19

2.6K 84 30
                                    

Mia

Sześćdziesiąt dwa dni do rozwodu i mojej wyprowadzki.

     Pierwsza noc w nowym pokoju nie była taka najgorsza. Na szczęście nigdy nie miałam problemu z zaklimatyzowaniem się w nowym miejscu, a jeśli byłam zmęczona, to byłam w stanie zasnąć w każdym miejscu, w każdej pozycji i spać jak zabita przez długie godziny.

     Było mi bez różnicy, jaką sypialnię dostanę. Zdecydowałam się na pierwszą lepszą, bez oglądania pozostałych. Ściany były beżowe, a meble wykonane z jasnego drewna. Do tego ogromne łóżko, wielkością równe do tego, które mam w domu. Nic nie poradzę, na to, że lubię wygodę. Garderoba była sporej wielkości, ale mniejsza od mojej, natomiast spokojnie zmieściły się tak wszystkie ciuchy i buty, które ze sobą wzięłam i jeszcze zostało trochę wolnego miejsca.

     Z samego rana wzięłam szybki prysznic, w mojej nowej łazience, która muszę przyznać była przepiękna. Ogromne lustro, do tego biały marmur na ścianach i całkowicie przeszklony prysznic, to zdecydowanie w mój styl. Brakowało mi tam tylko wanny, ale może jakoś przeżyje do wyprowadzki, lub ewentualnie zapytam kogoś, czy może jest ona, w którejś z innych łazienek.

     Jeden z ochroniarzy Lucas'a, który przedstawił mi się jako Gabe, czekał na mnie na korytarzu. Z tego co pamiętałam, to właśnie on przyszedł do mojej firmy ze swoim szefem, kiedy chciał ode mnie wyłudzić pieniądze. Zaprowadził mnie do jadalni, do której spokojnie mogłabym trafić idąc za zapachem.

- Dzień dobry. Na co masz ochotę dziecko? - kochana kobieta, Josephine już od samego rana krzątała się po kuchni z wielkim entuzjazmem. Podziwiam ludzi, którzy mają tak dobry humor z samego rana.

- Nie jadam śniadań, ale napiłabym się kawy - nieśmiało się do niej uśmiechnęłam. - Ale proszę, pokaż mi gdzie wszystko jest i zrobię sobie sama - niezręcznie mi z tym, że ktoś miałby mi usługiwać.

     Kiedyś myślałam nad zatrudnieniem gosposi, ale ten pomysł wypadł z mojej głowy równie szybko, jak do niej wpadł.  W końcu nie muszę gotować dla sztabu wojska, a tylko dla mnie lub ewentualnie czasami dla chłopaków, więc jestem w stanie sobie poradzić. Oczywiście dzięki Bogu za internet, w którym znajdują się wszystkie przepisy świata i dokładny opis kolejnych kroków przygotowania potraw. Bez niego bym głodowała lub ciągle żywiła się pudełkowym żarciem.

- Absolutnie nie, ja od tego tutaj jestem, a po drugie nie ma mowy, że wypuszczę cię bez śniadania! Lubisz naleśniki?

- Tak - wolałam się jej nie sprzeciwiać i usiadłam na krześle. Następnym razem po prostu kupię kawę po drodze, a kuchnię będę omijać szerokim łukiem.

- To świetnie! Przygotowuję je dosyć często, bo chłopcy je uwielbiają - nie wiedziałam, że w tym domu są jakieś dzieci. W sumie to ja kompletnie nie wiedziałam kto jeszcze tutaj jest.

- Kto jeszcze tutaj mieszka oprócz nas?

- Tylko Lucas i Nail, ale zawsze kręci się tu jeszcze kilku ochroniarzy, którzy mają akurat zmianę.

- Czyli Lucas i Nail, to ci wielcy miłośnicy twoich naleśników? - zapytałam wyraźnie rozbawiona. - Wyglądają na bardziej wybrednych co do jedzenia, a po ich sylwetkach zakładałam, że odżywiają się nad wyraz zdrowo - powinnam się ugryźć w język. Oczywiście musiałam wypaplać, jak bardzo się im przyglądałam, ale ona najwidoczniej nie zwróciła na to uwagi.

- Ohh wybredni to oni są, jak karzę im jeść warzywa! Od zawsze mają do nich okropną niechęć - niby na nich narzeka, ale widziałam jak pod nosem ma mały uśmiech, kiedy o nich mówiła.

PLANNED FUTUREOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz