Rozdział 2

2.1K 193 29
                                    

– Mam dla ciebie niespodziankę. – Mama popatrzyła na mnie z wyrazem twarzy, którego nie potrafiłam rozszyfrować. Pewnie zaczęłabym się obawiać, ale leżąc kilka tygodni w szpitalnej sali, niemal wszystkie zdarzenia, czy jak to mama ujęła - niespodzianki, były nad wyraz interesujące. – Jesteś gotowa?

To było trochę podejrzane. Moja rodzicielka wydawała się bardzo podekscytowana.

– Trochę się boję, ale powiedzmy, że tak.

– Proszę zamknąć oczy! – krzyknęła z uśmiechem wymalowanym od ucha do ucha.

Jak nakazała, tak zrobiłam. Rozplotłam dłonie, które otulały mój brzuch. Swoją drogą, miał całkiem pokaźne rozmiary. Jak zapewniali lekarze, dziecko rozwijało się prawidłowo, co każdego dnia podnosiło mnie na duchu.

Teatralnym gestem uniosłam dłonie w stronę oczu, szczelnie je zakrywając. Po chwili usłyszałam ciche otwieranie drzwi szpitalnej sali. Moje serce przyspieszyło. Czy to możliwe, że...

– Niespodzianka!

Szybko otworzyłam oczy, po czym błyskawicznie je przetarłam, mając nadzieję, że to tylko sen. Tego się nie spodziewałam.

Mama zaprosiła ludzi z mojego rocznika. Stało przede mną osiem osób. Błądziłam kolejno po twarzach, uświadamiając sobie, że większości z nich nawet dobrze nie znam. Popatrzyłam na mamę, która widząc moją reakcję, trochę się zmieszała. Chyba od razu zaczęło docierać do niej, że to nie był dobry pomysł. Od tygodni leżałam w szpitalu, tocząc wewnętrzną walkę między strachem o dziecko, a tęsknotą i bólem za Chrisem. Nie czułam się na siłach, by przyjmować gości, a już na pewno nie takich, których ledwo znałam.

– Cze... Cześć wszystkim.

– Alex! – Usłyszałam znajomy głos. Do sali wbiegła Susie. Jak zwykle spóźniona.

Uśmiechnęłam się delikatnie. Sus rzuciła mi się na szyje, mocno mnie przytulając. Odwzajemniłam jej uścisk.

– Dobrze cię widzieć – powiedziałam całkowicie szczerze. Była jedyną osobą, która w tym momencie nie powodowała u mnie skrępowania.

– Ciebie też, Alex. Jak widzisz, sporo osób chciało się z tobą przywitać. – Wskazała dłonią na resztę zgromadzonych. Dopiero teraz dostrzegłam, że trzymają balony w odcieniach różu i błękitu, a niektórzy też maskotki. Wszyscy się uśmiechali, wlepiając we mnie spojrzenie. Większość z nich, z tego co udało mi się zauważyć, próbowało odszukać wzrokiem mój brzuch.

Próbowałam odwzajemnić uśmiech, ale na mojej twarzy pojawił się tylko krzywy grymas, który Susie dostrzegła w błyskawicznym tempie. Kiwnęła głową w moim kierunku. Zrobiła to tak umiejętnie, że najpewniej było to dostrzegalne tylko dla mnie. Zrozumiała.

– Dziękuję, że przyszliście. Dobrze was zobaczyć po tak długiej przerwie. – Były to chyba najbardziej żałosne podziękowania, jakie kiedykolwiek wymyśliłam. Poczułam, że policzki zaczynają robić mi się gorące, co oznaczało, że za chwilę spalę buraka, a moje podziękowanie okaże się jeszcze mniej szczere.

Spojrzałam na Sus, która ponownie delikatnie kiwnęła głową.

– Super, że przyszliśmy tu razem, ale sami widzicie... Alex potrzebuje jeszcze odpoczynku. – Zrobiła smutną minę, gładząc mnie po głowie.

Załapałam podstęp, dlatego szybko pokiwałam twierdząco głową.

– Susie, mogłabyś zostać jeszcze na kilka minut, zanim wrócę do spania? Chciałabym ci coś powiedzieć, tak prywatnie, między nami. – Spojrzałam na ludzi w pomieszczeniu, w tym na mamę. Wyczuwała podstęp, patrzyła na mnie podejrzliwym wzrokiem już od kilku minut.

Na zawsze, Panie ProfesorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz