12

2.6K 86 20
                                    

Mia

     Z łzami w oczach zaczęłam się ubierać i skontaktowałam się z Vito, żeby przygotował samochód. Sama nie byłam w stanie prowadzić. Chciałam się rozbeczeć jak małe dziecko i schować pod kocem, bo miałam złe przeczucia, ale rodzina mnie potrzebowała. Nie miałam czasu na użalanie się nad sobą, musiałam działać. Może napad na mnie pod firmą i teraz zniknięcie mojego brata są powiązane. Jezu nawet nie chcę o tym myśleć, pewnie się nawalił i gdzieś śpi, albo uciekł gdzieś z dziewczyną. Nakopię mu do dupy, jak go znajdę.

     Szybko zamknęłam drzwi wejściowe i skierowałam się do auta, otworzyłam drzwi od strony pasażera i wsiadając, zderzyłam się z czymś twardym. Przez te emocje, kompletnie zapomniałam, że jest poniedziałek i od piątej rano, na swojej zmianie jest też Arlo. Przeprosiłam go grzecznie i usiadłam do tyłu. Następnym razem mu wygarnę, że to jest moje miejsce, ale dziś nie mam czasu na kłótnie. Poprosiłam ich tylko, żeby zadzwonili do firmy i wyjaśnili moją nieobecność, ja nie miałam ochoty na rozmowy.

      Cały czas rozmyślałam, co teraz robi Justin i gdzie zacząć go szukać. Czy jeśli naprawdę uciekł, to nie powiedziałby mi o tym? Czy bałby się poprosić mnie o pomoc? Do tej pory myślałam, że po mimo sporej różnicy wieku, mamy ze sobą bardzo dobry kontakt i świetnie się dogadujemy. Nie raz nocował u mnie, chowając swoją zachlaną dupę przed rodzicami, a nawet dawałam mu pieniądze, kiedy mu brakowało na zachcianki. Powinien przyjść do mnie jeśli miał jakiś problem, zawsze bym mu pomogła, to w końcu mój młodszy brat. Nim się obejrzałam już podjeżdżaliśmy pod mój rodzinny dom. Mama czekała na mnie na podjeździe, koło swojego samochodu. Z daleka można było zobaczyć jej zapłakaną twarz.

- Cześć mamuś - rzuciłam się jej w ramiona, ostatkami sił powstrzymując cisnące się do oczu łzy.

- Boże Mia, ja nie wiem co mam robić - wymamrotała w moją szyję, mocniej się we mnie wtulając.

- Dzwoniłaś na policję? - zapytałam, delikatnie się odsuwając, żeby móc spojrzeć jej w oczy.

- Tak, przyjęli zgłoszenie, ale kazali przyjechać na komisariat złożyć dokładniejsze zeznania. Pojedziesz ze mną? Tata zostanie w domu, w razie gdyby Justin wrócił.

- Oczywiście, choć ze mną, chłopacy nas zawiozą - złapałam ją pod rękę, kierując się mojego białego Lamborghini Urus Venatus, z którego korzystają ochoniarze, co do reszty samochodów, mają zakaz dotykania.

- Chłopacy? - zapytała zaskoczona, akcentując liczbę mnogą.

- Aaa... tak, zatrudniłam dwóch nowych, tak jak tata sugerował. - Poznaj Arlo - przedstawiłam łysego mamie, na co ta tylko kiwnęła głową. Na poznawanie się jeszcze będziemy mieć dużo czasu, jak wszyscy będziemy w komplecie.

     Kiedy tylko dojechaliśmy na komisariat, poprosiłam Arlo i Vito, żeby nie robili zamieszania i poczekali na nas w samochodzie. Nie miałam ochoty niepotrzebnie zwracać na siebie uwagę. Wredna baba na recepcji skierowała nas na drugie piętro, do pokoju dwieście siedem, gdzie czekał już na nas funkcjonariusz.

- Hunter Phillips - przedstawił się około pięćdziesięcioletni mężczyzna z lekko zaokrąglonym brzuchem. Połowicznie łysa głowa i wąsy wręcz mnie odpychały, dodatkowo jeszcze strasznie źle mu z oczu patrzyło. Gdyby nie miał munduru, a zakuty byłby w kajdanki, to byłabym pewna, że to jakiś pedofil , zgarnięty z ulicy za podglądanie małych dziewczynek na placu zabaw. - Proszę niech panie usiądą - tak też zrobiłyśmy, zajmując miejsca na przeciwko jego biurka.

- Czy już coś wiadomo? - zaczęła Alice, z wyraźną nadzieją w głosie.

- Przeglądamy wszystkie możliwe kamery, które mogły by dać nam jakiś trop, ale niestety to osiedle na którym był Pani syn w sobotę, nie ma ich za wiele. Na jednej z nich widać jak wychodzi z domu znajomego i zmierza w kierunku centrum, nic poza tym.

PLANNED FUTUREOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz