𝟷𝟾

166 20 11
                                    

Wooyoung spojrzał na dłoń Sana, w której trzymał wisiorek. Nie wiedział, dlaczego chłopak się tak zachowuje, przez chwilę myślał, że zrobił coś złego. Spojrzenie Sana jednak nie wyrażało gniewu, a bardziej coś w stylu smutku, tęsknoty.

- Skąd to masz? - powtórzył szeptem.

- Znalazłem w pokoju. Coś z tym nie tak?

- Nie - puścił naszyjnik oddalając się znów od robota - Wiesz co to?

- Naszyjnik?

- Dałem go Wooyoungowi i powiedziałem, by częściej się uśmiechał - spuścił głowę z bólem w oczach - Nie założył go ani razu.

- San...

- Nie szkodzi. Powiedziałem też, żeby do środka włożył coś, co go uszczęśliwia - z kącików jego oczu zaczęły płynąć łzy. Pochylił się ponownie nad wisiorkiem otwierając srebrne serduszko - Tak myślałem.

W środku nie było nic. Kompletnie. Tylko pustka, jak ta w sercu Sana, gdy przekonał się, ile znaczył dla jego przyjaciela prezent. Myślał, że mimo wszystko Wooyoung go cenił i uśmiechał się dzięki niemu.

- Przepraszam. Nie będę go nosił, jeśli chcesz - powiedział zmartwiony Wooyoung.

- Nie. W porządku - podniósł głowę i otarł wilgotne oczy - Po prostu nie sądziłem, że go zachował.

Zapadła chwilowa, dość niezręczna cisza. Robot nie wiedział, co mógłby jeszcze powiedzieć, by podnieść Sana na duchu. Nim jednak dobrał odpowiednio słowa, usłyszał ponownie jego głos, na co podniósł głowę.

- Woo.

- Tak?

- Uśmiechnij się.

۝

San był zagubiony. Jego przyjaciel nie był człowiekiem, nie odczuwał emocji, a mimo to traktował go jak ludzką istotę. Współczuł mu, martwił się, gdy się nie uśmiechał, lub gdy się uderzył. Nie czuł bólu, a mimo to San czuł potrzebę, by zatroszczyć się o niego, tak jak Wooyoung to robił, gdy jemu działa się krzywda. Męczyło go to uczucie przywiązania, tym bardziej, że nie miał komu się wyżalić. Nikt poza nim nie wiedział, kim jest Wooyoung, a sam robot i tak pewnie by mu nie doradził. Zresztą, San nie chciał dzielić się z nim swoimi uczuciami, jeśli dotyczyły właśnie jego.

I tak żyli z dnia na dzień omijając niewygodne dla obu tematy. Dowiadywali się o sobie coraz więcej, a mimo to nie chcieli przerywać swojej małej "gry". Wooyoung wciąż miał mnóstwo pytań odnośnie tego, co San lubi, a San był ciekaw postrzegania świata jako robot. Nie mógł pojąć jak możliwe jest życie bez uczuć, bólu, emocji.

Minęło ponad półtora miesiąca od ich pierwszego spotkania i San czuł, że ta relacja pogłębia się z każdą minutą. Miało to swoje dobre i złe strony. W końcu miał kogoś, przy kim nie musiał udawać, mógł powiedzieć mu wszystko, ale z drugiej strony czuł smutek, gdy myślał, że robot nie jest w stanie okazać mu swoich uczuć, czy zrozumieć, co on w danym momencie czuje. Prawda, uczył się i to bardzo szybko, ale myśl, że Wooyoung nie jest człowiekiem, a jedynie maszyną działającą dzięki sztucznej inteligencji, przynosiła mu smutek.

- Nie wykorzystałeś jeszcze dzisiaj swojego pytania - zaczął Wooyoung, gdy siedzieli znów w pokoju starszego.

- Co z tego?

- Stracisz szansę. Nie będziesz mógł zapytać jutro dwa razy.

- Wiem. Po prostu nie wiem o co miałbym spytać.

- Oh, rozumiem - Wooyoung pokiwał głową po chwili uśmiechając się. Tak po prostu. Myślał, że San to lubi.

- Czy mogę je zrealizować jako prośbę? - odezwał się ponownie po chwili.

- Hm? To znaczy?

- Mógłbym się do ciebie przytulić? - zapytał przygnębiony.

Wooyoung widząc jego smutne oczy nie mógł mu odmówić, jego obowiązkiem było, by San czuł się przy nim dobrze, nie płakał i czuł się potrzebny. Bo Jung uważał Sana za osobę bardzo potrzebną w jego życiu. Od niego do tej pory nauczył się najwięcej i chciał się uczyć dalej. Bo może jeszcze nie powiedział tego nikomu, ale dzięki obecności chłopaka, coś dziwnego zaczęło się z nim dziać. Częściej miał ochotę się uśmiechać, lub płakać. Gdy widział kogoś w pobliżu Sana, chciał, żeby odszedł. Natomiast jeśli tego nie zrobił, a sprawił mu przykrość, Wooyoung był zły. I to nie tak jak wcześniej, teraz było to intensywne.

Chłopak wtulił się mocno w robota zupełnie jakby był żywą istotą, człowiekiem. Miał prawo czuć się bezpiecznie w jego ramionach. Biło od niego ciepło, jak od prawdziwego człowieka, a przy tym wyglądał i zachowywał się jak on. Dlatego coś dziwnego zaczęło się dziać z Sanem, nawet jeśli do końca nie chciał tego przyznać, jego serce zbliżało się niebezpiecznie do sztucznej istoty sprawiając, że San odczuwał kłucie w klatce piersiowej każdego wieczora, gdy zasypiał i myślał o androidzie.

Co zmartwiło Wooyounga, chłopak się nie uspokajał, cały czas wtulał się w niego ufnie nie mając w zamiarze się odsunąć. Zaczął myśleć, co mógłby jeszcze zrobić, jak San e obecnym momencie się czuje, a także, co czuje on sam. Chciał być przy nim, bez względu na wszystko. Nawet jeśli wyczuwalny był dystans pomiędzy nimi spowodowany wieloma różnicami, chciał go chronić. San nie zasługiwał na żadne zło tego świata, tylko i wyłącznie na wszystko co najlepsze. A on chciał mu dać najwięcej, ile tylko był w stanie.

Powoli odsunęli się od siebie w milczeniu. San nie był w stanie znaleźć odpowiednich słów na ten moment, a bardzo chciał coś powiedzieć. Podniósł więc wzrok na Wooyounga licząc, że on pierwszy się odezwie. Jego gardło nawiedziła istna pustynia, przez co zaczął myśleć, żeby tylko czegoś się napić.

Wooyoung natomiast intensywnie myślał nad mimiką Sana i analizował jego smutne spojrzenie, szukając w nich odpowiedzi na pytanie, co powinien zrobić. Czuł się bezradny, jego umysł nie był w stanie podpowiedzieć mu nic logicznego. Jedno czego był pewien, to że czuł. Naprawdę czuł coś innego, gdy był z Sanem, patrzył na niego, rozmawiał z nim. Było to coś, czego do tej pory nie doświadczył i nieco go to dezorientowało, ale chciał tego więcej. Chciał poznać bardziej to uczucie, niezależnie od tego, czym ono było.

W jego głowie pojawiła się nagle odpowiedź. Nie wiedział, czy podchodziła z jego umysłu, czy może z innych źródeł, ale chciał to zrobić, chciał posłuchać swojej intuicji.

Pochylił się nad chłopakiem delikatnie muskając jego wargi, kompletnie nie wiedząc nawet, czy robi to dobrze. Z początku San nie zareagował. Był w szoku, nie spodziewał się czegoś takiego po robocie, a mimo to chciał oddać pocałunek. Zamiast tego przerażony odsunął go od siebie wpatrując się w niego z pytającym spojrzeniem.

- Co to miało być?

- Wybacz, pomyślałem, że...

- Nie możesz. Nie powinieneś kogoś całować, skoro nie żywisz do niego uczuć. Jeśli nie kochasz, nie rób tego więcej.

- Nie jestem pewien, co oznacza kochać.

- To znaczy... Zaufanie, szacunek, szczęście... Po prostu jesteś przy tej jednej osobie i sprawiasz, że jej dzień staje się lepszy... Tak postrzegam miłość.

- Rozumiem - przytaknął Wooyoung zastanawiając się przez chwilę. Ostatecznie spojrzał znów na chłopaka z delikatnym uśmiechem - Pozwól mi więc cię kochać.

~~~

a/ Końcówka to trochę masło maślane, ale chuj jakoś trzeba ruszyć z akcją XD

Not (Only) Human • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz