Poranek był okropny. Totalnie się nie wyspałam.
-Odwołuje wszystko.- Zakryłam twarz kołdrą.
-Nie poddawaj się.- Poczułam jak ktoś zabiera mi kołdrę.-Proszę.- Poczułam zapach kawy. Oparłam się o ramę łóżka i napiłam tego cudownego napoju. Kropelki potu delikatnie pokazały się na jego szyi i twarzy.- O której jedziemy na tor?
-Nigdy.- Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Zerknęłam w telefon. Godzina 8 rano to szalona pora wstawania, po nieprzespanej nocy.
-Zostajemy tu na zawsze!- Uśmiechnął się szeroko i zniknął w łazience. Wyciągnęłam ubranie na dzisiaj. Ciężko ubrać się w tą pogodę. Za oknem było szaro i ponuro.Zabrałam torbę z komputerem i torebkę. Bardzo niechętnie udałam się za moim towarzyszem. Złapał mnie delikatnie za rękę
i wyszliśmy przed dom. Kurtka przeciwdeszczowa to był walizkowy strzał
w dziesiątkę. Wsiedliśmy do zielonego mercedesa i odjechaliśmy.
-Przyjdziesz na kwalifikacje?
-Mam nadzieje, że uda mi się cokolwiek zobaczyć.- Delikatnie uśmiechnęłam się. Jego dłoń delikatnie gładziła moje udo, a ja zerknęłam przez szybę na otaczający nas krajobraz. Deszcz zdecydowanie nie miał zamiaru się kończyć. Gdy dojechaliśmy na tor musieliśmy się zidentyfikować przy wjeździe na parking. Zawiesiłam smycz na swojej szyi. Urokliwie. Wysiedliśmy z auta i od razu założyłam kaptur.
-Mogę cię odprowadzić?- Uśmiechnął się.-
W końcu jesteś moją dziewczyną. Fajnie odprowadzać dziewczynę do pracy.- Zaśmiałam się.
-Zupełnie jakbyśmy mieli po osiemnaście lat.- Spojrzałam na niego a on przytaknął. Wyciągnął z bagażnika hulajnogę i założył czapkę. Deszcz przestał padać intensywnie, ale dalej można było czuć jego obecność. Przeszliśmy przez bramki i udaliśmy się
w stronę biur. Biuro firmy znajdowało się obok budynku dyrekcji wyścigu. Przechodząc koło budynków zespołów witaliśmy się z różnimy ludźmi. Nie widziałam jeszcze Maxa, ale zdecydowanie muszę z nim dzisiaj porozmawiać.
-Sara!- Obróciłam się i zobaczyłam Georga zamaskowanego w kurtce przeciwdeszczowej
i maseczce na twarzy, które były obowiązkowe w całej przestrzeni toru.
-Cześć.- Przytuliłam go, przywitał się
z Lewisem uściskiem dłoni. Chyba można już głośno o tym powiedzieć, że będą razem jeździć od przyszłego sezonu.
-Czy dzisiaj miałabyś chwilę żeby porozmawiać?- Spojrzał na mnie. Jego ton był niezwykle spokojny.
-Jasne, tylko wydaje mi się że to nie ze mną powinieneś rozmawiać.- Pokiwał głową.
-Wiem, jednak nalegam.
-Napisz do mnie później.- Uśmiechnęłam się, mimo iż nie było tego widać, a chłopak oddalił się.- Teraz będzie krążyło mnóstwo zdjęć
z podpisami, że już ze sobą rozmawiacie.- Zaśmiał się. Szliśmy dalej.
-Dobrze, że świat nie wie o tym, że widziałem jego przyrodzenie. Co by wtedy powiedział?- Ścisnął mocniej moją rękę i zaśmiał się.
-Że jestem tylko twoją przykrywką a George to twoja para, tak na prawdę.- Zaśmiałam się głośno, on zresztą też. Uwielbiam z nim żartować. Gdy doszliśmy do budynku, deszcz odpuścił. Przed można było zobaczyć kilka osób w tym moją mamę, która stała i rozmawiała
z Hannah. Gdy nas zobaczyła od razu podeszła do nas.
-Cześć. Dobrze was widzieć.- Przytuliła Lu,
a potem mnie.
-Dzień dobry. Oddaje ją w pani ręce.- Czułam jak się uśmiecha.
-Ja jednak wole oddać ją w twoje.- Cała moja mama. Wiecznie te same żarty.
-To po południu.- Ściągnęliśmy maseczki
i pożegnaliśmy się buziakiem.- Kocham Cię.- Czułam ciepły szept przy moim uchu.
-Ja ciebie też kocham.- Uśmiechnęłam się. Pożegnał się ze wszystkimi i odjechał na hulajnodze. Weszliśmy do środa i po zebraniu się wszystkich zaczęliśmy pracować. Zebranie było długie i nudne. Większość czasu siedziałam i notowałam mnóstwo rzeczy
w komputerze. Klikanie trzymało mnie przy życiu. Dobrze, że w między czasie był obiad
i kawa, bo zdecydowanie to nie był mój dzień.
-Sara to co w czwartek udzielisz 3 wywiadów na spotkaniu w Monako?
-Tak. Postaram się wypaść jak najlepiej.
-Zrealizujemy wtedy też okładkę do jednego
z czasopism.- Josh uśmiechnął się. Zerknęłam w telefon i uśmiechnęłam się. Lewis wysłał mi kilka zdjęć. Widzę, że każde z nas dzisiaj miało niezwykły zapał do pracy. Spotkanie skończyło się około 17:30. Zabrałam rzeczy, pożegnałam się i udałam się w stronę garażu Mercedesa.
Może uda zobaczyć mi się cokolwiek. Kiedy dotarłam przywitałam się ze wszystkimi. Widziałam, że wszyscy mieli dość ciężki dzień. Pogoda nie sprzyjała.
-Cześć.- Przywitałam się z Angelą. Przytuliła mnie i podała mi słuchawki.- Wszystko okej?
-Na razie mamy P2.- Kończyło się Q2. Tor był bardzo mokry. Jutro będzie zdecydowanie mokry wyścig. Wjechał bolid Lewisa do garażu. Czekaliśmy na rozpoczęcie trzeciej sesji kwalifikacyjnej. Deszcz był znośny, ale woda na torze stała. Na słuchawkach przekazywali sobie konkretne informacje związane z bolidem
i warunkami na torze. Rozpoczęło się Q3,
a Lewis wyjechał na tor. - Chcesz kawy?- Blondynka podeszła do mnie i podała mi kubek z ciepłym napojem.
-Dziękuje.- Uśmiechnęłam się. Zaczęłyśmy rozmawiać na różne tematy. To była zdecydowanie jedna z bardziej inspirujących osób. Zaproponowałam jej kolacje
z nami.Ucieszyła się. Ja zresztą też. Uwielbiam jej towarzystwo.
-Mamy jacuzzi!
-Tak!- Zaśmiała się i przybiłyśmy sobie piątkę. No w końcu, może uda się skorzystać. Q3 dobiegało końca. Na szybkim okrążeniu był George. Jechał na maksa pewnie, a zarazem niebezpiecznie. Gdy dojechał do mety okazało się, że miał pierwszy czas. Na szybkim okrążeniu był jeszcze Lewis, Max i Valterri. Max zdobył pole position, a Lewis zajął 3 miejsce. Deszcz dalej sączył się z nieba. Oby jutro był lepszy dzień.Gdy opuszczaliśmy paddock z Lewisem dostałam wiadomość od Georga. Wysłałam mu lokalizacje miejsca gdzie zatrzymaliśmy się. Nie chciało mi się spędzać czasu tutaj. Było mi zimno i nie przyjemnie. Gdy przechodziliśmy przez bramki spotkaliśmy się z Maxem.
-Cześć.
-Cześć Max. Gratulacje!- Ściągnęłam maseczkę i przytuliłam się do niego.
-Dziękuje.- Stanęliśmy na środku.- Na prawdę was przepraszam za noc.- Westchnął. Lewis stanął i przeglądał coś w telefonie.- Nie wiem co we mnie wstąpiło. Dzięki za uratowanie życia.
-Jasne. Rozumiemy.- Starałam się rozładować napięcie, jednak nie udało się. Było czuć, że między mężczyznami jest bardzo napięta relacja.
-Nie rób tak więcej.- Lewis podniósł głowę
i mocno spojrzał na mężczyznę o jasnej karnacji.
-Jasne.- Popatrzyliśmy na siebie i po chwili odszedł bez słowa. Było bardzo niezręcznie. My ruszyliśmy w stronę auta. Włożyliśmy kilka rzeczy do bagażnika i wsiedliśmy do auta.
W drodze powrotnej panowała między nami cisza. Horyzont z minuty na minutę bym coraz ciemniejszy. Gdy dojechaliśmy pod dom. Lewis oparł się o kierownice.
-Czy już zawsze będzie tak, że będziesz musiała go ratować? Będziesz musiała wybierać między nami?- Spojrzał na mnie, a ja nie umiałam mu odpowiedzieć.- Bardzo tego nie chce.
-Ja tego nie chce i mam nadzieje, że zrozumiał że ta sytuacja nie była odpowiednia. Zresztą nie mam zamiaru między wami wybierać.- Spojrzałam na niego a on badawczo na mnie spojrzał.- Dlaczego mam wybierać skoro on sam odsuwa się ode mnie? A dzwoni dopiero jak na przykład jest pijany...
-Rozumiem. Nie chce, żeby to się skończyło.- Złapał moją twarz i pocałował mnie.- Zawsze tak się kończy.- Zobaczyłam łzy w jego oczach. Pierwszy raz. Czułam, że sama zaraz się rozpłacze.- Zależy mi na tobie.
-Mi też zależy na tobie i nie mam zamiaru nigdzie sobie iść, ani dokonywać wyboru.- Teraz ja złapałam jego twarz w dłonie.- Zresztą oddałam ci siebie. Jesteśmy razem...- Już więcej nic nie mogłam powiedzieć, bo poczułam jego usta na swoich. Na jego ustach poczułam słony smak. Oderwałam się delikatnie i zobaczyłam, że płacze. Otarłam jego twarz. Był tak piekielnie słodki, a ja wtedy zrozumiałam, że na prawdę chce spędzić z nim resztę danego nam razem życia.
-Pierwszy raz to ja mogę otrzeć ci łzy.- Spojrzałam na niego a on się uśmiechnął. Poczułam ulgę, gdy zobaczyłam jego uśmiech. Pocałowałam go.- Bardzo cię kocham.
-Ja ciebie tez kocham.- Przytulił mnie. Gdy opanowaliśmy emocje postanowiliśmy wejść do domu. Na dole krzątała się obsługa, która przygotowywała kolacje dla nas i naszych gości. Weszliśmy na piętro do naszego pokoju, a gdy otworzyliśmy drzwi zobaczyliśmy, że na łóżku leży P.
-Cześć! Co ty tu robisz?- Spojrzeliśmy na nią,
a ona oparła się na rękach i mocno zaczęła się szczerzyć. Wtedy jeszcze nie pamiętałam, że zaprosiłam Georga.
-Ja powinnam zapytać się was co wy robicie?- Uniosła w ręce moją bieliznę.
-A my przypadkiem nie jesteśmy dorośli?- Podeszłam do niej i zabrałam jej przedmioty.
-Ale wypada posprzątać!- Zaśmiała się i wstała. Przytuliła się do mnie a potem uwiesiła się na Lu. Zawsze to robi, a on nigdy nie protestuje.- To co robimy?- Stanęła na środku. Ja miałam ochotę zasnąć na zawsze. Spojrzałam na mojego towarzysza i widziałam, że ma bardzo zrezygnowany wyraz twarzy.- Jestem głodna! Idziemy jeść?- Powiedzieliśmy, że zaraz przyjdziemy. Gdy opuściła pokój spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać, by po chwili spojrzeć na siebie z paniką. W tym samym momencie wypowiedzieliśmy imię młodego przystojnego anglika, a ja czułam, że ten wieczór nie skończy się dobrze.
CZYTASZ
About me. I love you.
FanfictionMiesiąc, lato, Monako. Czy ma to jakiś wspólny mianownik? Czy starcie pretendentów do bycia mistrzem świata odbywa się tylko na torze?