𝟸𝟼

160 22 3
                                    

Następne dni wypełnione były niepokojem i niepewnością. Wooyoung codziennie widywał się z Sanem, a gdy wracał do domu słuchał narzekania ojca jaki to on jest bezmyślny. Wielokrotnie proponował mu, by jednak zrezygnował z tej dziwnej znajomości i zadbał o samego siebie. Wooyoung jednak nie słuchał. San był dla niego zbyt ważny, by zostawić go znów samego.

Seonghwa często ich odwiedzał. Pomimo wielu obowiązków zawsze znajdywał czas, by wpaść do na kawę. San szybko zorientował się, że powodem tego nie jest robot, którego darzył szczególną sympatią, a jego współpracownik, z którym prezes złapał dobry kontakt. Zarówno według Sana, jak i Wooyounga był to dobry znak. Seonghwa w końcu czuł się lepiej, Jung widział sporą różnicę. Park pomógł mu właśnie dlatego, że doskonale znał uczucie samotności i nie chciał, by to samo przytrafiło się Sanowi i Wooyoungowi. Nawet jeśli robot nie odczuwał zbytnio smutku z tego powodu, chciał mu pomóc zostać z ukochanym.

Niestety z każdym dniem w systemie wyskakiwało więcej błędów, a Wooyoung nie mógł nic z nimi zrobić. Nie słuchał ojca, chciał zostać z Sanem, nawet jeśli miały to być jego ostatnie dni. Fakt, że drugi też zdawał sobie z tego sprawę był dodatkowo bolesny.

Każda chwila spędzona razem nabierała teraz większego znaczenia, gdy powoli przygotowywali się na pożegnanie. San wiedział, że nigdy nie będzie w stanie się z tym pogodzić. Kilka razy namawiał Wooyounga, by jednak skupił się na sobie, a on jakoś da sobie radę. Jednak robot był nieugięty i nie chciał zostawiać Sana samego. Podczas gdy chłopak wciąż miałby go w pamięci, on żyłby jak gdyby nigdy nic, wykonując prośby swojego ojca i poznając dalej życie ludzi.

- Myślisz, że właśnie takie życie było mi pisane? - zapytał Wooyoung, gdy znów leżeli razem na łóżku. Głaskał delikatnie włosy chłopaka oglądając z góry jego twarz, gdy głowa spokojnie opierała się o jego kolana - Nauczyć się żyć jak człowiek, żeby potem tak po prostu zniknąć?

- A czy mi pisane było życie, w którym tracę każdą jedną osobę, którą pokocham? - odpowiedział San sięgając do jego policzka - Nie wiemy tego.

- Świat jest taki skomplikowany... - westchnął pod nosem.

- Nie wszystko da się obliczyć, lub logicznie wytłumaczyć - zaśmiał się San - Czasem trzeba po prostu pogodzić się z tym, że coś nie wyjdzie, albo nie znamy odpowiedzi na jakieś pytanie. Świat nie jest idealny.

- Myślisz, że mógłby kiedyś być?

- Nie sądzę. Dopóki ludzie żyją, nigdy nie dojdziemy do perfekcji. Za dużo zła się wśród nas czai - Objął go mocno z uśmiechem wtulając się w jego tors - Dobrze, że mam ciebie.

Na jak długo?

Wooyoung zauważył kolejne zmiany. Informacje o kolejnych błędach zaśmiecały jego umysł, a on sam czuł się jakby... Słabszy. Wszystko nagle zwolniło, nie docierało do niego nic z zewnątrz, a sam potrzebował czasu, by przeanalizować co chce zrobić. Jego system wariował i teraz to czuł. Nie był w stanie funkcjonować w ten sposób.

- Wooyoung? - wydobył spośród innych szumów. Spojrzał na twarz zmartwionego Sana - Wszystko w porządku? Coś się dzieje?

Brak odpowiedzi miał być znakiem, że jednak coś jest nie tak. Chwycił jego dłoń ciągnąc go powoli do pionu.

- Zabiorę cię do twojego ojca - powiedział obserwując zachowanie robota. Nie reagował na jego słowa, więc nawet nie wiedział, czy go słyszy. Przestraszył się, że zostało im niewiele czasu.

۝

- To nic nie da - oznajmił pan Jung.

- Co?

San był przerażony. Odprowadził Wooyounga do domu, gdzie poprosił jego ojca, by skasował jego pamięć i przywrócił normalne działanie. Miał nadzieję, że zdoła w ten sposób ochronić robota, ale teraz wychodziło na to, że przyszli tu na darmo.

- Przykro mi. Błędów jest zbyt wiele, nawet jeśli skasuję jego pamięć, nie znikną.

- A-ale... Co w takim razie możemy zrobić?

- W obecnej sytuacji... Obawiam się, że zmuszony będę odłączyć jego zasilanie.

- C-co?

- Bez sensu jest go trzymać w tym stanie. Jego system zwariował, nie dam rady tego naprawić. Mogę dać wam chwilę. I tak muszę się przygotować. Naprawdę mi przykro, San.

Wyszedł z laboratorium zostawiając Sana sam na sam z milczącym Wooyoungiem. Podszedł do niego ujmując jego twarz w dłonie. Miał ochotę płakać, krzyczeć na całe gardło o tym, jak niesprawiedliwy jest los. Nie zrobił tego jednak. Po jego policzku spłynęła jedynie samotna łza, a sam wziął głęboki oddech, by powiedzieć to, co leży mu na sercu.

- Nie mam ci za złe, że to zrobiłeś. Z dwojga złego, cieszę się, że wybrałeś zostanie ze mną. Mimo wszystko to tak strasznie boli i nie mogę uwierzyć, że zdecydowałeś się na taką głupotę - prychnął cicho - Większość ludzi martwiłaby się bardziej o własne życie niż uczucie do drugiej osoby. A ty? Mimo że nie mogłeś tak naprawdę kochać, wybrałeś właśnie taką drogę.

Wooyoung patrzył wprost na niego i słuchał. Bardzo uważnie, by przez przypadek nie ominąć żadnego słowa. Chciał wysłuchać Sana do końca.

- Przepraszam, że nie mogłem ci dać tego, na co zasłużyłeś. Nie wiem jak miałbym zatrzymać cię przy sobie. Chcę tylko powiedzieć, że mi przykro i nawet jeśli teraz się rozstaniemy, ja zawsze będę cię kochał.

Wooyoung uniósł dłoń bardzo powoli sięgając również do policzka chłopaka i gładząc delikatnie jego skórę. Następnie zdjął z szyi naszyjnik i zapiął go zamiast tego na tej Sana. Chłopak spojrzał niezrozumiale w jego oczy, po chwili otwierając srebrne serce. Zobaczył tam samego siebie. Wooyoung naprawdę umieścił w niewielkiej rameczce coś, co go uszczęśliwia. A był to właśnie on - ten, którego pokochał, mimo braku serca.

Drzwi się otworzyły, a do środka wszedł pan Jung ze sprzętem, którego nazwa, ani przeznaczenie nie było Sanowi znane. Nakazał mu cofnąć się parę kroków, podczas gdy on zaczął podłączać kable do robota przed nim i uruchamiać dziwne sprzęty. Im dłużej to trwało, tym bardziej San się denerwował. Wiedział, że zbliża się koniec, na który on za żadne skarby nie był gotowy.

- Nie smuć się - usłyszał ostatnie słowa Wooyounga - Wszystko wróci do normy, tak jak chciałeś - uśmiechnął się, a z oczu Sana zaczęły płynąć łzy.

Kto powiedział, że właśnie tego chciał? Dlaczego Wooyoung w ogóle uważał, że mógł chcieć się go pozbyć?

Poczuł się źle wspominając początki, gdy wyznał Wooyoungowi, że nie powinien w ogóle zjawiać się w jego życiu. Chciał, żeby cały świat dał mu spokój i pozwolił zaszyć się w ciszy w żałobie po stracie przyjaciela. Wtedy uważał, że pojawienie się robota spowoduje jedynie kolejną falę bólu. Ale teraz? Wcale nie chciał, żeby go zostawiał. Chciał, żeby przy nim został odkąd prawdziwy Wooyoung nie zdołał tego zrobić.

Nawiązał kontakt wzrokowy z panem Jungiem, który kiwnął głową na znak, że jest gotów. San wziął głęboki oddech, po czym również skinął delikatnie obserwując, jak mężczyzna skupiony wpisuje coś do komputera, po czym naciska guzik.

Oczy robota powoli się zamykają, a każda część jego ciała zastyga w bezruchu. Trwało to jeszcze parę minut, zanim pan Jung wyłączył cały sprzęt, a wtedy San upadł na kolana przed Wooyoungiem zalewając się łzami.

~~~

a/ przepraszam, ale chcę mi się krzyczeć i płakać jak widzę Sana w blondzie

Btw prawdopodobnie został nam jeden rozdział.

Not (Only) Human • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz