Siedziałam na łóżku, czekając aż mama wejdzie do pokoju, przeczytać mi bajkę. Przygotowałam już historię z mojej ulubionej książki. Kiedy mama mi ją dawała, powiedziała, że kiedyś dostała ją od babci. Słysząc skrzypnięcie drzwi, z uśmiechem oczekiwałam, zobaczyć w progu rodzicielkę. Zamiast jej, jednak do pokoju wszedł mój ojciec. Zaciśnięte pięści dały mi do zrozumienia, że był wściekły.
- Znowu to zrobiłaś! Co ja mówiłem o straszeniu innych dzieci?!
Mężczyzna złapał mnie za włosy, zmuszając do wstania.
- Przepraszam! Bardzo przepraszam! Ja nie chciałam, naprawdę! - tłumaczyłam. Ale on nigdy mnie nie słuchał. Bez znaczenia jakie miałam powody, on na mnie krzyczał, grożąc, że pewnego dnia zabierze mnie do psychiatry. Musiałam nawet sprawdzić, kim jest ten cały psychiatra, nie wiedząc co dokładnie to oznacza.
- Zostaw ją! Już o tym rozmawiałyśmy, te dzieciaki się z niej śmiały. Powiedziałam jej, by więcej tego nie robiła. - kobieta podeszła do taty, kładąc rękę na jego ramieniu. - Proszę idź już do pracy, bo się spóźnisz. - Mój tata był od miesiąca stróżem nocnym w hotelu.
Nadal zdenerwowany puścił mnie, następnie wychodząc. Trzasnął drzwiami, na co zadrżałam. Spojrzałam na mamę, która uśmiechnęła się lekko.
- Naprawdę nie chciałam. - powtórzyłam wycierając nosek. - dlaczego tata tego nie rozumie?
- Oczywiście, że rozumie. Po prostu ma gorszy dzień, jak każdy. Nie płacz już.
Jej głos był ciepły. Zawsze stawała w mojej obronie, gdy tata na mnie krzyczał. Nigdy mnie oczywiście nie uderzył, no może raz czy dwa razy, ale to dlatego, że miał problemy po stracie poprzedniego, dobrze płatnego stanowiska. Wiedziałam, że tak naprawdę mnie kochał. Bardziej niż mi się wydawało. A mimo to nie potrafiłam powstrzymać płaczu. Mama przykucnęła, aby być na mojej wysokości i zgarnęła pasmo moich włosów za ucho.
- Nie martw się tym. Obiecuję, że wszystko się za niedługo ułoży, a tatuś przeprosi cię za wszystko, co zrobił. - szepnęła, ale słyszałam jak łamie jej się głos. Podniosłam wzrok, wpatrując się w jej piękne brązowe oczy. W nich także chowały się łzy. Do mojej głowy natychmiast dotarły wiadomości jakie spotkały dzisiaj moją mamę. - Kocham cię, wiesz?
- Ja ciebie też - wtuliłam się w nią, cicho łkając. - A tego współpracownika powinnaś zgłosić do szefa. Nie powinien bez twojej zgody cię dotykać - dodałam z jeszcze większym bólem. Obraz przerażonej mamy, która próbuje uciec z zaplecza był najgorszym jaki dzisiaj zobaczyłam.
- Zrobię to, obiecuję.
* * * *
Ostatecznie Toby - zmuszony przez Slenderman'a - przyprowadził mnie z powrotem do jadalni. Jeff wyraźnie zirytowany, twierdził, że był to tylko niewinny żart, a ja i tak jestem "bezuczuciową suką". Po tych właśnie słowach zamilkł, powoli odsuwając się od mężczyzny bez twarzy.
- Eee znaczy... Chodziło mi o ten - starał się wybrnąć z sytuacji - że nie przyjmuje do siebie obelg ani nic!
Slenderman westchnął.
- Przydzieliłbym cię do dzisiejszej misji, ale niestety potrzebuje kogoś o "czystej twarzy", więc w ramach odkupienia przez miesiąc będziesz zmywał naczynia. Po każdym posiłku. - Jeff jęknął męczeńsko, za to operator mówił dalej - A co do misji. Toby, M... i Hoodie. Chce was widzieć w moim gabinecie.
Mimo, że nie powiedział tego na głos to ja i najpewniej każdy innych wiedział skąd to zawahanie. Masky, którego miał wywołać nie był w najlepszej formie. Nikt by nie był po tym co zrobiłam. Najwidoczniej na tyle go to wybiło z równowagi, że dostał przepustkę od swojego szefa na pozostanie w domu. Myślałam, że to koniec, a mnie przysłał tu bez powodu, ale Hoodie popchnął mnie delikatnie, dając do zrozumienia, iż ja też mam z nimi iść. Tak więc zrobiłam. Spokojnie przechadzałam się po budynku, prowadzona przez blondyna. Nad nami wisiała przyjemna cisza. W końcu jednak została przerwana, kiedy chłopak wypowiedział jedno słowo.
CZYTASZ
Weight of the World
FanfictionCzym jest świat? Z pewnością nie tylko tym, co ludzie widzą gołym okiem. Jest coś więcej. Coś czego nigdy nie poznamy. W życiu dziecka, które już przed samym urodzeniem zostało wybrane by niszczyć wszystko, co żywe, nie może być szczęśliwego zakończ...