Rozdział 6

2.3K 145 35
                                    


– Niezatapialny Titanic uderzył w górę lodową. Zginęło ponad tysiąc pięćset osób. Niewyobrażalna katastrofa, która zmieniła świat. – Głos lektora w specyficznym stylu zachęcał do wejścia.

Spojrzałam na Susie, która wydawała się nie mniej podekscytowana, niż ja. Podeszłyśmy do bramki, gdzie sprawnie zeskanowano nasze bilety i już po chwili byłyśmy w środku.

Z zewnątrz budynek wyglądał naprawdę okazale, ale to, co zobaczyłam w środku, było nie do opisania. Został podzielony na kilkanaście części, z których większość przypominała kajuty. Plac pośrodku wydawał mi się znajomy. Po krótkim czasie przekonałam się dlaczego.

Muzeum w formie statku było idealnym odwzorowaniem Titanica, znanego prawie wszystkim z adaptacji filmowej. W tle słychać było melodie wygrywane na skrzypcach, natomiast po przejściu do kajut, momentalnie dało się dostrzec całkowite zmiany klimatu.

Każda z nich przedstawiała inny etap historii. Wchodząc do pierwszej, miałyśmy okazję poznać początki Titanica. Ściany przyozdobione były odręcznymi szkicami, które były odwzorowaniem ich pierwowzorów. Moje oczy skakały z jednego miejsca na drugie. Ogrom informacji był aż przytłaczający. Po kilkunastu minutach przeszłyśmy do kolejnych miejsc, z których każde wydawało się coraz bardziej fascynujące.

Przechodząc do ostatniego etapu, przystanęłyśmy w długiej kolejce. Obserwowałyśmy wychodzących ludzi. Ich twarze wyrażały różne emocje, od głębokiego zamyślenia, po ból i wewnętrzne rozdarcie.

– Na pewno chcemy tu wejść? – szepnęła niepewnie Susie.

Spojrzałam w jej stronę, a na jej twarzy wyczytałam lekkie przerażenie.

– Nie lubię pozostawiać za sobą niedokończonych spraw – odpowiedziałam. – Wiemy przecież, jak to się skończyło, więc chyba nie będzie to jakieś mocne, emocjonalne uderzenie. – Uśmiechnęłam się lekko.

Nie wiedziałam jeszcze, jak bardzo się pomyliłam.

Już samo wejście do ostatniej kajuty, przynosiło multum emocji. Ochrona uważnie pilnowała, by w środku znajdowało się maksymalnie dziesięć osób, dzięki czemu wszyscy mogli skupić się na wewnętrznym przeżywaniu tej historii. A właściwie – jej końca.

Sala przedstawiająca przerażający finał rejsu, utrzymana została w półmroku. Z każdej ściany napływały do nas informacje o tonącym statku. Towarzyszące temu efekty dźwiękowe w jednej chwili wywołały we mnie gęsią skórkę.

Spojrzałam na Susie. Jej twarz była rozdarta, a oczy coraz mocniej błyszczały od zbierających się w nich łez.

Moją uwagę przykuło jedno ze zdjęć, które miało za zadanie odwzorować żegnających się na morzu kochanków. Wiedzieli już, że tylko jedno z nich będzie miało szansę nadal żyć.

Pogłaskałam się po brzuchu, odczuwając rosnący strach.

Miłość, choć była wielkim uczuciem, często nie była wystarczająca. Patrząc na przepełnione bólem zdjęcie, uświadamiałam sobie to coraz bardziej. Przerażało mnie, że tak naprawdę to, jak potoczy się czyjeś życie, w dużej mierze zależy tylko od losu, od czystego przypadku. W jednej sekundzie można zyskać lub stracić dosłownie wszystko.

– Susie – jęknęłam.

– Wiem, też zaraz się rozryczę – odpowiedziała szybko.

Podeszłam jak najbliżej przyjaciółki i głęboko spojrzałam jej w oczy. Chciałam odnaleźć w nich coś na kształt ratunku, choć wiedziałam, że na moje wewnętrzne rozterki zaradzić mogła tylko jedna osoba. I niestety nie była nią w tamtym momencie Susie.

Na zawsze, Panie ProfesorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz