#19#

5 2 0
                                    

Opatulana w ciepły sweter, martwo wpatrywałam się w jeden punkt na biurku przede mną. Z każdym dniem moja codzienność zmieniała się w rutynę. Marzyłam o tym by tata wrócił po mnie i zabrał z powrotem do domu. Chciałam znowu zobaczyć rodziców. Tylko tyle. Lekarze nie potrafili mnie naprawić, więc mój pobyt w szpitalu był bezużyteczny. Ale to też było bez znaczenia. Przez kilka lat ośrodek stał się moim drugim domem. Znałam każdego z personelu, a także wszystkich pacjentów. Mogłam często spacerować po ogrodzie i rozmawiać z pracownikami, w przeciwieństwie do osób zamkniętych w oddziale o większym rygorze. Mimo to ich też poznałam. Większość z nich mieszkało tu dłużej niż reszta. A ja żyłam tu najdłużej. I nie zanosiło się bym w najbliższym czasie powróciła do prawdziwego domu.

- Mad max, dlaczego mnie nie słuchasz?

- Hę? - podniosłam wzrok na Iana. Siedział na przeciwko, uważnie mi się przyglądając.

- Myślałem, że mamy to już za sobą. - westchnął, kartkując swój notes.

Od kiedy zostałam zaatakowana przez nieznanego przestępcę, minęło kilka miesięcy. Przez dość długi czas nie umiałam się pozbierać. Przestałam wychodzić na zewnątrz tak często jak kiedyś, bojąc się, że znowu go spotkam. W nocy miałam koszmary z nim w roli głównej. Powiedziawszy o tym opiekunowi, poczułam się lepiej, ale pomimo starań z jego strony, nic się nie zmieniło. Byłam przerażona, kiedy musiałam zostać sama, lecz wychodząc do innych, wszędzie widziałam tą niebieską maskę. Tą czarną bluzę i rudo-brązowe włosy. Zaczynałam mieć obsesję na punkcie jego osoby. Jednak w końcu to się uspokoiło. Więcej spotkań z psychologiem pomogło mi w jakimś stopniu. Lecz koszmary się nie skończyły.

- T-to nie tak! Po prostu... - nie wiedziałam, jak to wytłumaczyć. Nie chciałam wracać do początku, w końcu mój stan bardzo się poprawił. Jednak coś nadal było nie tak.

- W porządku. Masz prawo się bać. Chcę tylko byś mówiła mi, jeśli coś będzie cię niepokoić. Jestem tu by cię wysłuchać. - pokiwałam głową na znak, że rozumiem jego słowa. - Powiesz mi, co się dzisiaj działo? Opowiedz o swoim dniu.

Ian często o to prosił. Stało się to przez moje częste rozkojarzenie w różnych sytuacjach. Robiłam to tak nagminnie, że już wieczorem nie pamiętałam co się działo jeszcze tego samego dnia. Dlatego wymyślił dla mnie takie ćwiczenie. Miało ono zachęcić mój mózg do myślenia i automatycznie spowodować bym zachowywała w pamięci wydarzenia dnia. Zadawał to pytanie sporadycznie, czasem przez dwa tygodnie nic nie wspominał, a czasem trzy razy z rzędu pytał. Nie było żadnej zasady, więc musiałam być przygotowana codziennie.

- Nic nie powiesz?

Wzruszyłam ramionami. Nie miałam ochoty na dłuższe rozmowy. Kiedyś opowiadałam o sobie chętniej, lecz ostatnimi czasy straciłam na to siły. Nie miałam pojęcia dlaczego.

- Byłam... cały czas w pokoju... chyba.

* * * *

Ze spuszczoną głową przyglądałam się zdjęciu mamy. Następnie wzrok przeniosłam na wysuwany nożyk, który trzymałam w drugiej dłoni.

- Napatrzyłaś się? Chodź, już czas.

Pewnie gdyby nie Hoodie jeszcze długi czas siedziałabym w bezruchu wpatrując w te dwa przedmioty. Nie było jednak potrzeby przedłużać nieuniknionego. Miałam nadzieję, że miła nieznajoma okaże odrobinę skruchy i nie złamie mi żeber. Były mi jeszcze potrzebne, więc lepiej gdyby skupiła się na rękach. One były dla mnie najmniej ważnymi częściami ciała. Blondyn za to miał inne zdanie.

- Nie warto upierać się na swoim, naprawdę. Gdy operator czegoś chce, dostaje to w ten czy inny sposób. Nie ważne jak silna jesteś. Teraz masz do wyboru albo poddać się w zgodzie, albo zostać zmuszona do pracy dla niego. Bez samoświadomości. Nie będziesz już sobą. Dlatego radzę ci, zrób to co musisz. Wtedy będziesz wolna. W jakimś sensie.

Weight of the WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz