#22#

2 1 0
                                    

- Nie krępuj się dziecko. Wejdź, proszę.

Po słowach Slendermana nie pozostało mi nic innego niż wykonanie prośby. Podeszłam do biurka, przy którym siedział. Dostrzegłszy osobę również obecną w pomieszczeniu, zatrzymałam się. On tu był. On naprawdę tu był. Nie zmienił się żaden detal, jaki w nim zapamiętałam.

- I-ian... - szepnęłam, zwracając jego uwagę. mężczyzna spojrzał na mnie, delikatnie się uśmiechając. Nie potrafiłam uwierzyć w to, co ukazują mi moje oczy. Mógł to być sen, przewidzenie, żart, wszystko wydawało się być bardziej racjonalne niż jego obecność. A jednak. To musiała być prawda.

- Dawno się nie widzieliśmy, czyż nie? Mam nadzieję, że nie sprawiasz na co dzień takich kłopotów, jakimi mnie powitałaś.

Otworzyłam usta, by przeprosić go za poprzednią sytuacje, ale z mojego gardła nie wyszło żadne słowo. W zamian postanowiłam opuścić głowę. Nie czułam się godna, aby móc teraz na niego patrzeć. Za to pałeczkę przejął operator. Jego głos rozchodził się po mojej głowie jak narkotyk. Był taki bezbarwny.

- Wiem, że darzysz go zaufaniem. Jest jedną z nielicznych osób, które mogą ci pomóc. Zgodził się ponownie spróbować ci pomóc, teraz, w dużo prostszych okolicznościach. Przede wszystkim, pomoże ci kontrolować swoje zachowanie. Będzie obecny przy każdej "lekcji". Zna cię lepiej niż ktokolwiek inny, dlatego uznałem, że to najlepszy wybór.

Nie wytrzymując, podniosłam wzrok na operatora. Mówił to tak zwyczajnie, że sama byłam skłonna uwierzyć w normalność całej sytuacji. Człekokształtny stwór, opiekujący się różnego rodzaju mordercami przyprowadził zwykłego psychiatrę do rezydencji skrytej w lesie i powiedział, że zostanie on lekarzem dziewczyny, z której chce zrobić jedną z nich. A on? Dlaczego się nie sprzeciwiał? Nie zdawał sobie sprawy, gdzie jest? Robił to... dla mnie?

Zatrzymując się na tej myśli, poczułam dziwne uczucie w żołądku. Niespotykany ucisk, który wydawał się ostrzeżeniem przed zwrotem wczorajszego posiłku. Ah, całkowicie zapomniałam. Nic jeszcze dzisiaj nie jadłam.

- Zgodziłem się? Raczej nie miałem wyboru. - westchnąwszy, wstał z krzesła. - Gdy dowiedziałem się, że zaginęłaś natychmiast skontaktowałem się ze szpitalem, chcąc pozyskać więcej informacji. Ale nikt nie mógł mi nic powiedzieć. Aż do wczoraj. Przyszedł do mnie chłopak i powiedział, że tu jesteś. Ponadto dodał, że jeśli im nie pomogę będziesz mieć duże problemy. Tak więc, musiałem tu przybyć.

Nastała głucha cisza. Ponownie próbowałam wszystko sobie poukładać. Jeśli Slenderman uważał, że w szpitalu mnie zabijali to dlaczego przyprowadził kogoś, kto tam pracował? Czy to dowód na jego kłamstwo? A może Ian zawsze był tym dobrym? A jeśli on nie był świadomy tego, co robił? Tabletki mnie zabijały. Operator kłamał, już pokazał, że nie ma z tym problemu. Wszyscy mnie oszukują. Nikt nie jest dobry. Mogę ufać tylko Ianowi. Nie, moja mama jest najważniejsza! Agh, wszystko się miesza!

- Skoro wszystko zostało wyjaśnione, chciałbym poinformować cię o kolejnym, ostatnim na razie teście. Chciałbym tym odświeżyć pamięć twojemu lekarzowi. - operator pochylił się nad biurkiem, splatając swoje długie, kościste palce. - Odbędzie się w nocy, około północy. Kim będzie twój przeciwnik dowiesz się dopiero podczas walki. A teraz możecie już iść. Chcę abyście obydwoje byli przygotowani.

Nie była to najlepsza wiadomość jaką mogłam usłyszeć po spotkaniu swojego dawnego opiekuna. On też nie wydawał się zachwycony z owego powodu.

Wychodząc na korytarz, nie spodziewałam się ponownie ujrzeć Hoodiego. Stał przy drzwiach wyraźnie czegoś wyczekując. Usłyszawszy dźwięk otwieranych drzwi, wyprostował się i spojrzał na nas. Wpierw odezwał się do Iana.

Weight of the WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz