Wooyoung czekał na moment, by porozmawiać z ojcem. Nie mógł powiedzieć, że czegokolwiek się obawia, bo nawet jeśli mężczyzna będzie przeciwko jego znajomości z Sanem, on dalej będzie robił swoje. Tak samo było z pracą. Nie mógł mu zabronić się rozwijać. To co jednak usłyszał wcale go nie zdziwiło.
- Oszalałeś? - pan Jung był wyraźnie zdenerwowany - Przez kawiarnie przewija się mnóstwo ludzi, co jeśli ktoś się dowie? Co ci w ogóle strzeliło do głowy? Przecież nie brakuje nam pieniędzy.
- Jestem wtedy bliżej Sana.
- Ale to niebezpieczne! Jakimś cudem Choi przyjął do wiadomości, że jesteś androidem, ale jak zareagują inni? Nie możesz tak po prostu funkcjonować wśród obcych!
- Więc jak mam się rozwijać? Chcę obserwować, poznawać nowe zachowania i emocje. Z Sanem to wydaje się naprawdę łatwiejsze.
- Było dobrze, więc po co coś zmieniać? Nie przeszkadza mi, że nie jesteś w pełni taki, jak inni.
- Ale mi przeszkadza, że zwyczajnie się nudzę - odpowiedział Wooyoung zadziwiając mężczyznę - Ty idziesz do pracy kiedy ja siedzę w czterech ścianach i zabijam czas sprzątaniem. Nie chcę stać w miejscu, to mnie ogranicza.
- Rozumiem, ale boję się, że ktoś cię nakryje i wpadniesz w tarapaty.
- Nie martw się, dam sobie radę. No i mam Sana.
Jak się okazało, największym problemem Sana okazała się być Stella, która przez czas jego kontuzji była jeszcze bardziej nieznośna niż zazwyczaj. Plątała się pod nogami utrudniając mu poruszanie się, a także nie pozwalała podnieść się, gdy odpoczywał. Potrafiła nawet rozłożyć się idealnie na chorej nodze tylko dodatkowo go irytując.
- Weź tego kota ode mnie - mruknął zirytowany, gdy tylko Wooyoung pojawił się w jego mieszkaniu.
- Dlaczego? - spytał rozbawiony.
- Po prostu ją weź. Nie obchodzi mnie gdzie, z dala ode mnie.
Wooyoung schylił się, by pogłaskać zwierzę ale to tylko syknęło wrogo i uciekło do drugiego pokoju. Faktycznie nie pałała do niego sympatią.
- W końcu - ucieszył się San.
- Nie bądź taki, to tylko zwierzę, przecież nie robi tego specjalnie.
- Otóż nie. To diabeł, doskonale wie co robi. Pewnego dnia zrealizuje swój niecny plan i pozbędzie się mnie, zobaczysz.
Wooyoung zaśmiał się cicho na jego słowa. Nie uważał, by zwierzę aż tak nienawidziło swojego pana, by się go pozbyć, nawet jeśli Stella faktycznie miała w sobie jakąś dziwną złą energię. Nawet patrzyła na nich jakby chciała ich zabić. Zgadywał jednak, że koty po prostu tak mają.
- Jak się czujesz? - spytał siadając obok Sana i spoglądając na jego nogę.
- Normalnie. Nie jestem chory, to tylko mała kontuzja.
- Ale nie boli cię? Odpoczywasz?
- Tak, tak. I tak nie mam jak się podnieść, kiedy ta kluska na mnie leży - prychnął cicho.
- Jadłeś coś?
- Ta, jadłem śniadanie.
- No a obiad?
- Miałem zjeść, ale poddałem się po czwartej próbie przegonienia Stelli.
- Więc ja ci coś ugotuję.
- Co? Nie, da spokój. Po prostu coś zamów. Tylko nie kurczaka, bo ta gnida zaraz tu przyleci i będzie się czaiła.
- Dopóki ja tu jestem, nie wydaje się być chętna, by tu podchodzić.
- Więc zamów kurczaka - uśmiechnął się zadowolony. Po chwili westchnął głęboko - Matko, jak ja dawno nie jadłem kurczaka!
Wooyoung uniósł rozbawiony kąciki ust rozkoszując się tym, jak uroczy w tym momencie był San. Zamówił zgodnie z prośbą jedzenie, nie biorąc pod uwagę siebie. Zważał na fakt, że jedzenie nie jest mu do niczego potrzebne. W czasie oczekiwania rozmawiał z Sanem. Opowiadał mu co się działo w kawiarni, pytał o jego humor i czy nie nudził się za bardzo. Streścił mu też swoją rozmowę z ojcem zapewniając, że nie zamierza rezygnować ani z pracy, ani z ich wspólnej znajomości.
- Minął jeden dzień i mam dość. Siedzenie, leżenie, w ogóle nie ruszanie się jest jeszcze bardziej męczące, niż latanie po sali do stolików.
- Korzystaj z wolnego, póki możesz - powiedział rozbawiony.
- Fajne mi wolne, jeśli nie mogę nigdzie się ruszyć. Gdyby nie ty zanudziłbym się na śmierć.
- Hmm mógłbyś na przykład coś sobie pooglądać-
- Wooyoung, siedzę tutaj cały dzień, naprawdę myślisz, że nie wpadłbym na to?
- No to posłuchaj muzyki?
- To też już robiłem.
- No to nie wiem. Co jeszcze można robić?
- Tylko nie szukaj mi tu jakichś internetowych poradników, bo wyjdę z siebie. Po prostu siedź tu jak siedzisz i rozmawiaj ze mną.
- Mówiłeś, że masz dość leżenia.
- Lepsze jest leżenie mając się do kogo odezwać - wzruszył ramionami układając się wygodnie na kolanach robota - O dziwo wygodne masz kolana.
- Uznam to za komplement.
- Jak sobie chcesz. Mogę ci opowiedzieć co nieco o mnie i o Wooyoungu, jeśli chcesz. Tylko pamiętaj obowiązuje nas umowa.
- Tak, wiem. Mój ojciec o niczym się nie dowie.
- Może zacznę od tego, co wielokrotnie poruszałeś. Dlaczego zrezygnowałem ze swoich pasji - westchnął głęboko wracając pamięcią do tamtego czasu - Po śmierci Wooyounga zamknąłem się w sobie i nie potrafiłem się pozbierać. Sam myślałem, że pójdę w jego ślady, ale z biegiem czasu zaczynałem się z tym godzić. Poszedłem też na terapię, która też była pomocna. Niestety, kiedy w pełni wróciłem do zdrowia, że tak to nazwę, uznałem, że za późno już na studia. Chciałem iść w stronę fotografii, ale te kilka straconych lat jednak nieco utrudniły wszystko.
- Przecież jesteś jeszcze młody, nie jest jeszcze za późno.
- Wiem, ale... Czy na pewno bym się tam odnalazł? Porzuciłem wszystko osiem lat temu i nie ruszałem tego tematu. Nawet nie mam już aparatu.
- To smutne, że tak po prostu się poddałeś.
- Niby tak, ale też nie mam na co narzekać. Nie jest mi źle, mam własne mieszkanie, zarabiam. Nawet jeśli zrezygnowałem z marzeń, jestem zadowolony ze swojego życia. Poniekąd.
- Chciałbym, żebyś spróbował. Chociaż sprawdził, czy cię to kręci. Ludzie są smutni, gdy nie mogą robić tego, co lubią.
- Nie przejmuj się już tym co lubię. Przywykłem do takiego życia i nie chcę nic zmieniać.
- Zmiany nie zawsze są złe. Czasem są początkiem czegoś niezwykłego - powiedział entuzjastycznie - Możesz się naprawdę zdziwić, co życie dla ciebie przygotuje.
- Czegoś niezwykłego powiadasz - mruknął zamyślony. Jego wzrok podążał za ruchem ust robota słuchając uważnie jego słów. Może faktycznie miał rację? Może pojawienie się Wooyounga (po raz drugi) w jego życiu nie zwiastowało wcale bólu i cierpienia? Może mógłby to być początek ich wspólnej przygody, w której oboje mogliby się wiele nauczyć.
- W każdym razie - dodał Wooyoung - Opowiesz mi więcej o twojej relacji z Wooyoungiem?
~~~
a/ nie, wcale nie planuję wstawić kolejnego prologu do ff który będzie w maju
CZYTASZ
Not (Only) Human • Woosan ✓
FanfictionZrozpaczony po śmierci jedynego dziecka ojciec poświęca lata na stworzenie jego idealnej kopii, która zachowywałby się jak człowiek i pomagała mu wyobrazić sobie, że jego syn wciąż żyje. Pewnego dnia jednak android trafia na dawnego przyjaciela Wooy...