-Tak... Jak za każdym razem... Bardzo się zgadzam.- Nie wiedziałam do końca co mówię, czy w ogóle było mnie słychać... Czy można było to zrobić piękniej? Chyba to był ten moment, kiedy mogłam powiedzieć, że było najbardziej emocjonalnie i pięknie.-Teraz już jestem spełnionym człowiekiem. Tak!- Wykrzyczał głośno. Oddał pierścionek jednej z osób przy bolidzie. Ubrał rękawiczki, zamknął kask i czekał na rozpoczęcie wyścigu.
-Bardzo wam gratulujemy! Ponownie!- Podeszło do mnie mnóstwo osób i nam gratulowało. Wiele razy padło to pytanie, ale ten raz na pewno zapamiętam jako ten pełny emocji. Byłam na prawdę w dużym szoku. Podeszłam i napiłam się wody. Oprócz tego, że wyścig wystartował czułam jak wibruje mi telefon jak oszalały. No tak nasze radio było słychać wszędzie na całym świecie, gdzie właśnie jest oglądana transmisja. Podszedł do mnie tata Lewisa i mocno przytulił
-Dodałaś piękna do jego życia. Jesteś tak droga jego sercu.- Jego uścisk był tak przyjemny i przepełniony miłością, że nie chciałam żeby się kończył.
-Szaleje za nim.- Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się szeroko. Stanął obok mnie i razem przyglądaliśmy się ekranom.
-Zawsze jak z nim rozmawiałem, że może czas założyć swoją rodzinę to zawsze wiedziałem, że to będziesz ty...- Uśmiechnęłam się szeroko, marzyłam o tym od kilku lat.- Denerwowałem się na niego, jak nie mieliście już ze sobą kontaktu.
-Jest to jedna z bardziej szalonych i chaotycznych historii miłosnych.- Zaśmiał się, a ja w jego śmiechu i uśmiechu widziałam Lu.Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy podczas tego wyścigu i to przy samej końcówce. Ja już nawet nie stałam. Kucałam na środku garażu Lu i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Toto był w takiej furii, że chyba nigdy go takiego nie widziałam. Wszyscy byli zszokowani. Nie zastanawiałam się nawet nad regulaminami, ani innymi rzeczami, po prostu było mi zwyczajnie przykro i źle, ale też odczuwałam radość, ponieważ spełniło się najważniejsze marzenie Maxa,
o którym potrafiliśmy rozmawiać godzinami jako dzieciaki. W końcu widziałam jak walczył o te marzenia i jak codziennie obierał sobie to jako cel. Ma niesamowity talent i zapracował sobie na ten sukces. Myślę, że on sam wolałby wygrać w innej atmosferze, ale to nie ujmuje jego dokonaniom. To była sytuacja, w której któryś z nich musiał przegrać, a któryś wygrać. Szkoda, że wydarzyło się to w tak absurdalny sposób. Dostałam wiadomość od jednej z pracownic
z działu prawnego, abym skontaktowała się z nimi. Na prawdę nie chciałam zajmować się takimi sprawami. Nie w tym momencie. Każdy miał podły humor mimo tego, że wywalczyli ten upragniony 8 tytuł konstruktorski. Zabrakło tego dubletu. Gdy usłyszałam jego rozczarowany głos, że został oszukany miałam ochotę go tylko mocno przytulić. Cisza na radiu przelewała czarę goryczy. Wiedziałam, że nie mogę tam podejść do tego bolidu w którym siedział. Razem
z Angelą i tatą Lewisa poszliśmy w miejsce gdzie były inne osoby z drużyny. Moje serce jeszcze raz dzisiaj przeżyło zawał, ale ten już bardzo bolał. Ściągnął kask i od razu poszedł się zwarzyć. Tata wraz z Angelą czekali na niego w przejściu. Zabrali od niego sprzęt. To był ich czas. Od ich wspólnej pasji wszystko się rozpoczęło. Kilku kierowców przeszło i wsparło go. Ja nie byłam w stanie tam podejść, bo wiedziałam, że jest tam Max i jego tata. Nie chciałam, w tym momencie spotkać Josa i słyszeć jego dziwnych i nie na miejscu tekstów. Myślę, że będę miała jeszcze szansę na pogratulowanie Maxowi. Stanęłam sobie troszkę dalej, po chwili poczułam że ktoś się do mnie przytula.
-On jest tak uroczy.- Usłyszałam obok swojego ucha melodyjny głos P.
-To prawda.- Uśmiechnęłam się do niej, starając się zachować choć na pozór dobry humor. To przecież kolejny, mimo wszystko piękny dzień w naszym życiu.
-Czasem wam zazdroszczę tej miłości.-Obserwowałam co działo się niedaleko mnie. Lewis dalej rozmawiał z tatą.- Tak mi go szkoda. Strasznie mu kibicowałam.
-P. nawet nie wiesz jak bardzo jest to przykre.- Jej uścisk jeszcze mocniej się zacieśnił, a my czekaliśmy na wywiady po wyścigowe. Musiał udzielić wywiadu i stanąć na podium. To było na prawdę trudne. Pierwszy wywiadu udzielił Carlos Sainz. Następnie widziałam jak zmęczony
i nieszczęśliwy podszedł Lewis. Podziękował za godną rywalizację Maxowi. Pogratulował mu pierwszego tytułu. Podziękował publiczności jak to miał w zwyczaju. Starał się bardzo panować nad sobą i swoimi emocjami.
-Lewis jeszcze jedno pytanie do ciebie.- Na prawdę widziałam, że ciężko to znosi.- Czy powiedziała tak? Wiemy, że to nie pierwsze oświadczyny.- Uśmiechnął się szeroko pierwszy raz.
-Tak. Mam najwspanialszą osobę obok siebie. To właśnie dzisiaj wygrałem. Sara bardzo cię kocham. - Dostaliśmy głośne gratulacje a po wywiadzie podszedł do mnie i mocno mnie pocałował. Jego cierpienie było okropne.- Szaleje za tobą.- Spojrzałam w jego błyszczące czekoladowe oczy i widziałam w nich cały swój świat.
-Bardzo cię kocham.- Pocałowałam go i mocno przytuliłam.- Czułam jak jego szyja jest mokra od potu. Było niezwykle ciepło, a wyścig był bardzo wyczerpujący.
-Przyjdziesz po ceremonii do mnie?
-Tak.- Pocałowałam go ostatni raz, a on zniknął z A.
Po wywiadzie Maxa była ceremonia. Starał zachowywać się jak najbardziej profesjonalnie się dało. W telefonie zobaczyłam powiadomienie od Suzi, że Toto składa protest do federacji. To chyba dlatego dział prawny chciał ze mną rozmawiać. Nie wiem czy chciałabym prowadzić tą sprawę, brać w niej udział. Wiem, że Lewis tego nie chce i nie będzie z tego zadowolony.Tylko czy to coś zmieni? Czy ten protest zmieni cokolwiek?
Dla nas największa ulga w tym momencie to było opuszczenie paddocku. Czekałam na niego
w jego pokoju, w między czasie intensywnie rozmawiając z jedną osobą z działu prawnego mercedesa. Wysłali mi konspekt, który opracowali odnosząc się do regulaminu, który umówmy się był dziurawy. Widać, że ich działania były też podyktowane szybkością, bo sytuacja dynamicznie się zmieniała. Nikt tak na prawdę nie mógł tego przewidzieć, że tak zakończy się ten wyścig. Rodzina i nasi przyjaciele czekali już nas nas w wynajętym miejscu. Mieliśmy świętować 8 mistrzostwo Lewisa, ale niestety nie uda się nam to.
-Jedziemy do hotelu?- Zabrał telefon i stanął przy drzwiach opierając się o ścianę.- Nie chce tego protestu.
-Wiem, ale to już się dzieje. Nie mamy wpływu na decyzje Toto, protest jest w imieniu zespołu.
-Mogłem się bardziej postarać. Zjebałem tak jak za pierwszym razem.
-Przestań.- Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. Po chwili poczułam jak łapie mnie za rękę i wyszliśmy. Nie szliśmy w stronę paddocku, a garażu. Mechanicy krzątali się po garażu i zabezpieczali auta. Przeszliśmy obok nich i wyszliśmy przed boksy zespołów. Panowała cisza przeplatana dźwiękami z garażu wielu zespołów. Wszystkie auta, które mijaliśmy były zabezpieczone. Wyszliśmy z alei serwisowej na tor, a ja nie wiedziałam co planuje. Przeszliśmy kawałek i po chwili kazał stanąć mi na środku. Tor był pięknie oświetlony na tle ciemnego nieba. Pogoda była idealna do świętowania. Stałam sama na środku toru, by po dłuższej chwili zobaczyć go z pięknym bukietem czerwonych róż. Szedł z uśmiechem co było bardzo kochane. Nie wiem ile ich było, ale miałam wrażenie ze bukiet jest większy niż ja. Zrobiłam mu zdjęcie, nie mogłam się oprzeć.- Teraz mogę dokończyć swoje dzieło.- Uklęknął przede mną. Zupełnie zapomniałam o pierścionku. Trzymał mocno pudełko w ręce.- Mimo, że przegrałem dziś, to wygrałem na przyszłość. Nigdy nie myślałem, że to się na prawdę stanie. Jesteś miłością mojego życia. Ostatni raz... Zostaniesz moją żoną?- Otworzył pudełko. Pierścionek był przepiękny, miałam wrażenie że jeszcze piękniejszy niż ten pierwszy.
-Ostatni raz, mówię tak!- Teraz już mogłam ostatecznie się popłakać. Poczułam jak pierścionek pojawił się na mojej ręce. Wstał i objął rękoma moją twarz.
-Nie płacz.- Otarł mi łzy kciukami, a ja nie mogłam się uspokoić. Mimo, że się uśmiechałam to mocno płakałam. Poczułam jego ciepłe wargi na swoich i mocny uścisk. Wskoczyłam na jego biodra.- Od 5 lat zawsze jesteśmy razem na koniec. Jesteś moimi wszystkimi marzeniami, jakie tylko mam!- Czułam jak mną okręca. To był taki rollercoaster emocji, ponownie.
-Bardzo cię kocham.- Pocałowałam go. Stanęłam przed nim i oparłam głowę o jego klatkę piersiową.
-Chciałbym za rok pojawić się tutaj...- Spojrzał w niebo i mocno mnie przytulił.- Jeśli będzie mi to dane oczywiście i cieszyć się z tego, że jesteśmy szczęśliwi! Może będziesz już moją żoną...- Uśmiechnęłam się i czułam, że on też mocno się uśmiecha.- I być po prostu szczęśliwym...- Spojrzeliśmy na siebie i nasze usta ponownie się spotkały w pocałunku. Nie wiedziałam kiedy pojawił się fotograf, podziękowaliśmy za zdjęcia i już na prawdę udaliśmy się do wyjścia. Po paddocku przechadzało się jeszcze wiele osób, ale Lewis nie miał nastroju na rozmowy. Grzecznie dziękował i doceniał troskę czy wsparcie, którym obdarzali go spotykani ludzie.
W hotelu spędziliśmy czas z najbliższymi. Tak dobrze, że tu dzisiaj są, bo to jest to czego Lewis potrzebuje. Noc była spokojna, ale i na swój sposób magiczna. Marzenia się spełniają, a to było jedno z moich marzeń, aby tak skończyć sezon razem z Lu.
CZYTASZ
About me. I love you.
FanfictionMiesiąc, lato, Monako. Czy ma to jakiś wspólny mianownik? Czy starcie pretendentów do bycia mistrzem świata odbywa się tylko na torze?