Autorzy fanfików nie pobierają za swoją pracę żadnych profitów. Jeśli lubisz i szanujesz moją pracę, zostaw komentarze na temat treści. Dziękuję.
***
– Tu. Zawiąż tu. – Wei WuXian podciągnął rękaw. – Będziesz miał pewność, że nie ucieknę.
Lan Wangji Przez chwile patrzył to na niego, to na wstążkę. W końcu zawiązał ją. Jednak z powrotem na swoim czole.
– Nie psoć.
– Lan Zhan – zawył niepocieszony Wei WuXian. – Chodzi ci o tę wstążkę? Nie rozumiem. Przecież jak byłeś dzieckiem i bawiłeś się w Zaciszu Obłoków, na pewno mnóstwo dzieci cię za nią ciągnęło. Z pewnością zerwano ci ją nie jeden raz.
– Nigdy – powiedział Lan WangJi.
– Nigdy? – Wei Wuxian zamrugał. – A... Lan Zhan, Lan Zhan, poczekaj – krzyknął, gdy ten ruszył w stronę wyjścia z chłodnego źródła.
Po chwili go dogonił i znów przylepił się do jego ramienia.
– Chodźmy razem do miasta. Zjemy coś, napijemy się Uśmiechu Cesarza. No? Co ty na to? Ja stawiam!
– A masz pieniądze?
– E... – Wei Wuxian podrapał się po głowie. – Tak właściwie to nie. Ale jak mi pożyczysz... Oddam. Obiecuję, że oddam. Za szaty też oddam. Słowo honoru!
Lan WangJi westchnął i pokręcił głową.
– Nie ma takiej potrzeby. Po prostu zostań tutaj. I nie psoć.
Wei WuXian oczywiści nie posłuchał. Jęczał, szlochał, w końcu objął ramionami talię Lan WangJi'ego i uwiesił się na niej. Teraz został wręcz ciągnięty. Nie zwracał uwagi na zdziwione spojrzenia mijanych uczniów Sekty Lan. Chciał stąd wyjść. Chociaż na chwilę.
– Lan Zhan! Jak mnie nie zabierzesz ze sobą, to się wyprowadzam!
– Dokąd niby? Nonsens.
– Wcale nie! Będę spał w stajni. Z Jabłuszkiem!
Lan WangJi znów westchnął i przystanął. Wei Wuxian zobaczył w tym szansę dla siebie. Przesunął się tak, że teraz stał twarzą w twarz z Lan WangJi'm. Przy czym ich twarze znajdowały się bardzo blisko siebie.
– Jeśli zabierzesz mnie ze sobą, to jak wrócimy... może wtedy... – Zamrugał rzęsami i włożył do ust palec, przygryzając go w udawanym zawstydzeniu. – No wiesz, skoro razem sypiamy...
– Co robisz? – Lan WangJi przerwał mu to przedstawienie.
– Jak to co? Udaję niewinną dziewicę – odpowiedział bez zastanowienia Wei WuXian.
Chciał go sprowokować i chyba to zrobił, jednak Lan WangJi zareagował zupełnie nie tak, jak tego oczekiwał. Wręcz przeciwnie.
– Udajesz? – zapytał. Nie wyglądał na zbyt szczęśliwego.
– Oj, Lan Zhan, Lan Zhan. – Wei WuXian znów przylepił się do jego ramienia. – Nie łap mnie za słówka. Przecież obaj jesteśmy dorosłymi mężczyznami, wiadomo, że pewne rzeczy mamy już za sobą.
Lan WangJi, słuchając tego wywodu Wei Wuxiana, starał się nie wyglądać jak chmura gradowa. Zwykle jego twarz była niewzruszona, ale teraz... Ile Wei Wuxian miał w swoim życiu kobiet? Z iloma się całował? Z iloma spał? Po tym, co powiedział mu kiedyś na Górze Feniksa, po tym pocałunku między nimi, wnioskował, że było ich sporo. Tak się wówczas przechwalał...
![](https://img.wattpad.com/cover/303175071-288-k572727.jpg)
CZYTASZ
WangXian
FanfictionWiększość ff będzie się opierała na wydarzeniach po tych z novelki, choć część rozdziałów ma to, czego mi osobiście zabrakło w novelce - częściowa perspektywa Lan WangJi'ego. Będzie też trochę scen uwodzenia przez Wei WuXiana (w nowym wcieleniu), k...