Rozdział 34 - Czy ty na pewno wiesz, jak powstają dzieci

659 55 59
                                    


To przedostatni rozdział publikowany w obecnych okolicznościach na Wattpadzie.

Ten rozdział to taki trochę pstryczek w nos w stronę ff, gdzie facet jest w ciąży i rodzi dziecko.


***


Następnego dnia Lan WangJi i Wei WuXian wracali do Zacisza Obłoków. Pożegnanie z Jiang Chengiem nie było zbyt wylewne, choć ich relacje na pewno trochę się poprawiły. Za to Jin Lingowi najwyraźniej naprawdę było przykro, że jego drugi wujek opuszcza Przystań Lotosów.

– Widzimy się na polowaniu. – Wei WuXian poklepał siostrzeńca po ramieniu i podszedł do łodzi. – Zobaczymy, czy po tym, czego cię nauczyłem, dasz radę A-Yuanowi.

– Że co? – Jin Ling w jednym momencie spochmurniał. – Może jeszcze powiesz, że to jego zamierzasz jawnie wspierać? – prychnął arogancko, wyraźnie niezadowolony z tych słów.

– A-Ling! – Obaj, Wei WuXian i Jang Cheng, zareagowali jednocześnie w ten sam sposób. – Nie pyskuj!

– Pff... – Jin Ling jak zawsze nic sobie nie robił ze zwracania mu uwagi. – Myślałem, że jesteś tym fajniejszym dorosłym, nie to co wujek Jiang.

– Ty..! – Jiang Cheng zacisnął palce na Zidianie. – Bo naprawdę połamię ci nogi i wtedy nie dotrzesz już nigdy na żadne polowanie!

Jin Ling zacisnął usta i założył ręce, spoglądając obrażony gdzieś w bok.

Wei WuXian patrzył zaskoczony na swojego siostrzeńca. Owszem, ten dzieciak kiedyś przez cały czas się tak zachowywał, ale ostatnio przecież bardzo dobrze się dogadywali. Dopiero po chwili coś przyszło mu do głowy. A może to właśnie dlatego tak zareagował? W końcu, jak dobrze pomyślał, to jeszcze dziecko. Czy był... zazdrosny? W końcu Wei WuXian zawsze żartował, że urodził A-Yuana.

– Będę wspierał was obu – powiedział, jedną ręką obejmując go mocno za ramiona, a drugą kręcąc Chenqingiem. – Pamiętaj, że zdrowa rywalizacja jest zawsze ciekawa. Gdy ja i Lan Zhan byliśmy nastolatkami, wtedy my...

W tym momencie Jiang zakaszlał głośno, przerywając cały wywód i rzucając swojemu przysposobionemu bratu mordercze spojrzenie. Naprawdę nie miał w tej chwili ochoty wysłuchiwać jakichś miłosnych historii. Bo kto ich tam wie, kiedy zaczęli mieć ze sobą bardziej intymne relacje. Już w trakcie nauk w Zaciszu Obłoków Wei WuXian wkurzał go tą zażyłością z Lan WangJi'm. Jiang Cheng złośliwie powiedział mu wtedy, że powinien zostać w Sekcie Gusu Lan na stałe, skoro są ze sobą tak blisko.

Jin Ling jeszcze przez chwilę się boczył, ale w końcu wrócił mu humor. Racja, tylko podczas takiej prawdziwej rywalizacji będzie mógł im wszystkim pokazać, kto jest najlepszy. Zwłaszcza Lan SiZhui zobaczy, na co go stać. Nawet bliska znajomość z Upiornym Generałem mu nie pomoże. I ten zadufany w sobie Lan JingYi. On był jeszcze gorszy, bo ciągle zadzierał nosa. Ostatnio nawet OuYang ZiZhen, syn Przywódcy Sekty Baling OuYang, pokazał podczas nocnego polowania, że mocno podszkolił się w strzelaniu. Będzie musiał im udowodnić, że jest najlepszy. Potem pewnie zorganizują potajemnie jakiś alkohol i pogadają. W końcu, jakby nie było, chyba się przyjaźnili.

W tym momencie coś mu się przypomniało.

– Seniorze Wei – zwrócił się do Wei WuXiana, choć nie był pewien, czy po tym wszystkim, co wyszło na jaw ponad rok temu, nadal powinien go w ten sposób nazywać. Nie rozmawiali na ten temat. – A... Co z twoim złotym rdzeniem? – zapytał szczerze ciekawy, bo często obserwował jego treningi z Suibianem. – Nadal nie możesz latać na mieczu, prawda? To dlatego wracacie łodzią?

WangXianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz