#14#

10 2 0
                                    

- Więc - Ian zaczął nasze drugie spotkanie stukając dwa razy stosem kartek o blat. Tym razem znajdowaliśmy się już w jego gabinecie. Dyrektor potrzebował aż tygodnia do przydzielenia mi dobrego opiekuna! To nie do pomyślenia, ale byłam w stanie mu to wybaczyć po dowiedzeniu się, iż to właśnie Ian nim został. - jak myślisz, dlaczego tata chciał abyś spędziła tu kilkanaście dni?

- Ponieważ stwierdził, że lepiej oraz szybciej poradzi sobie z problemami w pracy jeśli nie będę sprawiać problemów. Chciał po prostu żeby było mi łatwiej, bo kiedy przebywałam w domu tata bardzo się na mnie denerwował. Twierdził, że to wszystko moja wina i, że nie powinnam z nimi mieszkać. Ale gdy tylko wszystko się ustatkuje to po mnie wróci i będziemy szczęśliwą rodziną tak jak kiedyś!

Lekarz po usłyszeniu mojej teorii, a raczej wniosków jakie wysnułam krzywo się uśmiechnął. 

- A co z "tata po prostu chcę bym wyzdrowiała"? - przypomniał mi słowa jakimi go pożegnałam po naszej pierwszej rozmowie. Rzeczywiście tak powiedziałam gdy po raz pierwszy mnie o to zapytał.

- Wtedy jeszcze nie przemyślałam sobie tej sytuacji. Tata nigdy nie powiedział mi, że jestem chora.

Ian pokiwał głową z aprobatą, zapisując coś w swoim notatniku. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc co robi. Podniosłam się lekko na krześle, próbując dostrzec jego zapiski, mimo, że nawet nie umiem jeszcze dobrze czytać. Mężczyzna zauważając to, ukazał mi swój ciepły uśmiech.

- Jako lekarz muszę zapisywać relacje ze spotkań z pacjentami - wyjaśnił ponownie zwracając całą twarz w moją stronę.

- A ja też mogę coś napisać?

- Co takiego?

Zamyśliłam się. Właściwie to potrafiłam napisać tylko swoje imię oraz nazwisko, a literki wychodziły mi bardzo koślawe. 

- Chyba wolałabym jednak coś narysować - zaśmiałam się, pochylając głowę na lewy bok.

Ian po krótkim namyślę podał mi białą kartkę i kilka kredek. Natychmiast zabrałam się do malowania. Po kilku minutach, kiedy ja zawzięcie tworzyłam swoje nowe arcydzieło, a lekarz zapisywał coś, po krótce przyglądając się moim poczynaniom, skończyłam. Pustka została zastąpiona wielkim ogrodem, otoczonym jasno brązowym płotem. Po jego prawej stronie stał duży dom w kolorze słońca, znajdującego się na rogu po przeciwnej stronie. Na wysokiej zielonej trawie rosło kilka jabłonek a pomiędzy nimi stała rodzina. Moja rodzina. Mama, tata oraz ja. No i jeszcze mój kot, ale zamiast niego narysowałam grób, podpisany jego imieniem - Loki. Zadowolona z siebie, pokazałam dzieło Ian'owi.

- Narysowałam moją rodzinę w przyszłości, bo wiem, że będziemy mieszkać kiedyś w takim domu! A w ogrodzie pochowamy mojego kotka i zrobimy mu profesjonalny nagrobek. Tutaj jest moja mama - wskazałam palcem na postać z długimi brązowymi włosami - a tutaj tata - pokazałam drugą postać o trochę większej posturze i jaśniejszych włosach.

- No, muszę ci powiedzieć, że masz talent! Świetna robota. - słysząc pochwałę, dumna wyprostowałam się - I cieszę się, że sięgasz tak daleko w przyszłość, ale teraz powinniśmy się skupić na tobie i problemach z jakimi się zmagasz. - powiedział nie spuszczając z przyjemnego do słuchania tonu.

Odłożyłam kartkę gotowa do dalszej rozmowy.

- Ja nie mam żadnych problemów. W szkole trochę dziwnie na mnie patrzą, ale mam też przyjaciół z podwórka i często się z nimi bawię.

- Czyli nigdy nikt cię nie zaczepiał? Ani nie przezywał? - nie odpowiedziałam - nie masz się czego wstydzić, wiesz o tym? Tutaj jest dużo osób, które były wyśmiewane.

Weight of the WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz