𝟷𝟹

145 20 1
                                    

Wooyoung czekał na moment, by porozmawiać z ojcem. Nie mógł powiedzieć, że czegokolwiek się obawia, bo nawet jeśli mężczyzna będzie przeciwko jego znajomości z Sanem, on dalej będzie robił swoje. Tak samo było z pracą. Nie mógł mu zabronić się rozwijać. To co jednak usłyszał wcale go nie zdziwiło.

- Oszalałeś? - pan Jung był wyraźnie zdenerwowany - Przez kawiarnie przewija się mnóstwo ludzi, co jeśli ktoś się dowie? Co ci w ogóle strzeliło do głowy? Przecież nie brakuje nam pieniędzy.

- Jestem wtedy bliżej Sana.

- Ale to niebezpieczne! Jakimś cudem Choi przyjął do wiadomości, że jesteś androidem, ale jak zareagują inni? Nie możesz tak po prostu funkcjonować wśród obcych!

- Więc jak mam się rozwijać? Chcę obserwować, poznawać nowe zachowania i emocje. Z Sanem to wydaje się naprawdę łatwiejsze.

- Było dobrze, więc po co coś zmieniać? Nie przeszkadza mi, że nie jesteś w pełni taki, jak inni.

- Ale mi przeszkadza, że zwyczajnie się nudzę - odpowiedział Wooyoung zadziwiając mężczyznę - Ty idziesz do pracy kiedy ja siedzę w czterech ścianach i zabijam czas sprzątaniem. Nie chcę stać w miejscu, to mnie ogranicza.

- Rozumiem, ale boję się, że ktoś cię nakryje i wpadniesz w tarapaty.

- Nie martw się, dam sobie radę. No i mam Sana.

۝

Jak się okazało, największym problemem Sana okazała się być Stella, która przez czas jego kontuzji była jeszcze bardziej nieznośna niż zazwyczaj. Plątała się pod nogami utrudniając mu poruszanie się, a także nie pozwalała podnieść się, gdy odpoczywał. Potrafiła nawet rozłożyć się idealnie na chorej nodze tylko dodatkowo go irytując.

- Weź tego kota ode mnie - mruknął zirytowany, gdy tylko Wooyoung pojawił się w jego mieszkaniu.

- Dlaczego? - spytał rozbawiony.

- Po prostu ją weź. Nie obchodzi mnie gdzie, z dala ode mnie.

Wooyoung schylił się, by pogłaskać zwierzę ale to tylko syknęło wrogo i uciekło do drugiego pokoju. Faktycznie nie pałała do niego sympatią.

- W końcu - ucieszył się San.

- Nie bądź taki, to tylko zwierzę, przecież nie robi tego specjalnie.

- Otóż nie. To diabeł, doskonale wie co robi. Pewnego dnia zrealizuje swój niecny plan i pozbędzie się mnie, zobaczysz.

Wooyoung zaśmiał się cicho na jego słowa. Nie uważał, by zwierzę aż tak nienawidziło swojego pana, by się go pozbyć, nawet jeśli Stella faktycznie miała w sobie jakąś dziwną złą energię. Nawet patrzyła na nich jakby chciała ich zabić. Zgadywał jednak, że koty po prostu tak mają.

- Jak się czujesz? - spytał siadając obok Sana i spoglądając na jego nogę.

- Normalnie. Nie jestem chory, to tylko mała kontuzja.

- Ale nie boli cię? Odpoczywasz?

- Tak, tak. I tak nie mam jak się podnieść, kiedy ta kluska na mnie leży - prychnął cicho.

- Jadłeś coś?

- Ta, jadłem śniadanie.

- No a obiad?

- Miałem zjeść, ale poddałem się po czwartej próbie przegonienia Stelli.

- Więc ja ci coś ugotuję.

- Co? Nie, da spokój. Po prostu coś zamów. Tylko nie kurczaka, bo ta gnida zaraz tu przyleci i będzie się czaiła.

- Dopóki ja tu jestem, nie wydaje się być chętna, by tu podchodzić.

- Więc zamów kurczaka - uśmiechnął się zadowolony. Po chwili westchnął głęboko - Matko, jak ja dawno nie jadłem kurczaka!

Wooyoung uniósł rozbawiony kąciki ust rozkoszując się tym, jak uroczy w tym momencie był San. Zamówił zgodnie z prośbą jedzenie, nie biorąc pod uwagę siebie. Zważał na fakt, że jedzenie nie jest mu do niczego potrzebne. W czasie oczekiwania rozmawiał z Sanem. Opowiadał mu co się działo w kawiarni, pytał o jego humor i czy nie nudził się za bardzo. Streścił mu też swoją rozmowę z ojcem zapewniając, że nie zamierza rezygnować ani z pracy, ani z ich wspólnej znajomości.

- Minął jeden dzień i mam dość. Siedzenie, leżenie, w ogóle nie ruszanie się jest jeszcze bardziej męczące, niż latanie po sali do stolików.

- Korzystaj z wolnego, póki możesz - powiedział rozbawiony.

- Fajne mi wolne, jeśli nie mogę nigdzie się ruszyć. Gdyby nie ty zanudziłbym się na śmierć.

- Hmm mógłbyś na przykład coś sobie pooglądać-

- Wooyoung, siedzę tutaj cały dzień, naprawdę myślisz, że nie wpadłbym na to?

- No to posłuchaj muzyki?

- To też już robiłem.

- No to nie wiem. Co jeszcze można robić?

- Tylko nie szukaj mi tu jakichś internetowych poradników, bo wyjdę z siebie. Po prostu siedź tu jak siedzisz i rozmawiaj ze mną.

- Mówiłeś, że masz dość leżenia.

- Lepsze jest leżenie mając się do kogo odezwać - wzruszył ramionami układając się wygodnie na kolanach robota - O dziwo wygodne masz kolana.

- Uznam to za komplement.

- Jak sobie chcesz. Mogę ci opowiedzieć co nieco o mnie i o Wooyoungu, jeśli chcesz. Tylko pamiętaj obowiązuje nas umowa.

- Tak, wiem. Mój ojciec o niczym się nie dowie.

- Może zacznę od tego, co wielokrotnie poruszałeś. Dlaczego zrezygnowałem ze swoich pasji - westchnął głęboko wracając pamięcią do tamtego czasu - Po śmierci Wooyounga zamknąłem się w sobie i nie potrafiłem się pozbierać. Sam myślałem, że pójdę w jego ślady, ale z biegiem czasu zaczynałem się z tym godzić. Poszedłem też na terapię, która też była pomocna. Niestety, kiedy w pełni wróciłem do zdrowia, że tak to nazwę, uznałem, że za późno już na studia. Chciałem iść w stronę fotografii, ale te kilka straconych lat jednak nieco utrudniły wszystko.

- Przecież jesteś jeszcze młody, nie jest jeszcze za późno.

- Wiem, ale... Czy na pewno bym się tam odnalazł? Porzuciłem wszystko osiem lat temu i nie ruszałem tego tematu. Nawet nie mam już aparatu.

- To smutne, że tak po prostu się poddałeś.

- Niby tak, ale też nie mam na co narzekać. Nie jest mi źle, mam własne mieszkanie, zarabiam. Nawet jeśli zrezygnowałem z marzeń, jestem zadowolony ze swojego życia. Poniekąd.

- Chciałbym, żebyś spróbował. Chociaż sprawdził, czy cię to kręci. Ludzie są smutni, gdy nie mogą robić tego, co lubią.

- Nie przejmuj się już tym co lubię. Przywykłem do takiego życia i nie chcę nic zmieniać.

- Zmiany nie zawsze są złe. Czasem są początkiem czegoś niezwykłego - powiedział entuzjastycznie - Możesz się naprawdę zdziwić, co życie dla ciebie przygotuje.

- Czegoś niezwykłego powiadasz - mruknął zamyślony. Jego wzrok podążał za ruchem ust robota słuchając uważnie jego słów. Może faktycznie miał rację? Może pojawienie się Wooyounga (po raz drugi) w jego życiu nie zwiastowało wcale bólu i cierpienia? Może mógłby to być początek ich wspólnej przygody, w której oboje mogliby się wiele nauczyć.

- W każdym razie - dodał Wooyoung - Opowiesz mi więcej o twojej relacji z Wooyoungiem?

~~~

a/ nie, wcale nie planuję wstawić kolejnego prologu do ff który będzie w maju

Not (Only) Human • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz