13.

534 18 0
                                    

W piątek około 19 wylądowałam w Belgii. Pogoda była okropna. Gdy odebrałam bagaż postanowiłam udać się w stronę wyjścia. Podobno ktoś miał mnie odebrać. Słuchałam playlisty z kawałkami Christiny Aguilery. Chociaż coś było przyjemnego. Idąc zauważyłam człowieka, który zakrywał twarz kartką z podpisem „Sisi". Miał ubraną kurtkę przeciwdeszczową w kolorze czarnym
z różnymi aplikacjami, dopasowane czarne spodnie i ciężkie beżowe buty. Podeszłam
i dotknęłam jego ramienia. Kartka zniknęła
z przed jego twarzy i w końcu mogłam zobaczyć ten fantastyczny uśmiech.
-Hej.- Poczułam jego ciepłe usta.
-Hej.- Mocno się przytuliłam.- Cóż to za pogoda?- Spojrzałam na niego.
-Daj spokój. W niedziele ma być jeszcze gorzej.- Westchnął.- Zabieram ciebie do wyjątkowego miejsca.- Złapał moją walizkę, nasze dłonie splotły się i wyszliśmy z lotniska. Niedaleko stało jego auto. Otworzył mi drzwi a sam zajął się bagażem.- Masz jutro dużo pracy?
-Czy dużo to nie wiem, ale od 11 mam spotkanie, właściwie zebranie. Nie wiem
o której się skończy. Może uda mi się dotrzeć na kwalifikacje.- Uśmiechnęłam się.
-Jasne.- Ruszyliśmy w bliżej nieznane mi miejsce. Kilka razy bywałam już tutaj na torze, ale nigdy nie fascynowało mnie to miejsce. Dojechaliśmy do pięknego miejsca. Czułam się jakbyśmy byli w lesie, choć w nim nie byliśmy.
-Pięknie tu.- Zachwyciłam się. Idealne miejsce na ten kończący się sierpień.
-Wiedziałem, że ci się spodoba.- Zaparkował pod wejściem do wielkiego domu wykonanego z kamienia i drewna. Wysiedliśmy z auta
i udaliśmy się do środka. Padała lekka mżawka.
-Postanowiłem spędzić troszkę czasu z dala od toru i hotelu.
-Fajnie.- Przy wejściu przywitała nas obsługa tego miejsca.- Będzie ktoś jeszcze?
-Jesteśmy sami.- Uśmiechnął się głupio.- Pokaże ci pokój.- Udaliśmy się na górę. Pięknie pachniało drewnem. Uwielbiałam takie miejsca. Weszliśmy do sypialni z której był widok na las, a z daleka można było dostrzec góry. Na tarasie znajdowało się miejsce do wypoczynku w jacuzzi.
-Dobrze, że wzięłam strój.- Zaśmiałam się.
-Może być i bez.- Stanął za mną i mocno mnie przytulił.- Zjemy coś?- Przytaknęłam. Zrobiłam kilka zdjęć i zeszliśmy na kolacje. Zjadłam przepyszny krem z pomidorów i makaron
w sosie grzybowym. Jedzenie było idealnie rozgrzewające i pasujące do panującej aury. Jedząc postanowiłam dodać kilka zdjęć na popularne instastories. Po chwili dostałam odpowiedź w postaci zdjęcia od P. Szykowała się na imprezę. Pokazałam zdjęcie Lewisowi.
-Oho, czyżby to lek na złamane serce?- Spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami.
-Też tak robiłam.
-Też tak robiłem, ale mam nadzieje że napisze do tej dziewczyny. Niech dowie się prawdy.
-Oby.- Przejrzałam dalej internet i dostałam polubienie mojej relacji od Maxa. Gdy weszłam w panel widziałam, że coś pisze. Jednak po chwili przestał. Zjedliśmy do końca posiłek
i wróciliśmy do pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Mój towarzysz także.
-Co robimy?
-Oglądamy coś?- Przekręciłam się na brzuch
i oparłam na rękach. Delikatnie gładził moje ramię. Cmoknęłam go w usta.
-Jesteś idealna.- Uśmiechnął się i wstał. Ja także wstałam i wyciągnęłam laptopa na łóżko. Otworzyłam komputer i po włączeniu zalogowałam się. Otworzyłam walizkę
i wyciągnęłam piżamę wraz z kosmetyczką. Udałam się do łazienki. W sumie byłam zmęczona. Prysznic był cudowny. Gdy wyszłam z łazienki widziałam, że mężczyzna z którym przebywałam w pokoju nie miał koszulki. Na tle białej ściany i pięknego jasne łóżka wyglądał idealnie. Biel i beż zawsze dodają mu uroku.
Przeglądał coś intensywnie w telefonie. Rzuciłam się na łóżko. Odłożył telefon na stolik i położył się obok mnie. Miałam wrażenie, że
z chwili na chwilę nie bardzo uda nam się zobaczyć jakikolwiek film.
-Wezmę prysznic.- Delikatnie klepnął mnie
w pośladek. Co za człowiek, który każe na siebie czekać. Wzięłam telefon i zerknęłam na wiadomości. P. wyglądała nieziemsko i miała bardzo ciekawe towarzystwo męskie. Uciekanie od problemów na ogół jednak źle się kończy. Postanowiłam wyjść na taras. Słońce idealnie chowało się za horyzontem. O dziwo było bardzo ciepło. Unosił się zapach deszczu. Wysłałam jej zdjęcie widoku i siebie wraz
z jacuzzi. Kazałam jej przyjeżdżać. Dostałam emotkę samolotu. Oparłam głowę o barierkę.
-Tu jesteś.- Obróciłam się i za chwile już czułam jego ciepłe usta. Jego ręka błądziła po moim ciele. Nogi zarzuciłam na jego biodra. Delikatnie przejechałam paznokciami po jego plecach. Poczułam jak chwyta mnie mocniej
i postanawia zmienić miejsce z tarasu na łóżko. To byłoby na tyle z oglądania filmu.

Przebudziłam się w nocy, a właściwie obudził mnie wibrujący telefon. Zerknęłam na zdjęcie na wyswietlaczu i ogarnęło mnie wkurwienie. Wyplątałam się z objęć i narzuciłam koszulkę Lu. Przeszłam do dalszej części pokoju gdzie znajdowało się miejsce do pracy. Usiadłam na fotelu i odebrałam telefon.
-Wszyscy zdrowi? Jest 3 w nocy.- Mój ton był zdecydowanie oschły.
-Nie mogę bez ciebie żyć Sara...-Odchyliłam głowę do tylu i się załamałam.- Na prawdę.
-Jesteś pijany?- Usłyszałam śmiech.- Pytam serio.
-Odpowiadam serio, że tak.- Słyszałam stłumiony dźwięk muzyki.
-Dzisiaj masz kwalifikacje. Czas do hotelu i do spania.- Westchnęłam.
-Czemu mi rozkazujesz? Kim ty jesteś?
-To ty dzwonisz do mnie.- Zobaczyłam, że zapaliła się lampka. Za chwilę pojawił się zaspany Lewis. Spojrzał na mnie i widziałam pytający wyraz twarzy.
-A mógłbyś wysłać mi swoją lokalizacje?- Wstałam zrezygnowana i zerknęłam przez okno. Lewis oparł się o brzeg ściany. Wyglądał prze bosko. Szkoda tylko, że nie mogłam teraz rzucić się na niego.
-A uratujesz mnie?
-A uratuje.- 15 lat doświadczenia robi swoje.
-Wysyłam.- Rozłączył się, a ja po prostu myślałam, że coś komuś zrobię.
-O co chodzi?
-Potrzebuje twoje auto. Muszę uratować Maxa. Jak mnie drażni ten człowiek.- Westchnęłam zrezygnowana i poszłam w stronę łóżka.
-Nie puszczę cię samej.- Poszedł za mną
i zaczęliśmy się ubierać.- Za dokładnie 10 godzin będzie trzeci trening, a on jest na imprezie?
-Tak.
-Ja pierdole.- Ubraliśmy się. Jedyne co pomyślałam to co mu zrobię. Droga do rzeczonego miejsca zajęła nam około 40 minut. Zaparkowaliśmy pod klubem.
-Wchodzisz ze mną?
-Tak.- Wyszliśmy z auta i poszliśmy w stronę przejścia. W klubie było dość tłoczno, ale było widać, że ludzie są w głębokim transie imprezowym. Nie było go trudno znaleźć. Siedział na loży z jakimiś dziwnymi ludźmi. Stanęliśmy przed stolikiem.
-O! Moja bohaterka i on...- Spojrzał na nas i już chciał się uraczyć kolejna dawka alkoholu, ale Lewis zabrał mu szkło z ręki.- A kim ty jesteś? Za kogo się uważasz?- Spojrzał na niego. Lewis był bardzo opanowany.
-Ratuje ci tyłek. Chodź.- Zabraliśmy jego kurtkę i postanowiliśmy wyprowadzić go jak najbardziej subtelnie z klubu.- Teraz wsiądź grzecznie do auta i odwieziemy cię do hotelu.- Otworzył auto i wsadził Maxa. Nie chciało mi się nawet z nim gadać. W między czasie próbowałam skontaktować się z kimkolwiek
ze sztabu Maxa. Na szczęścia odpisała mi Kate, która podała nam lokalizacje hotelu. Gdy podjechaliśmy, no myśle że mało kto mógł przewidzieć, że akurat jego zwłoki będzie ratował jego największy rywal.
-Sara...Bardzo cię przepraszam.- Jęczał jak potłuczony.
-Jutro możesz nas przeprosić.- Spojrzałam na niego. Weszliśmy do hotelu, gdzie przy recepcji czekała Kate. Przywitaliśmy się z nią.
-Przejmę go.- Spojrzała na nas.
-Zaprowadzę go.- Lewis spojrzał na nas
i ruszyliśmy w stronę jego pokoju. Gdy dotarliśmy do miejsca docelowego, byłam jeszcze bardziej zmęczona. Gadał takie głupoty, że szkoda gadać.
-Idę spać.- Spojrzał na nas. Otworzył drzwi.
-Poczekaj chwilę.- Lewis kazał mi poczekać
i wszedł za nim do pokoju. Nie wiem co tam się wydarzyło, ale wolałam się nie wtrącać.
-Dziękuje wam na prawdę. Dobrej nocy.- Kate poszła do siebie do pokoju, a ja czekałam na Lu.
-Możemy iść.- Wyszedł z pokoju i złapał mnie za rękę.
-Co robiłeś?
-Dawałem ojcowską radę.- Pocałował mnie we włosy i udaliśmy się do wyjścia. Droga minęła nam dość szybko. Horyzont zaczynał nabierać barw dnia.- Kiedyś na prawdę się doigra. Potrafię zrozumieć wiele, ale tym razem to za wiele.- Westchną gdy ściągał dres. Rzucił ubrania na krzesło i położył się.
-Bardzo cię przepraszam.- Spojrzałam na niego i nasunęłam jego koszulkę do snu. Spodobała mi się moja nowa piżama.
-Ty? Za co? On jest dupkiem.- Położyłam się obok niego. Mocno mnie przytulił. Uwielbiam jego nagość.- Wolę jak jesteś bez niczego.- Uśmiechnął się.
-Idziemy spać.- Poczułam ciepłe wargi. Zdecydowanie przyjemne zasypianie.

About me. I love you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz