego, aczkolwiek wyższego od niego mężczyznę - Wkrótce będzie nowym prezesem.

- Dlaczego go tu przyprowadziłeś?

- Chciał cię zobaczyć. Nie mógł uwierzyć, że stworzenie robota przypominającego człowieka jest możliwe. Będzie wspierał finansowo nasz projekt.

- Jaki projekt?

- Firma chce przedstawić cię światu i ulepszyć ułatwiając życie ludziom - zaczął, ale widząc nieprzekonane spojrzenie syna sprostował - Nie patrz tak na mnie. Takie twoje przeznaczenie. Jesteś maszyną.

- Ale kazałeś-

- Wiem, co mówiłem. I przepraszam, że tak wyszło, ale musisz zrozumieć. Dostaniemy za to dużo pieniędzy.

- I to naprawdę wszystko, co się dla ciebie liczy?

Jung westchnął.

- Jest coś, co zrozumiałem dopiero po stworzeniu ciebie - zaczął patrząc w oczy robota - Mimo że jesteś idealny, nie ukoi to bólu po stracie Wooyounga.

Młodszy Park przyglądał się im z lekkim niepokojem. Mimo że robot był sztuczną istotą, zrobiło mu się do szkoda. Chciał mieć swoje życie, decydować za samego siebie. Nie chciał już na zawsze być bezmyślną maszyną słuchającą poleceń innych.

- Jeśli dalej będziesz się mi sprzeciwiał, będę zmuszony przełączyć cię na tryb manualny - oznajmił, po czym odszedł.

Dla Wooyounga było to niczym klatka, więzienie. Jeśli jego ojciec naprawdę zamierzał nim sterować, nie będzie mógł podejmować samodzielnie decyzji. Będzie zwykłą maszyną do wykonywania poleceń.

- Park Seonghwa - usłyszał głos stojącego przed nim mężczyzny. Podniósł wzrok wyczekując dalszej wypowiedzi - Powiedz, czego chcesz, a ja ci to dam.

۝

Weekend zawsze był dla Sana czymś, co zapowiadało odpoczynek po całym tygodniu zmartwień, ale tym razem wcale nie cieszyła go wizja wolnego. Miał plany, chciał gdzieś pójść z Wooyoungiem, ale ten nie odzywał się już drugi dzień. Nie wiedział, co zrobił źle i dlaczego robot się tak zachowuje.

Spędzał czas w domu nudząc się i oglądając telewizję, bawiąc się przy tym ze Stellą, która o dziwo poprawiała mu humor, gdy Wooyounga nie było obok. Może była to jej forma wdzięczności, że nie przyprowadził dziś ze sobą robota. Było widać, że niezbyt za nim przepada i zaszywała się w pokoju obok, gdy tylko się zjawiał.

Poderwał się jednak gwałtownie, gdy w końcu dostał wiadomość z tego jednego numeru, przez co omal nie przewrócił się o stojący przed nim stolik.

Jung Wooyoung

Spotkajmy się przed twoim
domem za 10 minut

Choi San

Jasne!

Nie obchodziło go, że Wooyoung zignorował poprzednie wiadomości, ważne było, że w końcu się odezwał i był przynajmniej pewien, że nic groźnego mu się nie stało. Był na dole znacznie wcześniej, niż polecił Wooyoung, ale i tak bez problemu dostrzegł jego sylwetkę czekającą pod ścianą. Podbiegł do niego, czując jak kamień spada mu z serca. Objął go mocno starając się za wszelką cenę nie rozpłakać.

- Dlaczego tak nagle zniknąłeś? Wiesz jak się bałem?

- Wiem, przepraszam. Nie było to z mojej winy. Ojciec zabrał mnie do laboratorium.

- Laboratorium? Po co?

- Chcą mnie ulepszyć.

- Ulepszyć? Niby jak? Przecież już jesteś idealny! Co im jeszcze nie pasuje?

- Chcą przedstawić mnie na prezentacji jako nowy wynalazek, który ma służyć człowiekowi... Wyszedłem bez pozwolenia, nie mam wiele czasu.

- Woo, co oni ci zrobią? - zmartwił się San.

- Jeszcze nie wiem. Jedno, czego jestem pewien, to że nie możemy spotykać się przez jakiś czas. Jeżeli będę nieposłuszny, ojciec się zdenerwuje.

- Ale na ja nie wytrzymam bez ciebie. Te dwa dni były koszmarem...

- Musisz. Nie mamy innego wyjścia. Obiecuję, że zrobię wszystko, by powstrzymać ojca.

- Uważaj na siebie - wtulił się w niego mocno przymykając na chwilę oczy.

- Jeśli będziesz czegoś potrzebował, skontaktuj się z Seonghwą. Ja nie będę miał takiej możliwości... On nam pomoże.

- Kim jest Seonghwa?

- Pomógł mi wyjść z laboratorium. Jest po naszej stronie. Wie wszystko, będzie naszym pośrednikiem - wytłumaczył podając Sanowi wizytówkę Parka. Spojrzał w zmartwione oczy chłopaka posyłając mu pocieszający uśmiech - Damy radę. To nie potrwa długo.

- Wróć szybko - przyciągnął go znów do ciepłego uścisku modląc się w duchu, by miał jeszcze kiedyś okazję to zrobić - Kocham cię.

Wooyoung uśmiechnął się całując delikatnie policzek Sana. Tylko na tyle było go stać, odpowiedź wydawała się nielogiczna, gdy nie odczuwał emocji.

~~~

a/ Zmieniłam zakończenie.
Lepiej dla was XD

Not (Only) Human • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz