Rozdział 17

898 63 7
                                    


– Czy wyście powariowali?

Dziekan wpatrywał się w nas z przerażeniem wypisanym na twarzy. Nie widziałam w nim złości, mimo ostrego tonu głosu, jakim zadał pytanie. Górował strach i dezorientacja.

– Nie, Henry – odpowiedział spokojnie Chris. – Jeszcze nie tak dawno sam kazałeś nam wybierać. Chyba nie przyznasz, że miało to dobry skutek?

– Nie, nie miało. – Dziekan zmarkotniał jeszcze bardziej, a ja poczułam ścisk żołądka. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek mógł przyznać nam rację. – Ale ty nie możesz tak po prostu zrezygnować z nauczania, w dodatku dając mi znać miesiąc wcześniej!

– Tyle trwa mój okres wypowiedzenia, więc... Tak, jak najbardziej mogę.

Oboje zamilkli, a ja spoglądałam na nich z przejęciem. Siedziałam jak na szpilkach. Dziekan zdawał się mnie nie zauważać, za to Chris co chwilę badał moją reakcję. Kilka razy uspokajająco skinął głową w moim kierunku. Ogromnie doceniałam te drobne gesty.

Wcale nie chciał, bym mu towarzyszyła. Twierdził, że to dla mnie niepotrzebne nerwy. Może i miał rację, ale nie mogłam pozwolić, by omijały mnie kolejne istotne fakty. Dodatkowo przyjście tutaj było dla mnie wyjściem poza strefę komfortu i chyba tego potrzebowałam. Podczas terapii starałam się odbudować to, co zostało mocno nadszarpnięte przez ostatnie wydarzenia. Stawianie czoła nowym, mało komfortowym sytuacjom, pozwalało mi poczuć się silniejszą.

– Chris – jęknął bezradnie dziekan. – Jak mogę cię przekonać do zmiany decyzji?

– Nie przekonasz. Decyzja już zapadła.

– Podwyżka? Jestem w stanie zaoferować naprawdę sporo. A może dodatkowy, płatny urlop na czas ustabilizowania myśli?

– Moje myśli ustabilizowały się już jakiś czas temu. Stąd ta decyzja.

Dziekan pozostawał nieusatysfakcjonowany. Jego twarz wykrzywiała mieszanina złości i poczucia bezradności. Spodziewałam się, że będzie walczył o Chrisa, ale nawet nie pomyślałabym, że do tego stopnia. Musiało mu na nim mocno zależeć. Szkoda, że nie pomyślał o tym kilka miesięcy wcześniej. Jego wcześniejsze decyzje mogły zmienić na lepsze całe nasze życie.

– Jak to będzie wyglądało? Dopiero wróciłeś do nas z... Delegacji.

– Tak, to może nie był najrozsądniejszy wybór. – Przyznał Chris, nadal nie tracąc spokoju. – Jednak już raz podjąłem znacznie gorszą decyzję, która pociągnęła za sobą lawinę nieszczęść. I wiesz co? Gdyby nie to, że wtedy cię posłuchałem, wszystko mógłbym uratować.

Dziekan spojrzał na mnie po raz pierwszy, odkąd tu weszliśmy. Wydawał się dopiero wtedy mnie dostrzec, jakby obudził się z jakiegoś transu. Wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, co powodowało coraz większy dyskomfort. Poruszyłam się niespokojnie na fotelu. Powróciły odczucia, które towarzyszyły mi podczas ostatniej wizyty w tym gabinecie. Zmieniło się jedno: nastawienie Henry'ego. Wtedy to on dyktował warunki, a my byliśmy przerażeni. Teraz role się odwróciły.

Mój ukochany twardo się w niego wpatrywał. Nie miał nic do stracenia, dlatego widziałam, że nie zawahałby się przed niczym. Czekał na odpowiedź dziekana, a jego postawa ciała przesyłała mu komunikat, że nie odpuści.

– A więc? – Ponaglił go Chris.

– Nie mogę powiedzieć, że przychodzi mi to łatwo. – Otrząsnął się, przenosząc wzrok z powrotem na swojego rozmówce. – Wyrażam zgodę na polubowne rozwiązanie współpracy. Nie będę robił ci... Wam problemów.

Na zawsze, Panie ProfesorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz