Rozdział 31 - Połowimy razem ryby?

610 57 48
                                    


Lan WangJi tej nocy nie zmrużył oka. Wiedział, jak bardzo czasami Wei WuXian wierci się przez sen, dlatego wolał go trzymać, inaczej mógłby spaść z dachu. Kiedy nastał świt i pojawiła się poranna mgła, uznał, że pora wracać do pawilonu.

Zawinął swojego męża ciaśniej w koc i podniósł go. Po chwili byli już na dole.

– Lan Zhan? – usłyszał niewyraźne mruknięcie. – Gdzie mnie niesiesz?

– Do łóżka.

Wei WuXian otworzył leniwie oczy, dopiero przypominając sobie, gdzie byli przez całą noc.

– Chciałem oglądać księżyc, a nawet nie pamiętam, kiedy zasnąłem – uśmiechnął się. – A ty? Wyspałeś się na tych dachówkach?

– Mn.

– To dobrze, to dobrze – wymamrotał Wei WuXian.

Skubnął wargami kącik ust Lan WangJi'ego, a po chwili znów po prostu zasnął.

***

Było już po południu, gdy Wei WuXian w końcu się na dobre obudził. Przeciągnął się i po omacku sięgnął, próbując wymacać osobę obok. Niestety, okazało się, że był sam w wielkim, wygodnym łóżku. No tak, Lan WangJi zawsze wstawał dużo wcześniej. Wei WuXian nigdy nie rozumiał tej zasady. Po co budzić się o piątej rano? Nic ciekawego o tej porze się nie dzieje.

Lan WangJi siedział przyniskim stoliku i medytował. Dopiero gdy ktoś podszedł z tyłu i zasłonił mu oczy, ocknął się z transu.

– Hanguang-Jun – usłyszał czyjś głos. Brzmiał kobieco. – Jestem bardzo nieśmiała, dlatego wolałabym, żebyś mnie nie zobaczył. Chciałam ci coś wyznać.

– Mn – mruknął w odpowiedzi.

– Chyba... Chyba się w tobie zakochałam.

– Mn.

– Zamierzam cię porwać.

– Mn.

– I pocałować.

– Mn.

Osoba za nim zamilkła, jakby zaskoczona odpowiedzią, ale po chwili, nie odsłaniając jego oczu, pochyliła się i pocałowała go. A zaraz potem próbowała uciec.

– Dokąd to, Wei Ying? – Lan WangJi złapał go za rękę i przyciągnął tak, że ten wylądował na jego kolanach. – Jak zaczynasz, to skończ.

Wei WuXian roześmiał się.

– Skąd wiedziałeś, że to ja?

– Jesteś moim mężem – powiedział Lan WangJi zdziwiony, że w ogóle może zadawać tak niedorzeczne pytania. Rozpoznałby go zawsze.

Wei WuXian znów zaczął się śmiać i przewrócił Lan WangJi'ego na deski podłogi. Splótł palce dłoni z jego i spojrzał z łobuzerskim błyskiem w oczach.

– Może powinniśmy skorzystać z tego, że Jiang Cheng przeniósł nas do pawilonu dla małżeństw? Mógłbyś mnie związać swoją wstążką i...

Niestety, nie dane było im w tym momencie ani korzystać z wygód, ani bawić się wstążką, bo rozległo się pukanie do drzwi. Bardzo z tego powodu niezadowolony Wei WuXian wstał z podłogi i otworzył. Po chwili wrócił z jakimś listem i od razu go otworzył.

– To od Jiang Chenga. Pisze, że oczekuje nas w Głównej Sali, bo... przybył Nie Huaisang.

Obaj spojrzeli na siebie zaskoczeni. Przecież nie tak dawno odbyła się konferencja w Wieży Koi. Czyżby Nie Huaisang chciał przekonać wszystkich, że powinni powierzyć mu stanowisko Naczelnego Kultywatora?

WangXianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz