No każdemu sie zdarza

18 2 0
                                    

04:44
Siedze se w pokoju, na parapecie, bawiąc sie nożem, słuchając muzyki. Tak, znowu spać nie moge.

Hunter: Nie śpisz

Odezwał sie Hunter w chuj zaspanym głosem.

Mad: Mhm

Hunter: To weś ty mi po wode pójdź. Bo mi sie nie chce

Przewróciłam tylko oczami i poszłam mu po tą wode. Oczywiście oświetlałam sobie drige latarką w telefonie. Nie chce se drugiego uda załatwić, ukrywanie tego jest problematyczne. Tak, nikt o tym nie wie, nawet Hunter czy Blue, nikt.

Wziełam butelke wody z kuchnii i zaniosłam ją bratu. Postawiłam ją na biurku gdyż, gdy wróciłam ten cymbał już spał. Wróciłam z powrotem na dół. Pokierował sie do salonu, gdzie usiadłam se na kanapie. I tam już przysnełam.

07:29
Obudziłam sie po brutalnym spotkaniu z podłogą. Tym razem sama spadłam. Wstałam z podłogi i ujrzałam Hoodiego z wtf na twarzy.

Mad: No co, każdemu sie zdarza

Hoodie: Ty wiesz która jest godzina ?

Mad: Ee nie ? Która jest ?

Hoodie: Wpół do ósmej

Mad: Co kurwa ?!

Blue: Mad ty już nie śpisz ?!

Mad: Jak widzisz

Blue: Ale nie licz na to, że zapomniałam, że paliłaś bez mnie

Hoodie: Od kiedy ona pali ?!

Mad: Raz na jakiś czas sie zapali to sie nic nie stanie

Hoodie: No drugi Masky sie kurde robi

Blue: Nie tylko ja uważam że-

Mad: ANI SIE WAŻ DOKOŃCZYĆ TO ZDANIE

Blue: No poprostu drugi Bakugou

Mad: Pff

Toby: Siema Bl- KURWA DEMON WSTAŁ

Mad: Czemu wszyscy nazywają mnie demonem

Toby: Szatanie podły, prosze cie, nie rób krzywdy Virusowi

Mad: Że komu ?

Toby: X-virus

Mad: ... A ten

Toby: No ten

Usłyszaliśmy pukanie do drzwi. Toby rzucił sie do nich jakby przyjecały gofry albo złoty kibel. Spojrzałam w tamtą strone i ujrzałam słynnego X-virusa.

Toby: Więc to jest ta terrostyczna sucz, która chciała nas pozabijać. Chociaż czasem mam wrażenie że to sie akurat nie zmieniło

Mad: Przesadzasz, swoją drogą Mad jestem, a ty to Cody, tak ?

X-virus: Tak

Blue: Jam być Blue

Chłopak kiwnął.

Toby: A teraz takie pytanie: OD KIEDY TY TAM WCZEŚNIEJ WSTAJESZ, DEMONIE ?!

Mad: Jeszcze raz nazwiesz mnie demonem i ci jebne, ale tak jebne, że nie wstaniesz

Blue: Mad, spokojnie, pomyśl o żelkach bez głowy czy co tam cie uspokaja

Toby zaczął spierdalać razem ze swoim towarzyszem. Nie moja wina, że to ich nazywanie mnie demonem sie troche wkurwiające zrobiło. Zaczełam kierować sie w strone swojego pokoju.

Byłam już prawie koło drzwi, a na korytarzu nie było nikogo nie licząc mnie. Byłam prawie koło drzwi gdy zakręciło mi sie w łbie, dzięki czemu prawie sie wypierdoliłam. Wtedy ogarnełam że z rany na udzie leje mi sie krew. Kurwa, Hunter mnie po tym nożu przeklnął czy co ? Pozostało jedynie iść do pokoju, wziąść dresy i opatrunek, zamknąć sie w kiblu i se to opatrzeć. W sensie mogłam iść do Ann, żeby ona mi to prządnie opatrzyła bądz zszyła, ale po co.

~time skip 15 minutach~
Sytuacja opanowana. Moge iść do siebie spać.

Blue: Co ty w tym kiblu robiłaś ?

Mad: A co sie w kiblu robi ?

Blue: To dlatego masz ręce od krwi ?

O chuj

Mad: Em to od, tego no... Z dziąsła mi leciało

Blue: Okey ? Nie dociekuje co zrobiła

To dobrze, bo walenie dobrej ściemy nie jest łatwe.

W końcu mogłam sie położyć do wyrka i tym razem zasnełam






I Weś Tu Nie OszalejWhere stories live. Discover now