𝟷𝟼

145 19 0
                                    

Wooyoung był zszokowany tym, co zobaczył. Wśród wszystkich rzeczy w swoim pokoju znalazł wiele pamiątek, nawet większość miała powiązanie z Sanem, ale nigdzie nie było wspomniane, by łączyła ich tak silna więź... Nie przypuszczał, że łączyła ich miłość.

- To dzień przed jego śmiercią - powiedział cicho San. Wciąż nie był pewien, czy dobrym pomysłem jest dzielić się tym z robotem. Miał nadzieję, że przestrzega on ich jedynej zasady.

- San, przykro mi...

- Niepotrzebnie. Minęło już tyle czasu, że zdążyłem się pozbierać. Ale chciałbym znać odpowiedź. Czy zrobił to, bo naprawdę czuł do mnie coś więcej, czy tylko dlatego, że wiedział, że następnego dnia już go nie będzie.

- Byłeś dla niego ważny, tego mogę być pewien. Czytałem wiele podobnych listów i pamiętników i często o tobie wspominał. Byłeś jego szczęściem.

- A on moim... - westchnął cicho. Wiedział, że czasu nie cofnie i musi żyć bez Wooyounga, którego pokochał - Dlatego nie chcę, żebyś się do niego upodabniał. Wiem, że twój ojciec uważa inaczej, ale prawda jest taka, że nie zastąpisz go. Nigdy.

Pomimo że słowa Sana brzmiały stanowczo i oschle, Wooyoung wiedział, że nie to chciał przez nie przekazać. San miał na myśli, by nie szedł drogą wyznaczoną przez ojca, a wybrał własną. Wykształcił własny charakter, nie wzorując się zmarłym synem naukowca. Już teraz był z niego dumny przez postępy jakie zrobił. Sam szukał odpowiedzi, nie wspomagał się internetem oraz szybko uczył się naśladować ludzkie zachowania.

- Nie możesz nikomu o tym mówić - San odsunął się od robota patrząc głęboko w jego oczy - Pod żadnym pozorem nie wspominaj o tym przy twoim ojcu.

- Nie wspomnę. Masz moje słowo.

- Ufam ci Wooyoung.

۝

San dochodził do siebie, a Wooyoung coraz bardziej oddalał się od ojca. Wolał spędzać czas poza domem, nawet po powrocie mężczyzny z pracy. Niepokoiło go to i szukał odpowiedzi na to, co się dzieje z Wooyoungiem. Do tej pory był mu posłuszny i nie sprzeciwiał się jego poleceniom. Od kiedy poznał Sana i zaczął spędzać z nim czas, zmienił się i zaczął naprawdę myśleć. Jego zdolność do naśladowania ludzkich uczuć również wzrosła, teraz rozpoznanie go wśród prawdziwych ludzi było niemożliwe.

Nie podobało mu się ile Wooyoung wie o Sanie, a także na odwrót. To mogło być dla andorida zagrożeniem i chciał jak najszybciej temu zaradzić. Dyskutował na ten temat wielokrotnie z panem Parkiem i oboje dochodzili do wniosku, że rozwój Wooyounga może być czymś dobrym, ale także niebezpiecznym. Przez wpływ Sana, w jego systemie mogły zajść liczne zmiany, które póki co może nie były aż tak widoczne ale mogły mieć fatalne skutki w niedalekiej przyszłości.

- Wooyoung, możemy porozmawiać? - zatrzymał go ojciec, gdy tylko pojawił się w domu po kolejnej wizycie u Sana.

- Jasne. O co chodzi?

- Musimy porozmawiać o tym, co się ostatnio z tobą dzieje.

- Co się ze mną dzieje?Przecież nic się nie dzieje. Czy chodzi o to, że późno wracam do domu?

- Chodzi o to, że się zmieniasz. Odkąd zacząłeś zadawać się z Sanem, bardzo upodobniłeś się do człowieka...

- To chyba dobrze.

- Tak. Oczywiście. Ale tym samym bardzo zmienił się twój charakter. Podejmujesz własne decyzje, nie konsultujesz ich ze mną i unikasz chodzenia na skróty. Nawet jeśli masz wiele możliwości, na które zwykły człowiek nie może sobie pozwolić nie korzystasz z nich.

- Chcę zachowywać się jak człowiek. Skoro ludzie nie mają bezpośredniego dostępu do sieci, czemu miałbym być inny?

- Bo jesteś robotem, Wooyoung. Choćbyś nie wiadomo jak się starał, nigdy nie będziesz człowiekiem. I myślę, że powinieneś zdać sobie z tego sprawę.

Wooyoung westchnął cicho, nie mogąc nie zgodzić się z ojcem. Nie czuł się urażony, jego uczucia nie były aż tak intensywne, by mógł odczuwać typowy dla ludzi smutek czy żal. Po prostu docierała do niego prawda i nie zamierzał się wykłócać z mężczyzną.

- Wiem o tym. Wcale nie myślę inaczej. Zdaję sobie sprawę, że mogę jedynie naśladować.

- To dobrze. Mimo wszystko, nie daj się przyłapać. Nie chcę, byś miał kłopoty.

- Nie martw się - posłał mu ciepły uśmiech. Następnie wstał i skierował się do swojego pokoju zauważając późną godzinę. Zanotował, że taka pora nie jest odpowiednia na powrót, więc następnym razem będzie musiał wyjść trochę wcześniej. Przez Sana tracił całkowicie poczucie czasu.

Dużo myślał o prawdziwym Wooyoungu i o jego uczuciach. Nie potrafił go rozgryźć i odpowiedzieć na pytanie Sana. Bardzo chciał mu pomóc, ulżyć, ale dam nie był e stanie stwierdzić, czy Wooyoung faktycznie kochał Sana w ten sposób. Nie mówił o tym, bo Choi o to go prosił. Chciał zostawić przeszłość za sobą i nie wracać już do starych ran, które były zbyt bolesne, gdy na nowo wciąż je rozdrapywał. Nie mógł się całkowicie odciąć od przeszłości i to poniekąd mu przeszkadzało. Nie chciał zapominać o swoim przyjacielu, ale chciał wymazać z pamięci to, czego musiał być świadkiem. Wooyoung, pomimo swojej ciekawości, musiał mu w tym pomóc i go wspierać.

۝

Lekarz polecił Sanowi, by po powrocie do zdrowia wykonywał przez jakiś czas ćwiczenia. Poza tym, wciąż miał się oszczędzać. Chodził mimo to do pracy, by nie zostawiać wszystkiego w rękach przyjaciół.

- San, ja się tym zajmę - oznajmił Wooyoung widząc kolejnego klienta.

- Zająłbyś się wszystkim, gdybym ci kazał - prychnął - Dam sobie radę, zrób sobie przerwę.

- Nie potrzebuję.

- Więc chociaż udawaj. Ludzie się męczą, to normalne.

- Ale ja nie jestem człowiekiem.

- Nikt nie musi o tym wiedzieć.

Robot pokiwał głową rozumiejąc przekaz. Nie mógł dać po sobie poznać, że jest znacznie silniejszy i wytrzymalszy od ludzi. Wokół kręciło się ich mnóstwo i widząc jego niekończącą się energię i chęć do pracy uznaliby go za wariata.

- Uważaj - podbiegł do chłopaka, który wyciągał się e górę, by dosięgnąć odpowiednie naczynia. Podskoczył lekko podając je Sanowi.

- Dzięki, ale dałbym sobie radę.

- Dopóki lekarz kazał ci uważać, będę cię pilnował.

- Potrafię sam o siebie zadbać.

- Wątpię. Zdecydowanie nie przejmowałbyś się swoim stanem i robił wszystko, co należy do twoich obowiązków nie zważając na konsekwencje. Nawet pewnie nie ciałoby ci się ćwiczyć.

- Myślałem, że chcesz być moim przyjacielem, a nie niańką.

- Przyjacielska troska to nic złego - posłał mu lekki uśmiech - A teraz bierz się do pracy - Wyminął go kierując się do dużej sali, gdzie czekało na niego parę stolików z brudnymi naczyniami.

- Aish, ta przemądrzała chodząca komórka - prychnął pod nosem kręcąc głową. Mimo wszystko polubił go i w pewien sposób przyzwyczaił się do jego obecności.

~~~

a/ Postaram się, żeby to było ciekawsze, obiecuję :'>

Not (Only) Human • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz