Wyprawa do biedronki

22 4 0
                                    

Mad: Zostawcie mnie ! Nie jadę z wami !

Blue:  Mad, ogar dupę 

Mad: Spierdalaj !

Masky: A było jej powiedzieć, że jedziemy do lidla...

Toby: A co ona ma do biedry ? Biedronka też sklep

Hunter: No bo kiedyś jakieś dzikie menele nas goniły pod biedronką, bo mieli do nas jakiś problem, że mamy grzywkę na pół ryja i że kupujemy kaktusy. W sensie lody kaktusy

Toby: ,, Dzikie menele" ? *jeb na ryj ze śmiechu*

Mad: To było zdziczałe plemię menelów z butelkami w rękach 

Blue: Ty jesteś głupia... Złaź z tej szafki !

Mad: Nie !

Hunter: *w myślach: Czyli trzeba użyć ostateczności*... Ty pacz ! Papież !

Mad: Gdzie kurwa ?!

No cóż, dałam się podejść trochę jak dziecko. Kiedy spojrzałam w stronę drzwi, Hunter szybko ściągnął mnie z szafki, przerzucił przez ramie jak to miał w zwyczaju nosić bluzy i zaczął się kierować w stronę auta, a zanim reszta.

Masky: Kolejna fanatyczka papieża 

Hunter: Żebyś wiedział, w szczególności memów 

Blue: memy życiem 

Wpakowali mnie do samochodu. Oczywiście musiałam siedzieć w środku, po prawej Toby, po lewej Hunter. Kierowcą był Masky, a Blue siedziała na miejscu pasażera.

-Time skip 10 minut-

Mad: Czemu musze siedzieć w środku 

Toby: Żebyś nam nie wyskoczyła

Hunter: Dobra, ale kto wziął chajs ?

...

Wszyscy: Kurwa !

Także musieliśmy się wrócić. Ogółem zawrócenie, pójście po chajs, powrót i dojechanie do biedry trwało około godzinę więc...

-time skip godzinę później-

Wysiadaliśmy na parkingu przed biedronką, gdy moją uwagę przykuły pewne niebezpieczne ludy.

Mad: Kurwa, znowu te dzikie menele

Blue: Gdzie ty widzisz me-

Toby: Ty, ona ma racje !

Hunter: Ja pierdole ! Biegiem do biedry !

-W biedronce-

Mad: Dobra dawaj tą jebaną kartkę 

Toby dał mi kartkę i poszedł z Hunterem w poszukiwaniu rzeczy do kupienia 

Mad: ... Po chuj tyle majonezu

Blue: Nie wiem, ale choć 

Mad: Ty pacz dział dla Dżema 

Blue: Ale tu są rzeczy dla dzieci

Mad: No właśnie

Blue: A dobra 

Mad: Ty pacz to dziecko

Blue: Kurwa, choć szukać tej musztardy, a nie dzieckiem się podniecasz

Mad: Co robię ?

~W między czasie u chłopaków~

Hunter: Gdzie oni kurwa mają ten jebany papier do dupy

Toby: Nie wiem, to jakaś nawiedzona biedra, nawet pitej śmietany nie mają

Hunter: Wogóle, co tam jeszcze trzeba wziąć ?

Toby: Ryż, cukier, mąkę, ścierki, bo Mad się ostatnio ogniem bawiła, jakieś kredki dla Sally

Hunter: Po chuj ryż ? Chińczyki z nami mieszkają czy co ?

Toby: A bo ja wiem, ja tam tylko mieszkam

Hunter: No w sumie. Wogóle gdzie Masky ?

Toby: Stwierdził, że zostaje w samochodzie, żeby menele nie ukradły, poza tym nie chce być z nami kojarzony 

Hunter: Też nie chciałem. To ona mnie zmusiła, żebym z wami został

Toby: Współczuje... Tak zastanawiam, czemu twoje koty tak bardzo nas nie trawią ?

Hunter: Są jak ich ciotka: Aspołeczne, leniwe i agresywne

Toby: Ich cio-... Co ?... Dobra, nie ważne 

~Znowu u Mad i Blue~

Blue: Mad, nie pacz w prawo

Mad: Czemu ? *patrzy w prawo*... Żelki

Blue: Dobra bierz... Ale nie cały karton !

Mad: Trudno, już wzięłam

Blue: Zbankrutujemy przez ciebie 

Mad: No i co ?  Nasze prywatne pieniądze wydajemy ? Nie, wiec się zamknij 

Blue: Też fakt

Po prostu z dupy w alejce pojawili się Hunter I Toby

Hunter: Macie wszystko ?

Blue: Został tylko ketchup 

Toby: Dobra, ale jak wy chcecie to nieść 

Mad: A bo ja wiem. Ważne, że jedzenie jest

Hunter: Nom. Dobra to po ketchup 

Mad: Ale gdzie tu jest ketchup

Blue: Na dziale z ketchupem

Mad: A gdzie jest dział z ketchupem

Hunter: Choć i nie pierdol, bo zakleję jadaczkę

Już nic dalej nie mówiłam, gdyż ten debil byłby do tego zdolny. Trochę nam zeszło, ale wkońcu udało nam się znaleść ten majestatyczny ketchup. Wzięliśmy z 20 opakować i poszliśmy w kierunku kasy. Oczywiście kolejka była długa więc sobie trochę postaliśmy. Po 20 minutach stania wkońcu mogliśmy zapłacić i wyjść. Poszliśmy obładowani do samochodu, nie natrafiając tym razem na tych dzikusów i wróciliśmy do chacjenty.




I Weś Tu Nie OszalejWhere stories live. Discover now